••1••

962 50 1
                                    

Pierwsze kilka pchnięć igły zawsze są dla mnie stresujące, mimo mojego spokoju i skupienia, to w głębi duszy zawsze się boję, że mogłoby coś nie wyjść

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pierwsze kilka pchnięć igły zawsze są dla mnie stresujące, mimo mojego spokoju i skupienia, to w głębi duszy zawsze się boję, że mogłoby coś nie wyjść.

Pomimo tego, że mam założone nitrylowe rękawiczki, to czuję pod palcami gęsią skórkę, czy to ze strachu... czy może z zimna?

Odsunąłem trochę igłę od skóry i podniosłem wzrok na chłopaka siedzącego przede mną na krześle, jego mina wyrażała tak wiele emocji, w tym momencie zastanawiałem się nad słowami, które mogą mu jakoś pomóc, dać otuchy, ale nic nie wpadło mi do głowy, więc jedynie, wyciągnąłem rękę po plastikowy kubeczek z wodą i mu podałem.

Odłożyłem maszynkę na bok, poprawiłem się na krześle cicho wzdychając, rozejrzałem się jeszcze na szybko po lokalu, a widząc, że zrobiła się niewielka kolejka, to postanowiłem się trochę pospieszyć ze swoją robotą.

- dobra młody, koniec przerwy - wziąłem ponownie swój sprzęt do ręki, złapałem chłopaka za nadgarstek i już bez większych ceregieli zabrałem się za swoją pracę.

Chłopak wyglądał na młodego, zdecydował się na naprawdę odważny tatuaż, efekt końcowy spodobał mu się, a po minie wyrażającej wiele bliżej mi nieokreślonych emocji pozostało tylko szczęście, które naprawdę rozgrzało moje serce, choć wcale tego po sobie nie pokazywałem.

Dzisiaj było wyjątkowo dużo ludzi w lokalu, więc robiłem tatuaż po tatuażu, prawie bez żadnej przerwy, pod koniec dnia moje dłonie były naprawdę obolałe, ale starałem się o tym nie myśleć, bo za tą ciężką pracę zarobiłem więcej niż się spodziewałem.

Pewnie i tak większość pieniędzy wydam na igły, czy inne potrzebne mi rzeczy, ale teraz aż tak o tym nie myślałem, jedyne co ciągle krążyło mi po głowie, to myśl o jedzeniu, a dokładniej to o kolacji.

Zastanawiałem się co mógłbym zjeść, pewnie i tak wrócę do domu, wezmę pierwszą lepszą rzecz z lodówki i to będzie mi wystarczyć, więc ostatecznie wzruszyłem ramionami.

Po posprzątaniu lokalu, zamknąłem go i powolnym, trochę leniwym krokiem ruszyłem w stronę swojego domu, który wcale nie był jakoś daleko od mojego salonu tatuażu.

Zbierałem na ten salon prawie całe swoje życie, marzyłem o własnym salonie przez 22 lata, a teraz... teraz w końcu go mam i dobrze mi się z niego żyje.

Niedługo po tym jak zamknąłem salon, znalazłem się w moim niewielkim mieszkanku.

Zdjąłem buty, trochę niechlujnie układając je przy innych parach i bez żadnych głębszych namysłów od razu powaliłem się na kanapę w salonie.

Zamknąłem oczy, wtulilem głowę w miękką poduszkę i zacząłem na zmianę masować swoje dłonie, choć ta przyjemność nie trwała długo, to i tak ból trochę przeszedł, ale czemu nie trwała długo?

Telefon znajdujący się w kieszeni moich spodni zaczął wibrować, co oznaczało, że ktoś próbował się do mnie dodzwonić, zignorowałem pierwsze, drugie połączenie, ale za trzecim razem coś we mnie pękło.

Odebrałem w końcu irytujący mnie telefon, okazało się, że to mój znajomy z klubu, który postanowił mnie zaprosić na niby spokojne i luźne spotkanie... ta.

Zawsze tak mówił i zawsze takie "spokojne i luźne spotkania" kończymy się tak, że większość zaproszonych osób, leżała gdzieś pijana, a ci którzy jeszcze jakoś się trzymali robili naprawdę dziwne i niezrozumiałe dla mnie rzeczy...

Na początku od razu odmówiłem, ale po chwili przemyśleń i namówień mojego znajomego, zgodziłem się.

Wstałem leniwe z kanapy, wziąłem szybki, bo tylko 3 minutowy prysznic, ubrałem się jakoś... lepiej i o równo 23 wyszedłem z domu.

Kiedy byłem już przed klubem trochę się zawahałem, byłem zmęczony po pracy, a mimo to dałem się namówić na klub... to naprawdę irytujące.

Pokręciłem lekko głową wytrącając niepotrzebne myśli i wszedłem do budynku bez żadnego problemu, już przed klubem śmierdziało potem, papierosami i alkoholem, ale w środku... ten cały zapach nasilił się jeszcze bardziej.

- ej Min, tutaj! - Usłyszałem znajomy głos, więc od razu odwróciłem się w jego stronę, mój znajomy razem ze swoją paczką zajęli już miejsce w kącie klubu, gdzie o dziwo było mniej ludzi i było o wiele spokojniej.

- Myślałem, że dłużej ci to wszystko zajmie - Przybił ze mną żółwika, kiedy przy nim stanąłem.

- Co masz przez to na myśli? - Wymruczałem siadając obok znajomego, który od razu podał mi butelkę alkoholu.

- Oj, ktoś tu jest spięty - Zanim zdążyłem co kolwiek mu odpowiedzieć, on ułożył dłonie na moich ramionach i zaczął je masować, co było nawet przyjemne.

- wybacz, dużo dzisiaj pracowałem - Westchnąłem upijając łuk alkoholu z butelki, a zauważając ułożone karty na stole przy którym siedzieliśmy, to od razu w moich oczach ukazały się iskierki, co oczywiście zauważył mój znajomy.

- dzisiaj nie grasz Min, zawsze z nami wygrywasz, a my popadamy tylko w większe długi... nigdy się z tego nie rozlicze... - Ułożył policzek na moim ramieniu nadymając uroczo policzki, a ja tylko odwróciłem od niego głowę w stronę dobrze bawiących się osób.

Mój wzrok przykuł tańczący na środku sali różowo włosy chłopak, przekręciłem lekko głowę na bok, a mój koci ogon niekontrolowanie zaczął machać się na boki.

- hm? zainteresował cię? - Wymruczał mi do ucha Tae - mój znajomy.

Skrzywiłem się lekko, bo... to nie tak, że mnie zainteresował czy coś... różowo włosy chłopak dobrze się bawił na parkiecie, tańczył i z facetami i z kobietami, w międzyczasie popijając alkohol.

Moje życie nigdy tak nie wyglądało, raczej omijałem szerokim łukiem takie zabawy, to nie przez to, że nigdy nie chciałem zatańczyć, czy... dobrze się bawić, zwyczajnie w świecie się wstydziłem, no i poniekąd nie umiałem.

- Jimin - Odezwał się w końcu, po chwili ciszy Tae, a ja spojrzałem na niego niezrozumiale.

- Nazywa się Park Jimin.

Shall we play? // yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz