Obudziłem się w środku nocy w nie swoim łóżku, to nie była jakaś nowość, lubiłem sypiać z różnymi interesującymi hybrydami.
Kiedy się już wybudziłem, wstałem z łóżka, ubrałem się, ucałowałem czoło śpiącego i zawiniętego w kołdrę chłopaka i zwyczajnie w świecie ulotniłem się z jego mieszkania.
Moje życie seksualnie było wyjątkowo ciekawe, nie lubię się ograniczać, czy powstrzymywać, zawsze idę na całość, w gdy zabawa się końcy, to znikam bez słowa, taki już jestem.
Ta noc była wyjątkowo jasna, na niebie nie było ani jednej chmurki, a księżyc pięknie prezentował się na gwieździstym niebie, normalnie bym wrócił do domu i poszedł spać, ale w tamtej chwili moją uwagę przykuły płaczliwe krzyki i hałas ulice dalej.
Moja kocia ciekawość nie mogła sobie pozwolić na zignorowanie czegoś takiego, więc ruszyłem szybkim krokiem w tamtą stronę, oparłem się plecami o ścianę budynku i wychyliłem się lekko zza niego, żeby zobaczyć co się dzieje w jednej z ponurych uliczek.
Moim oczom ukazały się sylwetki dwóch mężczyzn, jeden stał przed tym drugim przyciskając jego ciało do ściany, miał dłoń zaciśniętą na jego szyi, a płaczliwe krzyki natychmiastowo zmieniły się w błagalne skomlenie o pomoc.
Przyglądałem się temu zaciekawiony, moje uszy stały na baczność i lekko drgały, a ogon energicznie machał się na boki, to był wyjątkowo piękny widok, księżyc jasno świecił, a mimo to sylwetki mężczyzn ukrywały się w cieniu budynków, dodatkowo ofiara była lepiej zbudowana od napastnika, co wzbudzało we mnie wielki respekt do atakującego mężczyzny.
Ten z pozoru szczupły mężczyzna musi mieć wyjątkowo dużo siły, bo jego ofiara jest kompletnie bezsilna, ledwo co trzyma się na własnych nogach, ta bezsilność skojarzyła mi się z moją grą w karty i z miętusem, który pokonał mnie bez żadnego większego problemu.
Kiedy po uliczce rozległ się echem trzask kości, to wiedziałem, że napastnik przestał się bawić swoją ofiarą, ciało mężczyzny bezwładnie upadło na ziemię, a napastnik stał w bezruchu, przypatrywał się ciału jakby to miało się jeszcze poruszyć.
Zacisnąłem lekko palce na ceglanej ścianie budynku i aż poczułem przyjemne ciepło i ekscytację, ale nie trwało to długo, bo kiedy chłopak przekręcił głowę w moją stronę, chowałem się tak szybko jak tylko umiałem i miałem nadzieję, że mnie nie widział, nie miałem przy sobie żadnej broni, więc musiał bym bronić się gołymi rękami.
Po chwili z uliczki wydreptał czarny, umorusany kotek, spojrzałem na niego niepewnie, po czym zerknąłem na miejsce gdzie stał mężczyzna, ale go już tam nie było.
Westchnąłem z ulgą, wyciągnąłem rękę do kotka i pogłaskałem go po łepku, zwierzak nie zaprotestował i stojąc bezruchu dał mi go pogłaskać.
- widziałeś to, prawda? - Wyszeptałem, a kotek jedynie zbliżyłem się do mnie i usiadł przy moich nogach, jego łapki i sierść były umorusane we krwi, więc wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę i starłem trochę krwi z jego łepka.
- wziąłbym cię do domu, ale nie chciałbyś mieszkać z kimś takim jak ja - Wytarłem cały pyszczek kotka, a ten bez żadnych sprzeciwów dawał mi to robić, jego posłuszeństwo i spokój mi imponowało, więc z każdą sekundę nabierałem coraz większej ochoty na zabranie go ze sobą do domu.
Kotek siedział przy mnie jeszcze chwilę, polizał mnie po placu i jak gdyby nigdy nic powolnym kroczkiem podreptał w swoją stronę, patrzyłem się za nim jeszcze dłuższą chwilę, jego majestatyczny i delikatny chód był przyjemny dla mojego wzroku, a ogonek uroczo machał się na boczki.
Przez ten widok aż uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy spuściłem wzrok na swoją dłoń, którą polizał zwierzak z niewiadomych mi przyczyn wyobraziłem sobie, że ciągle tutaj jest i mogę głaskać jego mięciutką sierść...
Siedziałem w bezruchu jeszcze jakiś czas, a kiedy znów usłyszałem krzyki, to wiedziałem, że mężczyzna którego widziałem nie skończy tej nocy na jednej osobie.
Chyba wystarczy mi atrakcji na dziś, wolałem już wrócić do domu i nie włóczyć się za mordercą, nie chciałem też ryzykować, w końcu nie miałem nic przy sobie, a moja głowa zaczynała powoli boleć.
Obudziłem się popołudniu, wszyscy w domu rozmawiali o mocnych morderstwach, podobno tamtej nocy zginęły 4 osoby, dodatkowo jakaś kobieta została ranna, zaatakowana kobieta tłumaczyła, że napastnik wcale nie chciał jej zaatakować, czy nawet zabić, powiedziała, że zranił ją przez przypadek.
Dyskutowali o tym co morderca chciał zrobić z kobietą, słuchałem rozmów domowników bardzo uważnie i mogę śmiano stwierdzić, że napastnik czerpał przyjemność z zabijania silniejszych od siebie mężczyzn, a nie drobnych i delikatnych kobiet.
Ciągle byłem zaspany, więc nie wiem czemu z rana tyle myślę, może przez to, że byłem na miejscu, a może dlatego, bo spotkałem tamtej tego wspaniałego kotka... właśnie, kotek!
Zerwałem się z łóżka, ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy, zbiegłem do kuchni i zacząłem wyciągać wszystko z lodówki, miałem niewielką nadzieję, że dzisiaj też spotkam kociaka i zdołam go nakarmić.
Jeśli wszystko się uda, to może nawet zabiorę go do domku, uwielbiam zwierzątka, a zwłaszcza takie kociaki, jak tamten, w jakimś stopniu taki zwierzak potrafi poprawić mi humor gdy mam cięższy dzień...
CZYTASZ
Shall we play? // yoonmin
RomanceO tatuażyście wiodącym z pozoru naprawdę spokojne życie lub O gangsterze, który żyje jedynie z dobrej zabawy i nawet nie myśli o miłości, czy szczęśliwym rodzinnym życiu do czasu. . . Enjoy!