Moje serce nieprzyjemnie mrowiło, czułem w klatce piersiowej ucisk, mogłem nawet powiedzieć, że trochę brakowało mi powietrza.
Chwilami kręciło mi się w głowie, a moje kocie uszy i ogon wariowały od tych wszystkich kłębiących się we mnie emocji, ale dlaczego?
Kiedy tylko różowo włosy chłopak zniknął mi z oczu wróciłem do Tae i jego kolegów, piliśmy razem sok, rozmawialiśmy i wcale nie było aż tak źle, tak czy inaczej... myślałem, że będzie gorzej.
Moje ciało zaczęło wariować kiedy do lokalu wparował on... różowo włosy chłopak o imieniu Jimin.
Nasz, a zwłaszcza mój wzrok był skierowany w jego kierunku, chłopak już nie wyglądał na takiego wesołego i pełnego energii, był... smutny
I pijany...
Śmierdziało od niego różnego rodzaju trunkami, mój czuły nos przez to trochę swędział, ale jak zawsze starałem się nie zwracać uwagi na takie niepotrzebne drobiazgi.
Chłopak stał chwilę w bezruchu, jakby badał otoczenie, po czym zaczął iść w moim kierunku, czasem się lekko zataczając, stanął przy mnie, pociągnął cicho nosem i wyciągnął rękę w moją stronę.
- oddaj mi moje pieniądze, proszę... - przyglądałem mu się uważnie, zrobiło mi się go nawet trochę żal, nie wygląda na biednego, a pieniądze które wygrałem wcale nie były jakimś bogactwem, chciałem się zapytać go co tak właściwie się stało, ale chyba za długo zwlekałem z tym pytaniem...
Chłopak wyciągnął nóż, usiadł mi na kolanach i przyłożył go do mojego gardła przez co końcówka mojego ogona zaczęła się niespokojnie machać na boki.
- powiedziałem proszę, czego jeszcze ode mnie chcesz? No czego?! - podniósł głos, ale ja siedziałem spokojnie w ciszy, wszyscy się na nas patrzyli, ale chyba bali się zareagować.
Szczerze... nie dziwię im się, Jimin jest porządnie wstawiony, wygląda na wymęczonego i do tego wszystkiego ma nóż, nie każdy ma na tyle odwagi żeby ruszyć na pomoc, a zwłaszcza osobie którą się widzi może drugi raz w życiu.
- czemu nic nie mówisz...? powiedz coś, co kolwiek... - jego głos był coraz słabszy, jakby tracił na pewności, drżał i załamywał się, choć było też słychać, że Jimin z całych sił walczył, chciał ukryć to, że ma jakieś problemy.
- nie mogę oddać ci pieniędzy, ale jeśli potrzebujesz pomocy, to pomogę - po moich słowach Jimin zamilkł, znów pociągnął nosem, a jego dłoń w której trzyma nóż zaczęła drżeć.
Uniosłem powoli dłoń ku górze, przez ci poczułem jak ostrze noża dociska się do mojej szyi, przez cały czas patrzyłem chłopakowi w oczy, nie spuszczałem z niego wzroku nawet na sekundę, chciałem żeby wiedział, że jestem spokojny i nie mam wobec niego złych zamiarów, choć tak naprawdę to czułem się w tej sytuacji trochę jak ofiara.
Ułożyłem dłoń na jego głowie i delikatnie przeczesałem jego różowe włosy.
- dam ci lek na kaca, a potem Tae zabierze cię do domu - oznajmiłem spokojnym i łagodnym głosem i chyba dzięki temu Jimin poczuł się lepiej, bo odsunął nóż od mojej szyi.
- potrzebuje pieniędzy... mój malutki zajączek miał wypadek, kula utknęła w jego ramieniu i brzuchu, nie daje nam nic zrobić... potrzebuje pomocy, nie moje stracić swojego zajączka - po jego lekko zarumienionych policzkach zaczęły spływać łzy, bezwładnie opadł ciałem na to moje i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.
To właśnie ten moment kiedy moje ciało zaczęło się dziwnie zachowywać, kompletnie nie widziałem co zrobić, czyjaś bliskość zawsze mnie przerażała, a teraz... teraz doświadczam tej bliskości i naprawdę nie wiem co powinienem zrobić.
- Hyung, ty możesz to zrobić - razem z tymi słowami podniosłem wzrok na Tae, moje źrenice były powiększone, przez co moje oczy wydawały się jeszcze ciemniejsze niż zawszę.
- co ty mówisz? nie mogę tego zrobić, takie rzeczy robi się w szpitalu podczas operacji, nie jestem lekarzem, robię tatuaże do jasnej cholery.
- możesz to zrobić, uwierz mi, hyung - patrzyłem na Tae jeszcze przez chwilę, westchnąłem ciężko, ułożyłem dłonie na udach Jimina i wstałem z miejsca.
- nie jestem lekarzem - wyburczałem na odchodne, rzuciłem Tae klucze od salonu i z niego wyszedłem.
Poprawiłem Jimina na swoich rękach, jego ogonek zwisał bezwładnie i majtał się lekko na boki podczas gdy szedłem w stronę domu Jimina...
Po wyjściu z lokalu zapytałem się go gdzie jest teraz jego zajączek, a on wyburczał w moją szyję adres.
Naprawdę nie chciałem tego robić, grzebanie przy czyimś ciele nie sprawia mi w ogóle przyjemności, ale... Jimin wygląda na naprawdę załamanego, więc ostatecznie postanowiłem mu pomóc, choć nawet nie wiedziałem jak wyjmować kule z ciała.
- miętus... bardzo ładnie pachniesz, wiesz? - usłyszałem szept przy moim uchu i podniosłem wzrok na Jimina.
- myhy, zaraz będziemy na miejscu - jego usta były bardzo blisko mojego ucha, były lekko uchylone przez co mogłem zobaczyć jego ostre kiełki, przez ten widok nawet nie zareagowałem na to jak mnie nazwał.
- zawsze jesteś taki cichy, czy po prostu nie chcesz ze mną rozmawiać? a może masz na mnie ochotę, ale wolisz żebym to ja zaczął, hm?
Przewróciłem oczami, odstawiłem Jimina na chodnik i ruszyłem dalej, chociaż to nie trwało długo, bo ten debil złapał mnie za ogon i lekko za niego pociągnął...
Odwróciłem się w stronę chłopaka i rozłożyłem lekko ręce na boki, bo co to ma być? Nie ciągnie się ludzi tak o za ogon, to niebezpieczne i głupie, nienawidzę jak ktoś dotyka mnie po ogonie, jestem pewien, że nikt nie lubi, a ten różowo włosy cymbał tak o ciągnie mni za ogon.
- kotku, nie udawaj takiego niedostępnego, wiem, że tego chcesz i czuję, że tego potrzebujesz - wymruczał gardłowo sunąć palcem po mojej sierści na ogonie.
Zabrałem ogon, wygładziłem sobie na nim futerko i prychnąłem pod nosem.
- twój zając wykrwawia się, a ty postanowiłeś pobawić się w pedagoga i zacząłeś mnie analizować, od razu mówię, że jesteś w błędzie, nie chcę tego i nie potrzebuję. - powiedziałem oschle, postawa Jimina tak szybko się zmieniła, na początku był trochę agresywny, płakał... a teraz postanowił mi proponować takie niedorzeczne rzeczy...
Przez resztę drogi panowała między nami cisza, kiedy byliśmy już w domu Jimina zdjąłem buty i ruszyłem za zapachem krwi, wszedłem do pokoju gdzie zapach był najsilniejszy, wszystko było ubrudzone krwią... na dużym łóżku leżał chłopak, który był trzymamy przez trzech innych.
- co tu się odwala... - wyszeptałem jakby sam do siebie, oprócz krwi w pokoju znajdowały się też różnego rodzaju bronie porozrzucane po podłodze, przełknąłem cicho ślinę i zrobiłem krok do tyłu, a kiedy moje plecy się z czymś zetknęły i poczułem czyjeś dłonie sowich ramionach, to aż przeszły mnie ciarki.
- chłopaki, znalazłem kogoś kto może nam pomóc~
Jimin... przyciągam, że miałem ochotę stamtąd po prostu uciec, ale kiedy uświadomiłem sobie, że nie ma już odwrotu... podwinąłem rękawy bluzy i już nastawiałem się mentalnie na to co będzie się tu działo.
CZYTASZ
Shall we play? // yoonmin
RomansaO tatuażyście wiodącym z pozoru naprawdę spokojne życie lub O gangsterze, który żyje jedynie z dobrej zabawy i nawet nie myśli o miłości, czy szczęśliwym rodzinnym życiu do czasu. . . Enjoy!