Po usłyszeniu wiadomości poczułem jak moje serce się zatrzymuje, dziwnie zakręciło mi się w głowie, echem słyszałem słowa „włos w jasno niebieskim odcieniu".
Wybiegłem z mieszkania, zostawiając Jeona bez słowa, w głowie miałem tylko jedną myśl, pobiegłem do najbliższego sklepu, po drodze zakładając kaptur na głowę, kupiłem farbę do włosów i wróciłem szybko do swojego domu.
Od tamtego dnia nie wychodziłem z domu nawet na krok, przynajmniej tak mi się wydawało... normalnie chodziłem spać, brałem leki, ale kiedy włączam gdzieś wiadomości, to słyszałem tylko o nowych morderstwach.
Mimo wszystko miałem nadzieję, że to nie moja sprawka... budziłem się w łóżku, bez krwi na rękach, tak jak poszedłem spać, tak się obudziłem, więc czemu ciągle policja znajdowała nowe ciała...
Kiedy nadszedł wieczór, a ja byłem już po kolacji, wzięciu leków i prysznicu, ubrałem piżamę i położyłem się wcześniej do łóżka, ustawiłem sobie jeszcze budzik, bo planowałem iść w końcu do pracy, zrobiłem sobie przerwę, odpocząłem, więc teraz muszę wrócić do roboty.
Z wyjątkowo miłego snu wyrwał mnie mocny metaliczny zapach i jakiś dziwny dźwięk, poczułem jak po moim policzku spłynęło coś ciepłego, przetarłem go więc palcem, a widząc na nim szkarłat od razu podniosłem wzrok przed siebie.
Przede mną stał przerażony mężczyzna, trzymał w dłoni jakąś rurę, nie za dobrze widziałem, obraz mi się zamazywał, czułem jak znów odpływam, jakbym z niewiadomych mi przyczyn tracił siły.
Zaraz znów się ocknąłem, byłem w tym samym miejscu, w tym samym obskurnym zaułku, teraz to ja trzymałem w dłońmi metalową rurę, a mężczyzna, który jeszcze przed chwilą stał przede mną... teraz leżał i wykrwawiał się.
Dopiero po chwili zaczęło do mnie docierać, co tak właściwie się tu stało, naprawdę go zabiłem... widziałem jego przerażenie, cały drżał, a ja go zabiłem...
Rzuciłem rurę na bok i od razu wybiegłem z zaułka, na początku biegłem przed siebie, kompletnie nie zastanawiając się co jest za mną, ale tej nocy nie chciałem być sam, więc od razu skierowałem się do mieszkania Jeona, wspiąłem się do okna przez stare schody przeciwpożarowe i rozbiorem łokciem okno do pokoju Kooka, przez co mocno go sobie poharatałem.
Wskoczyłem do pokoju i od razu co usłyszałem, to dźwięk przeładowywanej broni, westchnąłem cicho, podniosłem wzrok na chłopaka przed sobą i wyciągnąłem ręce w jego stronę.
- Jungkooki, potrzebuje pomocy - wyszeptałem, a po chwili byłem już mocno i szczelnie wtulony w tors wyższego chłopaka, czułem się bezpieczniej, zamknąłem w końcu oczy i zacisnąłem ubrudzone we krwi dłonie na piżamie Jeona.
Szczerze powiedziawszy, nie pamiętam co potem się stało, pamiętam ciepłe dłonie chłopaka, miękki materiał i zimną wodę, a potem... ciepło i przyjemne poczucie bezpieczeństwa, chyba nigdy tak dobrze nie spałem...
Poranne słońce ponownie atakowało moje zmęczone oczy, muszę powiedzieć Jeonowi, żeby zamontował na te okna żaluzje, albo niech chociaż zarzuci na nie koc.
Uchyliłem lekko powieki, wymruczałem coś niezadowolony i wtuliłem się mocniej w ciepłe ciało chłopaka, przeze mnie jego pościel była we krwi, w sumie tak jak jego piżama i... większość rzeczy, które dotykałem...
- Jung--
Zacząłem cicho, ale kiedy poczułem usta chłopaka na swojej szyi i ślinę po niej spływającą, to od razu znieruchomiałem.
Jakoś nagle nie chciało mi się już spać, a czując jak ślina spływa po mojej szyi, moje ciało przechodziły lekkie dreszcze, ostrożnie ułożyłem dłoń na głowie Jeona i starałem się jakoś ją odsunąć od siebie, ale to nic nie dawało...
Przekląłem cicho pod nosem, zacisnąłem zęby i delikatnie szturchnąłem tego śliniącego się zająca po policzku, zrobiłem tak kilak razy, a kiedy poczułem, że ten dzieciak się uśmiecha, to aż mnie zaczęła krew zalewać.
- Czekałeś na trochę czułości z mojej strony? - zapytałem zrezygnowany, a kiedy chciałem się odsunąć, to Jeona przytrzymał mnie mocniej.
- Tak, dawno cię nie widziałem, uciekłeś - wymruczał niezadowolony, nadął policzki, jak taki chomiczek i zaczął podgryzać skórę na mojej szyi i policzkach.
- Daj mi spokój, miałem ciężką noc - ułożyłem dłonie na jego torsie i trochę go od siebie odsunąłem. - To nie miało tak wyjść, nie uciekłem, musiałem coś załatwić
- Długi ci to zajęło, może nie uwierzysz, ale tęskniłem - uśmiechnął się do mnie uroczo, a ja nie mogąc się powstrzymać, odwzajemniłem uśmiech, może i też się za nim stęskniłem, ale tylko tak trooszkę. - Powiesz mi dlaczego włamałeś się do mojego pokoju? I skąd ta krew, hm?
Wiedziałem, że o to zapyta, ale nie miałem czasu myśleć nad jakąś sensowną odpowiedzią, przekręciłem się na plecy i odwróciłem wzrok w stronę sufitu.
- Stało się coś naprawdę dziwnego, nie chciałem zostać sam, więc przyszedłem do ciebie - powiedziałem spokojnie, po czym zerknąłem na swoje dłonie. - A to krew jakiegoś faceta, nawet go nie znałem
- Czemu mówisz w czasie przeszłym? Nie żyje? - Jeon ułożył delikatnie dłoń na moim policzku i zaczął palcem ścierać z niego krew.
- Tak, chyba... tak mi się wydaje - im dłużej myślałem o sytuacji z nocy, tym bardziej zacząłem się gubić, zrobiłem się znów niepewny, choć to było oczywiste, że mężczyzna nie przeżył.
- To nic, nie przejmuj się, czasem tak się zdarza, nic na to nie poradzimy - słowa Gguka mnie zdziwiły, odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem mu prosto w oczy.
- Czemu--
- Czemu jestem taki spokojny? Zabijam na co dzień, widok krwi mnie nie przeraża, a śmierć to przecież normalna ludzka rzecz, każdy w końcu umrze - przełknąłem cicho ślinę, nie spuszczając z niego wzroku nawet na chwilę, ciągle patrzyłem Jeonowi w oczy, ale on miał rację... nie potrafiłem się z nim nie zgodzić...
- Zmieniłeś kolor włosów, czarny do ciebie pasuje - uśmiechnął się lekko, przyciągnął mnie do siebie i delikatnie ucałował mój policzek. - Ale już nigdy ode mnie nie uciekaj, zgoda?
Zaśmiałem się cicho na jego słowa i pokręciłem głową.
- Nic nie obiecuję, ale będę się starał - poklepałem go lekko po torsie, po czym wstałem z łóżka, przeciągnąłem się mrucząc cicho pod nosem, a potem ruszyłem w stronę rozbitego okna.
- Ej, gdzie ty idziesz? Miałeś już ode mnie nie uciekać - będąc już przy oknie, zatrzymałem się, odwróciłem się w stronę chłopaka i przekręciłem lekko głowę na bok.
- Hm? Już jest dzień, idę do domu, nie będę z tobą spał w ciągu dnia
- Nie możesz zostać dłużej? Na przykład na jeszcze jedną noc? - po chwili zastanowień, uśmiechnąłem się lekko pod nosem, zdjąłem buty i zaraz znów leżałem wtulony w ciepłego i milutkiego zajączka, który dawał mi wszystko co aktualnie potrzebowałem najbardziej.
CZYTASZ
Shall we play? // yoonmin
RomanceO tatuażyście wiodącym z pozoru naprawdę spokojne życie lub O gangsterze, który żyje jedynie z dobrej zabawy i nawet nie myśli o miłości, czy szczęśliwym rodzinnym życiu do czasu. . . Enjoy!