Moi chłopcy nie mieli czasu, w sumie tak samo jak ja, nie zadawali żadnych pytań, po prostu potrzebowaliśmy kogoś, dla kogo Jk będzie obojętny i nie będzie się bał sprawić mu trochę bólu.
Niestety doktor Jin widząc panikę zajączka i dużą ilość krwi przestraszył się i powiedział, że nie jest wstanie tego zrobić, to chyba go przerosło, no ale nie mogę mieć do niego pretensji, bardzo dawno nic nam się nie działo, siedzieliśmy spokojnie na dupach i jedyne co sobie mogliśmy nabić, to jakieś drobne siniaki.
Jin przysunął do miętusa najpotrzebniejsze rzeczy i zrobił mu miejsce przy łóżku Jeona.
Mogłem wtedy zaobserwować zdenerwowanie i niepewność chłopaka, jego uczy były lekko położone, a ogon ciągle niespokojnie drgał, naprawdę fascynujące, bo po jego twarzy nie mógłbym powiedzieć, że jest niespokojny.
- hej... już spokojnie - chłopak usiadł na brzegu łóżka tuż obok Jeona, gestem dłoni kazał chłopakom się odsunąć, więc to też zrobili. - jak mam do ciebie mówić?
Oddech mojego zajączka był przyspieszony, dyszał ciężko, panikował... naprawdę się o niego bałem, wierzyłem w to, że miętusowi uda się wyjąć kule i zajączek będzie cały.
- Jk - odezwał się krótko zmęczony już Jeon, a miętowo włosy ułożył dłoń na tej jego.
- Jk? Na pewno chcesz żebym tak do siebie mówił? Tamten cymbał mówi na ciebie zajączek, też mogę tak mówić?
Przewróciłem oczami na słowa tego bezczelnego dachowca i byłem zmuszony je zignorować, choć miałem ogromną ochotę mu teraz przywalić.
- n-nie znamy się... ale jeśli znasz Jimina, to możesz mi też mówić Jeon - zająknął się troszkę uspokajając oddech, choć i tak było mu ciężko.
- w porządku, jestem Min i będę dzisiaj grzebać w twoim ciele, penwnie będzie bolało, ale nic na to nie poradzę
- mało pocieszające...
- racja, ale zdołałem odwrócić twoją uwagę od igły
- i-igły??
Tak... przez cały czas patrzyłem na nich razem z chłopakami, wszyscy mieliśmy takie miny, jakbyśmy zobaczyli jakiegoś ducha, Min zdołał zagadać Jeona i podał mu miejscowe znieczulenie, muszę mu przyznać, że ma chłopak łeb i nawet potrafi myśleć.
- spokojnie, pierwszy etap za nami, teraz wyjmę to czego już na pewno nie potrzebujesz i będę mógł wrócić do domu - Min wziął do ręki pęsetę, nachylił się do ramienia Jeona i zaczął przyglądać się ranie.
- czy wy w ogóle wiecie gdzie jest ta kula? mogła uszkodzić mu kość albo nawet w niej zostać. czemu wysyłacie mnie do takiej roboty? i weźcie mu kurwa dajcie tlenu, bo on tu zaraz zejdzie.
Min miał całkowitą rację, w ogóle nie byliśmy przygotowani do tej operacji, więc na jego słowa, jak poparzeni zaczęliśmy biegać i przygotowywać dla Jeona tlen, Joon nawet zdarzył zorganizować z pokoju Jina sprzęt dzięki któremu zobaczymy gdzie umiejscowione są kule
Kiedy już mniej więcej wszystko było jasne, a stan Jeona był stabilny miętus mógł wziąć się za swoją pracę.
- dobra Jeon, teraz najgorsze, zaciśnij ręce najmocniej jak tylko potrafisz
Odepchnąłem się lekko od ściany przy której stałem i zbliżyłem się do łóżka Jeona, chłopaki nie musieli już go trzymać, leżał spokojnie zaciskając w dłoniach zakrwawioną pościel, a Min?
Ręką mu nawet nie drgnęła, ani razu.
Był spokojny jak zawsze, bardzo skupiony i delikatny, kula która tkwiła w ramieniu mojego zajączka, to nie był dla niego problem, szybko się z tym uwiną, gorzej było z tą w brzuchu, bo gdy tylko Jeon poczuł pęsetę, od razu zaczął drżeć ze strachu.
- Jeon, nie możesz się ruszać, chyba nie chcesz żeby się coś złego stało, hm? - miętus starał się uspokoić Jeona, chciał żeby się tak nie spinał i żeby się trochę odprężyć, głaskał go lekko po dłoni i znów próbował go zagadać.
Jeon złapał lekko dłoń miętusa i spojrzał na niego tymi swoimi dużymi, zaszklonymi oczkami, patrzyli sobie przez chwilę w oczy, po czym Min lekko kiwnął głową, jakby rozmawiali ze sobą bez używaniu słów.
Miętusowi udało się wyjąć ostatnią kule, odłożył ją na bok razem z pęsetą, trzymał ciągle mocno Jeona za rękę i pochwalił go ciacho za odwagę, uśmiechnąłem się gdy widziałem szczęście na twarzy mojego zajączka, uklęknąłem przy jego łóżku i ucałowałem jego policzek.
- byłeś naaaprawdę dzielny, na dzisiaj już koniec atrakcji, więc możesz odpocząć, a później zmienię ci pościel - roztrzepałem jego lekko mokre i sklejone od potu włosy, a tej uroczy zająć zaśmiał się cicho, machając uszkami.
- kim ty jesteś? robiłeś już to kiedyś?? ręką ci ani razu nie drgnęła... bałeś się? skąd znasz Jimina? jesteś jego kochaniem? - do Mina podbiegł podekscytowany Hobi i zaczął energicznie gestykulować dłońmi.
Miętus popatrzył na niego niezrozumiale drapiąc się lekko za uchem.
- jestem tatuażystą, codziennie mam styczność z ludzkimi ciałami i nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy błąd, wyobraziłem sobie, że robię Jeonowi tatuaż... a jeśli chodzi o tego różowego cymbała, poznałem go w klubie i wygrałem z nim w karty i nie jestem jego kochankiem, nie kręcą mnie farbowane dachowce.
Popatrzyłem na Mina i zaśmiałem się cicho, niby cichy i nieśmiały, a gdy mordę otworzy, to później nie może jej zamknąć.
- ty chyba nie wiesz kim jestem. trochę szacunku, bo zaraz do końca życia nie będziesz mógł mówić.
Min bez słowa wstał z łóżka, poprawił ubrania i ruszył do wyjścia z pokoju, jego arogancję zachowanie naprawdę mnie zirytowało, również wstałem z miejsca, wyciągnąłem nóż z kieszeni, stanąłem przed nim i przyłożyłem ostrze do jego szyi.
Chłopak spojrzał na mnie i uniósł lekko brew ku górze.
- znów zaczynasz? jeśli chcesz podciągać mi gardło, to może naucz się używać noża, hm? zamiast prostego, precyzyjnego cięcia będę miał wykres pulsu narysowany na szyi - moja pewność siebie tak szybko się pojawiła, jak odeszła, słowa chłopaka sprawiły, że wróciłem myślami do zdarzenia z salonu tatuażu... zrobiło mi się za siebie wstyd, więc zacisnąłem mocno żeby i uderzyłem chłopaka przede mną w skroń.
Chłopak od razu złapał się za uderzone miejsce, zatoczył się lekko w miejscu i zaraz upadł bezwładnie na ziemię, prychnąłem cicho pod nosem, schowałem nóż i klęknąłem przy miętowo włosym.
- Jimin, co ty do jasnej cholery odwalasz? Tak odwdzięczasz się mu za uratowanie Kooka? - Jin również klęknął przy Minie i podniósł lekko jego głowę żeby sprawdzić czy nic sobie nie uszkodził przez upadek.
- za dużo gada... wolałem jak się nie odzywał - wyburczałem nadymając policzki, wziąłem chłopaka na ręce i położyłem go obok Jeona. - śpisz dzisiaj ze swoim wybawcą, zadbaj o niego, tak jak on zadbał o ciebie
Nie czekając na odpowiedź wyszedłem z pokoju, udałem się na balkon, rozłożyłem się na starej kanapie, którą z chłopakami tam wynieśliśmy, zapaliłem papierosa i zostałem tam, aż zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
❕Dziękuję za 50 wyświetleń❕
✨you are the best, my love✨
CZYTASZ
Shall we play? // yoonmin
RomansaO tatuażyście wiodącym z pozoru naprawdę spokojne życie lub O gangsterze, który żyje jedynie z dobrej zabawy i nawet nie myśli o miłości, czy szczęśliwym rodzinnym życiu do czasu. . . Enjoy!