Narrator
Dawno, dawno temu w pewnej komórce pod schodami na Privet Drive 4... Czekajcie, pomyliłam tekst... Okej, mam już właściwy, zacznijmy od nowa!
Nie do końca dawno temu, w tajemnym pokoju na zapełnionym pajęczynami oraz kolonią ciem stryszku, rezydowała pewna groźna osobistość. Miała wręcz niezdrową obsesję na punkcie magicznych kamieni i trzymała u siebie te tysiące nocnych motyli, zupełnie nie wiadomo po co.
Była przepełniona żądzą mocy potrzebnej do odzyskania swojego męża - Emila Agreste. Zaginął on ponad rok temu w niewyjaśnionych okolicznościach, a zostawił po sobie wielką pustkę w sercach żony i córki.
Gabriela bardzo za nim tęskniła i zapragnęła, aby wrócił z powrotem do domu. W tym celu wyprawiła się do Tybetu, mrocznego zadupia w Azji, aby zdobyć zaginione miraculum Motyla, o którym wiedziała dosłownie wszystko.
Szczęśliwym trafem, udało jej się zdobyć także inny magiczny artefakt. Było to miraculum Pawia, które ponoć dawało moce podobne do Motyla, lecz ona schowała je do sejfu i postanowiła posługiwać się tylko tym zdolnym do kreowania superbohaterów. Albo superzłoczyńców...
Zabrała oba i wróciła do swojej willi w Paryżu. Teraz, gdy stała u siebie w tajnym pomieszczeniu, wpięła je w materiał bawełnianej białej koszuli. Przed oczami natychmiast zalśniła jej fioletowa kula światła, z której po chwili wyłoniło się małe stworzonko w kolorze tajemniczego światła.
Miało nieproporcjonalnie dużą główkę i lawendowe oczy, a samo było nie większe niż kobieca dłoń. Na czole, z którego wystawała para czułek, widniała ciemniejsza od reszty ciałka spirala, a na plecach istotka miala parę skrzydełek, do złudzenia przypominające te motyle.
Nieśmiertelny poker face kobiety zmienił się powoli w (w jej mniemaniu) kpiący uśmiech (który notabene upodabniał ją do osoby z paskudnym przypadkiem paraliżu twarzy). Fioletowe coś wzdrygnęło się lekko, najwyraźniej przerażone lub zniesmaczone tym ułomnym grymasem.
- Em, witam... - odezwało się niepewnie. - Nazywam się Nooroo i jestem kwami Motyla. Ta broszka to miraculum Motyla, ściśle powiązany ze mną magiczny amulet. Miraculum pozwoli ci na dawanie ludziom supermocy i tworzenia własnych bohaterów. Powtarzam, własnych. Nie zrzynamy z DC ani Marvela, ok?
Pani Agreste tylko wywróciła zimnymi błękitnymi oczami.
- No fajnie, fajnie... Ale jak, u diabła, ja mam się przemienić?
- Musisz powiedzieć tak z entuzjazmem, no wiesz, ,,Daj mi motyle skrzydła!". Ale nigdy nie przemieniaj się przez formułkę ,,Daj mi mroczne skrzydła!". Będziesz mieć większą kontrolę nad akumami, ale stracisz unikalną moc i mrok opanuje twą duszę...
- I o to mi chodziło! Nooroo, daj mi mroczne skrzydła!
Kwami bezskutecznie próbowało nie wlecieć do biżuterii, szurając łapkami po zimnej podłodze. W końcu jednak kryształ wygrał i Nooroo został wciągnięty do magicznego ametystu.
Gabriela poczuła jak jej ciało pokrywa lateksowy kostium, a przy boku pojawia się ułomny kijek z kamieniem na czubku. Na strój składała się fioletowa marynarka i spodnie, czarne naramienniki, buty oraz pasek (niestety nie od Gucci, jakie zwykła nosić), a do tego jeszcze czarne rękawiczki sięgające do łokcia. Prawie pół twarzy miała zakryte przez srebrną maskę, a jej platynowe blond włosy były spięte w luźną kitkę przyozdobioną drobnymi perełkami.
Okręciła się wokół własnej osi, niczym jej córka na pokazach mody. Czuła się tak... Tak prestiżowo, a zarazem mocarnie. Jak połączenie Kung Fu Pandy i lorda Kruszwila. Ćmy, nie wiadomo czemu, zbliżyły się do niej i zaczęły zataczać kręgi. Kobieta ponownie uśmiechnęła się maniakalnie.
CZYTASZ
Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
FanficKiedy Marett próbuje flirtować z Adrienne, ona wzdycha do Biedrona, a na dodatek Pani Ciem znajduje sobie nienormalnego wspólnika.