Perspektywa Maretta
- Hej, pssst, Marett... Adrienne na trzeciej! - syknął mi do ucha Alan.
Spojrzałem szybko we wskazanym kierunku i rzeczywiście, kroczyła tam blondynka w towarzystwie Niny! Potargałem lekko włosy i zbliżyłem się do dziewczyn.
- Witam piękne panie, jak wam mija ta urocza przerwa?
Agreste zachichotała.
- Dobrze Mar, dzięki. Wiesz może co mamy za lekcję?
- Podpowiem ci: to coś, co powinno znaleźć się między nami - oczywiście chodziło mi o chemię, hehe.
- Ale co powinno się tu znaleźć? Już jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, a przyjaźń to raczej nie lekcja - uśmiechnęła się, a ja po raz kolejny zasiadam w strefie friendzone.
Cesairè wyłonił się zza moich pleców.
- Mamy chemię, Adrienne. Nina, chodź ze mną na chwilkę, mam do ciebie sprawę...
Oddalili się, a ja poczułem się lekko zazdrosny. Mój najlepszy kumpel chodził z Lahiffe już od roku, a ja znam Adrienne od dwóch lat i nadal nic!
- A właśnie, czy twoi rodzice to przypadkiem nie piekarze?
- Nie chcę nic mówić, ale to twoi mają najlepszą piekarnię w mieście...
Szlag! Już chciałem odpowiedzieć ,,bo niezłe z ciebie ciasteczko"! Ale nic z tym, teraz pora na ostateczny ruch!
- Hahaha, no rzeczywiście! Adrienne... Chciałabyś może wybrać się ze mną do kina na ,,Zakonnicę"? Dzisiaj o siedemnastej, może być? - miałem wielką nadzieję, że się zgodzi.
Szesnastolatka wygięła usta w podkówkę. Chwilę wpatrywała się w czubki swoich trampek, a potem spojrzała na mnie swoimi ślicznymi, zielonymi oczami.
- Naprawdę mi przykro Mar, ale dzisiaj mam lekcje chińskiego. Może kiedy indziej?
Przełknąłem ślinę i zmusiłem się do uśmiechu.
- Tak, pewnie. To do zobaczenia na chemii!
Oddaliła się, a ja ruszyłem opowiedzieć wszystko Alanowi. Chłopak na szczęście mnie pocieszył, a to lepiej dla mnie. Co to by było, gdyby akuma dopadła obrońcę Paryża?
Już raz tak się stało. Na samym początku naszej działalności Pani Ciem zapanowała nad Kocicą. To była jedna z trudniejszych walk, bo nie była ona łatwym przeciwnikiem, ani nie miałem żadnego wspomożenia.
No cóż, ale nie udało nam się pogodzić tak całkowicie. W tamten wieczór odstawiłem ją w pobliżu Champs Èllisees, a ona do teraz zachowuje się niezręcznie w moim towarzystwie.
To jest, jąka się i czerwieni, a czasem nawet ucieka ode mnie aby walczyć ze złoczyńcą. Oczywiście czasem uda nam się normalnie porozmawiać, lecz niestety takie sytuacje należą do rzadkości.
- Ej, co jest grane? - przed nami pojawił się Alex. - Kuźwa, znowu friendzone?
Pokiwałem potakująco głową.
- I kto mógłby się tego spodziewać, co? - usłyszałem głos naczelnego zła hasającego po szkolnych korytarzach.
Claudè wyłonił się z cienia, a za nim potulnie dreptał Stephen.
- Ojojoj, biedny Marett nie może zaprosić laski na randkę? - zapytał kpiąco. - Cóż, muszę ci coś uzmysłowić. Z twoją twarzą nigdy nie zaliczysz, ha!
Kubdel zbliżył się do niego i podwinął rękaw bluzy.
- Słuchaj blondasku. Możesz sobie porozmawiać z moimi mięśniami!
CZYTASZ
Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
FanfictionKiedy Marett próbuje flirtować z Adrienne, ona wzdycha do Biedrona, a na dodatek Pani Ciem znajduje sobie nienormalnego wspólnika.