Narrator
Na pogrzebie Mistrzyni wbrew pozorom nie zjawiło się dużo osób. Przyszło tylko kilku członków rodziny, nasi bohaterowie, którzy wiedzieli kim była Mei Fu oraz jedna zakapturzona postać. Całą uroczystość stała z dala, na uboczu i zaciskała pięści tak mocno, że kostki jej bielały.
Ach, gdyby tylko się zmotywowała i nie przestraszyła nagłego najścia któregoś z sąsiadów zaalarmowanych krzykiem staruszki! Mogła nie zostawiać wiadomości, bo skąd mogła wiedzieć, że odczyta ją ktoś inny niż bezbronne kwami! Czyniła sobie wyrzuty, bo straciła miracula, które mogła aktualnie mieć w garści!
Jej gniewu nie złagodziło nawet poczucie, że mentorka wszystkich superbohaterów za chwilę na dobre spocznie dwa metry pod ziemią. Oczy błysneły jej złowrogo, a szczupłe palce pogładziła pieszczotliwie broszkę Kameleona. Przemieniła się i oddaliła z cmentarza; musiała opracować kolejny plan działania.
Po pogrzebie Ting-Xing, rezygnując z pobytu na dosyć skromnej stypie, natychmiast ruszyła do hotelu Le Grand Paris, gdzie aktualnie stacjonowała. W takich chwilach jak ta, naprawdę cieszyła się z faktu, że jej konto na Instagramie przynosi jej zyski, dzięki którym mogła sobie pozwolić na taki pokój.
Szybko weszła do środka, w biegu przywitała się z recepcjonistą i ruszyła do windy. Po minucie spędzonej w towarzystwie dwojga staruszków i potęgującej klaustrofobię muzyki znalazła się na szóstym piętrze. Dotarła do drzwi numer czterdzieści cztery i otworzyła je błękitną kartą dostępu.
- Wayzz, już jestem - zamknęła za sobą drzwi. - Jak się trzymasz, mały?
Stworzenie stwierdziło, że jest już lepiej, na co dziewczyna odetchnęła z ulgą. Istota już oswoiła się z sytuacją na tyle, żeby nie płakać cały dzień i całą noc. Teraz głównie zajadał stres tonami sałaty — nowa Strażniczka miraculów dziwiła się, jakim cudem nie idzie mu to w boki.
- Okej, a gdzie reszta? Wrócili do własnych kryształów?
- Tak, Tin. Tylko ja, Trixx, Pollen i Dragge zostaliśmy na zewnątrz.
Azjatka kiwnęła głową.
- Dragge wie, że musi trafić do nowego właściciela? Mówiłeś mu, prawda?
- Tak, pewnie. Mam już nawet kandydata na potencjalnego Smoka. Razem z t-twoją cioteczną babcią - głos lekko mu drżał - wytypowaliśmy kandydata.
- Zamieniam się w słuch.
Chaotycznie machając łapkami, nakreślił młodej kobiecie postać tegoż osobnika. Wynikało z tego, że chłopak jest w wieku reszty bohaterów, wygląda jak bliźniak Biedrona i odznacza się sprawnością fizyczną. Fu z radością przyjęła te wieści; bałaby się samemu typować kandydatów do takiej roli.
- Okeeeej... Czyli teraz muszę tylko wziąść któreś miraculum, zakraść się do domu tego całego Kaganee i podrzucić mu Pierścień Smoka w gustownym pudełeczku?
- Mniej więcej - żółwik uśmiechnął się pokrzepiająco. - Dasz radę.
- Czy to tak czują się obsesyjni prześladowcy łamane na stalkerzy?
Wayzz nie odpowiedział, bo zwyczajnie nie miał pojęcia jak.
Białowłosa (przez te parę dni zdążyła się przefarbować) podeszła do gramofonu i wstukała nowy, zmieniony kod. Jej oczom ukazała się już dobrze znana magiczna biżuteria, a ona sama uważnie przyjrzała się każdej ozdobie.
W końcu wybrała idealną rzecz. Chwyciła między pomalowane na pomarańczowy kolor paznokcie łańcuszek naszyjnika z zawieszką w kształcie kociego ogona. Założyła go na szyję i odruchowo zmrużyła oczy, gdy ze środka wyleciała kula światła.
CZYTASZ
Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
FanfictionKiedy Marett próbuje flirtować z Adrienne, ona wzdycha do Biedrona, a na dodatek Pani Ciem znajduje sobie nienormalnego wspólnika.