10. Rosja, hotel i chleb z ketchupem.

107 13 3
                                    

Perspektywa Adrienne

Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Głowa pulsowała mi bólem w okolicy skroni, ale było to na swój specyficzny sposób przyjemne. Za to miałam wrażenie, że gardło wyschło mi na wiór - strasznie chciało mi się pić! Podniosłam się do siadu i zlustrowałam pokój wzrokiem i natychmiast sobie przypomniałam gdzie jestem i co mniej więcej się stało.

No, prawie wszystko. Ostatnie co pamiętam to Annie zasypiająca na zagłówku sofy i Laura tańcząca chocolate, krzycząca przy tym głośno ,,EEEEEEE MMAMAAAKKREEEEELA!". Chyba lekko przesadziliśmy z alko...

Reszta ekipy chyba jeszcze spała. Campbell była nadal tam gdzie zapamiętałam, Marett spał z nogami na krześle i tułowiem na podłodze, Flora leżała w kuchni pod ręką mając puszkę pomidorów, Laura z niewprawnie narysowanym jednorożcem na pół twarzy leżała centralnie na Lawrencu, który natomiast leżał z głową opartą o pudełko po chińszczyźnie z którego wystawały nitki makaronu i klopsik. A Jurij, z paznokciami od stóp pokrytymi różowym lakierem najwyraźniej zasnął na małym balkoniku.

Podniosłam się z podłogi i odkryłam, że film mi się urwał na stoliku do kawy. To chyba nie tak źle. Ruszyłam powoli do kuchni, omijając po drodze kilku imprezowiczów. Plagg wyleciał z mojej torebki i zaczął się śmiać.

- Ale się wczoraj napruliście! Mogę ci nawet powiedzieć co odwaliłaś pod wpływem, tylko znajdź mi camembert!

Zmartwiłam się trochę. Nie wiem, co mogłam najlepszego zrobić, ale musiałam się dowiedzieć.

- Masz trochę w bocznej kieszonce, co się stało?

Kwami pochłonęło kawał sera na jeden gryz, oblizało mordkę i uśmiechnęło się złośliwie.

- Ano lizałaś się z Marettem! Hehe, coś z tego będzie! Szkoda tylko, że twój Romeo nie będzie pamiętał... Dzieciom powiecie, że ,,Całowaliśmy się po raz pierwszy na jakiejś imprezie w akademiku, nawaleni w trzy dupy. Romantycznie, co?". Piękne widowisko, piękne! - syknął i wleciał z powrotem do kopertówki.

Chyba już nigdy nie tknę żadnego procentowego trunku.

- Dubri dzień, jok somopuczucie? - Piotrowicz wrócił z balkonu. - Koc?

- No kac, no. To zawsze się tak kończy?

- We Froncji da. W Matuszce Rasiji niet. Tom si piji w łopór, jo zowsze mioł najsłabszo głowje, bo podoł po pińciu floszkoch, da...

Po tych słowach chwycił za dwulitrową butelkę stojącą na blacie i wyjął dwa kubki z szafki. Jeden z nich nie miał uszka, a na drugim było napisane ,,Najlepsza mama 4ever ❤". Nalał wody do obu i podał mi ten należący prawdopodobnie do czyjejś mamy.

Zamoczyłam wargi w zimnym płynie i poczułam ulgę. Wypiłam całą zawartość naczynia, a Jurij dolał nam obu jeszcze trochę życiodajnego napoju.

- Nu, a właśni... Ty jistyś to Czorna Kocico, prowda?

Zachłysnęłam się wodą. Jak on się dowiedział!? Może ten mały wredny kocur wyleciał mi z torebki na imprezce? Palnełam coś głupiego na tej całej libacji? Jestem do samej siebie pod maską aż tak podobna? Czy ślimak bez muszli będzie nagi czy bezdomny? A może Jurij po prostu strzela? Muszę się zapierać! Przełknęłam wodę i uśmiechnęłam się niepewnie.

- C-co ty pleciesz? Ja? Kocicą? Hahaha, dobry żart!

- Niet żort. Szczyro prowdo - odpowiedział że stoickim spokojem.

Skapitulowałam.

- Jak się dowiedziałeś? Miracula zapewniają nierozpoznawalność po przemianie!

Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz