~przy drugim fragmencie z narratorem polecam media~
Narrator
- Nieważne, mam to co było ustalone. Na sto procent wiem o wszystkim.
- Czyżby? - w głosie było słychać kpiącą nutę. - Pierwsze litery, no dawaj.
- A i M. Czy ty nie możesz uwierzyć na słowo? Ja mam tą wiedzę i mogę się podzielić...
- Poważnie? Czy ty sobie czasem ze mnie nie żartujesz?
- Po raz tysięczny mówię, że tak - osoba przewróciła oczami. - Wiem, kim oni są.
Po drugiej stronie słuchawki nastąpiły jakieś szumy, ale po chwili zastąpił je ten sam zimny i bezuczuciowy głos. Szczerze, nikomu nie zazdroszczę takiej ,,roboty", brudnej pracy dla naczelnego nemezis Paryża.
- Ach tak. Przekażesz mi to potem, muszę zniknąć.
- Żegnam.
I postać rozłączyła się.
***
Perspektywa Maretta
Wracałem wręcz tanecznym krokiem ze szkoły. A wszystko to z powodu mojej przyszłej małżonki, która cały dzień mówiła o swojej randce... Znaczy się spotkaniu z Biedronem, czyli ze mną! Tak! Czyli jej się podobało!
Claudè natomiast wydawał się mniej zołzowaty niż zazwyczaj. Wyśmiał dziś tylko trzy osoby z klasy! Trzy! Coś definitywnie było nie tak. Miałem nawet teorię, co mogło się do tego przyczynić.
Parę dni temu w mieście zjawił się jego ojciec – Andrew Bourgeois, słynny krytyk modowy i niesamowicie wpływowy człowiek. Nie powiem że nie jest kapryśny, może i zaakceptował stworzony przeze mnie melonik i chciał mnie zabrać do Nowego Jorku, ale obsztorcowywał prawie wszystkich obecnych. Nawet żonę i syna.
I powinien chyba opatentować swoje ,,Zwalniam cię!". Ten zwrot padał około kilkudziesięciu razy przez cały pokaż. A imię Claudè'a ciągle przekręcał na takie jak ,,Cody", ,,Kevin" czy ,,Charlie". Ja bym tak nie wytrzymał.
Aż mi się skojarzyło z Malfoyami. Lucjusz, Draco i Narcyza normalnie. I wszyscy jak na ironię też są blondynami!
Ale wracając, słyszałem przypadkiem jak w szatni gada do siebie. Mówił że jest nieprzydatny, żałuje że nikt go nie lubi i że nikomu nie może pomóc. Aż mi się żal chłopaka zrobiło.
Przypomniała mi się też ostatnia rozmowa z Mistrzynią. Mówiła mi, abym rozejrzał się za dobrym kandydatem na posiadacza miraculum Pszczoły, tak na wszelki wypadek. Jak na złość, nikogo nie mogę znaleźć!
Jeszcze bardziej dobija mnie to, że wszyscy znaleźli już drugą połówkę, a ja ganiam za Agreste niczym mohery za przecenami na karpia w Lidlu. Alan i Nina, Kimbley i Alex, nawet Ross i Julian zeszli się po tym, jak Allie brutalnie dała kosza temu pierwszemu... Tylko ja taki forever alone.
Dotarłem do piekarni i wszedłem tylnymi drzwiami. Było to dla mnie nieco dziwne uczucie, bowiem ostatnimi czasy wracam tu częściej jako Biedron i włamuję się przez okno tudzież klapę prowadzącą na mój balkon. Ciekawa sprawa, serio.
Zauważyłem że rodzice krzątają się po pustym pomieszczenia, wszedłem tam do nich z zamiarem wzięcia kilku ciastek dla Tikki.
- Hej mamo, hej tato. Biorę trochę ciastek, tych z czekoladą, ok?
- Marett, po tylu ciasteczkach dupa ci urośnie! - po raz pierwszy słyszę, jak mama używa takich słów. - I czemu tak patrzysz, jak cielę na malowane wrota, Sam? No przecież prawdę mówię.
CZYTASZ
Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
Fiksi PenggemarKiedy Marett próbuje flirtować z Adrienne, ona wzdycha do Biedrona, a na dodatek Pani Ciem znajduje sobie nienormalnego wspólnika.