Perspektywa Maretta
Z sercem podchodzącym w okolice gardła i poduszką w charakterze ewentualnej broni wygramoliłem się na taras. Był wieczór, toteż Miasto Świateł powoli otulało się kołderką zmierzchu a latarnie dopiero co rozbłyskiwały.
Zamknąłem za sobą klapę i wyprostowałem się ostrożnie, uważając żeby nie dostać kosą w żebra czy coś. Kto wie co może czekać na mnie w mroku nocy? Kosmici? Wściekli dresiarze? Akwizytorzy?
Usłyszałem szelest dochodzący ze strony komina, więc natychmiast się odwróciłem. Niestety (lub stety) był to tylko skrawek gazety.
Znów usłyszałem coś za mną. Jak tak dalej pójdzie, to do trzydziestki umrę na zawał. Odwróciłem się i aż krzyknąłem, bo przed sobą zobaczyłem zielone, kocie oczy. Cofnąłem się odruchowo i dopiero zauważyłem że jest to moja dobra znajoma z branży.
- Czarna Kocica? Co ty tu robisz?
- Wybacz, chciałam pomyśleć... - odpowiedziała cicho. - I akurat byłam w pobliżu, rozumiesz, musiałam przystanąć. Jeżeli chcesz to mogę znaleźć inne miejsce, dobra?
- Nie ma problemu. Też chciałam pomyśleć, o ile moja osoba nie sprawi ci kłopotu - uśmiechnąłem się i odłożyłem poduszkę na leżak który stał pod barierką.
- Jasne że nie.
Podeszłem do barierki i oparłem się o nią. Wlepiłem wzrok w gwiazdy powoli pojawiające się na granatowym niebie. Blondynka natomiast swobodnie przysiadła na poręczy i również spojrzała w górę.
Westchnąłem nieznacznie i zacząłem rozmyślania. Generalnie skupiłem się na temacie który nurtował mnie w dzień i nie dawał spać w nocy.
Adrienne ,,Żyjąca Perfekcja" Agreste.
Nie wiedziałem co do jej uczuć za wiele; może i podobało jej się na randce z Biedronem, ale co powiedziałby na taką z Marettem? Czy na pewno poczułaby to samo w stosunku do normalnego mnie? I czy szczerze?
- Też małe rozczarowanie miłosne, co? - odezwała się nagle bohaterka.
- Mhm. A u ciebie?
- To samo.
Po tej jakże budującej konwersacji na powrót spojrzeliśmy w gwiazdy. Wielki Wóz, Mały Wóz, Orion... I okrągła tarcza księżyca pośrodku.
- A kto to? - zapytałem, sam nie wiem czemu, a po chwili dostrzegłem zagubione spojrzenie zielonookiej. - Okej, nie musisz mówić. Tak tylko z ciekawości pytam...
- Biedron - poczułem jakby ukłucie w okolicy serca. - A... A co z tobą?
- Adrienne Agreste, kojarzysz może? - Kocica posmutniała lekko, jakby miała z tym coś wspólnego. - Nie przejmuj się, to nie twoja ani jej wina. To ja...
- Nie - przerwała mi. - Nie ty, bo ty akurat jesteś jednym z fajniejszych chłopaków jakich znam - zarumieniła się. - To pewnie wina tej całej Agreste.
- To nie jej wina. Adrienne jest miła, ładna, uprzejma, dowcipna, mądra... A co do ciebie, Biedron musi być strasznym idiotą, żeby nie dostrzegać twoich uczuć - czuję, że nie ominie mnie kazanie od Tikki.
- Nie przesadzaj, on pewnie już kogoś ma... A ja nawet nie za bardzo okazuję mu te uczucia. Nie przejmuj się.
I ponownie oboje zamilkliśmy, nie będąc pewni co takiego mamy powiedzieć czy zrobić. To była jak stąpanie po linie nad przepaścią, jeden odpał i giniesz. Ale tutaj umarłbyś tak mentalnie.
Dziewczyna zeskoczyła zgrabnie na mój balkon i uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Chyba będę już iść...
CZYTASZ
Przygody Biedrona i Czarnej Kocicy [ZAWIESZONE DO ODWOŁANIA]
FanficKiedy Marett próbuje flirtować z Adrienne, ona wzdycha do Biedrona, a na dodatek Pani Ciem znajduje sobie nienormalnego wspólnika.