Następnego dnia niechętnie opuściłam dom Williama. Pojechałam do swojego domu, a tam już od progu miałam przesłuchanie.
-Gdzie ty byłaś tyle czasu?! Miałaś zawieźć tylko ten jebany list! Nie było cię kurwa ponad piętnaście godzin! -zaczął krzyczeć tata.
-No cóż.. Pojechałam, pogadałam no i później spotkałam kolegę.
-Mogłaś napisać. Wyśpij się. Za cztery godziny widzę cię u mnie w biurze. Tylko ubierz się bardziej elegancko, będziemy mieli gościa.
-Kiedy moje stado znowu zaczyna patrole?
-Od jutra. Tym razem patrole macie tylko pięć godzin w nocy. Pasuje?
-Ujdzie..
Powiedziałam i poszłam do pokoju. Kiedy się obudziłam, zrobiłam makijaż, ubrałam czerwoną sukienkę i zwykłe, czarne trampki. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, wzięłam klucze i pojechałam do pałacu. Wchodzę na luzaczku do biura ojca. A kogo tam zastaje? WILLIAMA KURWA.
-Spóźniłaś się. -powiedział ojciec tym swoim grubym głosem.
-Niezbyt łatwo dojechać do osady w dwie minuty.
-Usiądź, jak już mówiłem mamy gościa. Williamie, wczoraj zdążyłeś już poznać moją córkę. Będzie przy podpisaniu rozejmu. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
-Nie przeszkadza.
Po podpisaniu rozejmu mój tata został pilnie wezwany do jakiegoś stada. Miałam chwilę do Williama.
-Dupek. -warknęłam.
-Co? Czemu? -powiedział zakłopotany.
-Nie powiedziałeś mi o niczym. Ubrałabym coś lepszego.
-I tak wyglądasz pięknie. -mężczyzna do mnie podszedł, objął w talii i pocałował.
-Ykhym.
Odwróciliśmy się w kierunku dźwięku tak szybko, że o mało co nie zwaliłam figurki taty ze stolika. Otóż był to mój kochany braciszek. Na szczęście.
-Puka się gównarzu. -warkęłam.
-Dobra dobra. Nie sądziłem, że się z kimś połykasz.
-Jak ty się kurwa do niej gnojku odzywasz? Szacunku trochę. -warknął William, złapałam chłopaka za rękę dzięki czemu się uspokoił.
-Spokojnie. Jesteś deklu pierwszą osobą z rodziny, która się dowie. Możesz czuć się wyróżniony. Williamie to mój brat David, braciszku to mój mate wielki alfa osady lasu William Parker.
-To dlatego tak długo tam siedziałaś!
-Zamknij się bo tata idzie. -warknęłam.
-Przepraszam za moją nieobecność. Z okazji naszego rozejmu zapraszam cię na kolację. Będzie tam moja żona i moje dzieci.
-Nie powiedziała bym, że jestem dzieckiem. -powiedziałam obrażonym głosem.
-Dobra dobra.. Zgadzasz się Williamie?
-Tak. Pozwoli Pan, że przyjdę ze swoją wybranką?
-Oczywiście. Dzisiaj o 20 w restauracji Wilcze Serce, pasuje Ci?
-Tak oczywiście. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
-Tato, jeszcze coś mam do roboty? -zapytałam.
-Tak tak, zbierz stado i idźcie zmienić młode. Nie poradzili sobie z wrektami.
-Dobra.. Do której mamy mieć patrol?
-Do 18.
-Dobra.
Wyszłam przed pałac, zmieniłam się w wilka i charakterystycznie zawyłam. Już w pięć minut całe stado stało przedemną. William miał czekać na naszym terenie.
-Co jest? -zapytał Mike.
-Młode stado nie poradziło sobie na patrolu i musimy ich zastąpić. Spokojnie tylko 3 godziny.
-Prowadź.
Wszyscy zmieniliśmy się w wilki i pobiegliśmy na teren gdzie czekał już William.
-Nadal nie powiedziałaś ojcu? -zaśmiała się Alexa.
-Dzisiaj się dowie. -powiedział chłopak. -Mieliśmy konflikt między osadami, dzisiaj podpisaliśmy rozejm. Na kolacje mam przyjść z wybranką więc wiecie.
-A kiedy dzieci? -zaśmiał się Mike.
-Jebne ci zaraz gnojku! -wydarłam się.
-Jestem starszy.
-Ale głupszy.
W tym momencie rzuciło się na nas kilkanaście wrektów. Wszyscy zmieniliśmy się w wilki. Ja z Williamem zaczęliśmy się rzucać na największe, a później i Adrian. Tak o to wróciłam do domu przed osiemnastą.
CZYTASZ
Na zawsze Twoja
Kurt AdamCzy możliwa jest miłość od pierwszego wejrzenia? Oczywiście, a szczególnie w książkach. Edit:początek 16.05.2021 1/26