Rozdział jedenasty

284 33 13
                                    

– To wszystko wydarzyło się w sierpniu trzy lata temu.

Elise słyszała swój zachrypnięty, bezbarwny głos, mając wrażenie, że stała gdzieś z boku, a nie siedziała na sofie podczas kolejnej wizyty u pani psycholog. Czuła się taka zmęczona, chociaż najgorsze było jeszcze przed nią. Patrzyła przed siebie, ale nic nie widziała, mocno zaciskając palce na spódnicy. Nie zwracała uwagi na siedzącą naprzeciw niej Dianę Lang, która wpatrywała się w Elise uważnie, łagodnie i cierpliwie.

– Pamiętaj, że nie będę cię oceniać – powiedziała psycholog, gdy Elise zamilkła na dłuższą chwilę, próbując zebrać myśli. – Jestem tu, by ci pomóc.

Elise pokiwała głową w odpowiedzi.

– Miałam wtedy piętnaście lat – dodała zduszonym głosem, czując, że zaraz się rozpłacze, ale miała zamiar jak najdłużej wytrzymać bez łez spływających jej po policzkach. Już wystarczająco dużo ich wylała w ostatnim czasie. – To miały być wakacje mojego życia. Cały wolny czas spędzałam z moją ówczesną przyjaciółką Sofią. Chodziłyśmy razem na zakupy, jeździłyśmy na koncerty, opalałyśmy się na plaży... Imprezowałyśmy, plotkowałyśmy, po prostu dogadywałyśmy się świetnie.

Znowu urwała, nie wiedząc, co powiedzieć dalej. Na szczęście Diana nic nie mówiła, nie naprowadzała, tylko czekała, aż Elise zbierze myśli.

– Sofia ma starszego o trzy lata brata Ollego. – Jej głos wciąż pozostawał bezbarwny, chociaż Elise czuła w środku całe spektrum emocji, których jednak nie była w stanie interpretować w tamtym momencie. – Skończył właśnie liceum i wybierał się na studia. Był kapitanem szkolnej drużyny koszykówki. Wysoki, przystojny, umięśniony... Kochały się w nim wszystkie dziewczyny, w tym i ja.

Wzięła głęboki wdech, wciągając głośno powietrze do płuc, ale nie pomogło jej to uspokoić serca bijącego w nierównym rytmie. Czuła się taka upokorzona, ale wiedziała, że musi wszystko opowiedzieć pani Lang, bo inaczej nie zdoła sobie poradzić z przeszłością, bo Diana nie da rady jej pomóc.

– Nie mam pojęcia, czy Sofia o tym wtedy wiedziała, ale mogę tylko przypuszczać, że nie. Niczego jej nie mówiłam, bo od zawsze byłam dość skryta i nie lubiłam opowiadać o swoich uczuciach. Byłam typową nastolatką, która z ukrycia podziwiała starszego brata przyjaciółki, obserwowała każdy jego ruch i wyobrażała sobie, że i on skrycie się w niej podkochiwał... Uwielbiałam dlatego przychodzić do Sofii w odwiedziny, bo mogłam bez przeszkód oglądać z Ollem telewizję czy po prostu z nim pogadać jak z dobrym kolegą. On traktował mnie trochę jak młodszą siostrę, a ja jego jak przyszłego męża, który po prostu jeszcze nie uświadomił sobie, że jest we mnie zakochany.

Chciała się zaśmiać, ale głos znowu uwiązł jej w gardle. Potrzebowała chwili, by wrócić do swojej historii, dlatego sięgnęła po szklankę z sokiem pomarańczowym, którym poczęstowała ją Diana, i wypiła duszkiem kilka łyków. Ta czynność pozwoliła jej znowu zebrać myśli.

– Tamtego dnia z samego rana Sofia do mnie zadzwoniła i powiedziała, że Olle organizuje ze starszymi kolegami ognisko na plaży. Dla Sofii była to świetna okazja do poznania kilku chłopaków, bo podobali się jej znajomi brata, a dla mnie... Ja ucieszyłam się, że mogłabym spędzić z Ollem trochę czasu. Wyobrażałam sobie różne bzdury, takie jak to, że Olle wyzna mi miłość albo chociaż zabierze na spacer brzegiem morza. Naprawdę jak ostatnia idiotka myślałam, że istniał cień szansy, że jest we mnie zakochany, tylko nie do końca to rozumiał. A tego wieczora zamierzałam mu pomóc dojść do tego wniosku.

Bardzo nie chciała tego mówić, ale czuła, że tym razem musi się otworzyć przed Dianą. Nawet jeśli to oznaczało ogromny ból i falę wyrzutów sumienia, które wywoływały mdłości i migrenę.

Opowieści z SandefjordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz