Rozdział szesnasty

285 29 9
                                    

– Co się stało po wypadku?

Elise niepewnie spojrzała w oczy Diany Lang, która trzymała w rękach kubek z herbatą, opierając się wygodnie o podłokietnik fotela.

Kolejna sobota i kolejna wizyta. Ostatnio opowiedziała pani psycholog o tamtej nocy, a teraz czuła, że pora kontynuować tę historię. Chociaż nie chciała się z nią znowu zmierzać, wiedziała, że rozmawiając z Dianą o wypadku, jej terapia przyniesie efekty.

– Obudziłam się dopiero następnego dnia – wykrztusiła w końcu Elise, zgniatając w dłoniach zużytą chusteczkę. Te sesje kosztowały ją naprawdę wiele i wiedziała, że znowu wyjdzie zapłakana i totalnie wykończona. – Pamiętam, że leżałam w ciepłym łóżku podłączona do kroplówki i różnej aparatury, a na krzesełku obok spała moja mama. Koszmarnie bolało mnie gardło i kręciło mi się w głowie. I zaraz wszystko sobie przypomniałam.

Westchnęła, przytłoczona napływającymi wspomnieniami.

– Pierwsze pytanie, jakie zadałam mamie, to co się stało z tamtym chłopakiem. A ona odpowiedziała mi tylko, żebym odpoczęła, bo byłam w ciężkim stanie. Okazało się, że miałam hipotermię. Nałykałam się słonej wody i gdy znalazłam się na plaży, doszło do wtórnego zatonięcia. Nie za bardzo rozumiem medyczne podstawy tego wszystkiego, ale w wielkim skrócie miałam obrzęknięte płuca, dusiłam się i przez to mój mózg został niedotleniony.

Uszczypnęła się w skórę na łokciu, by jakoś zebrać myśli. Nie lubiła mówić o swoich zdrowiu, ale przecież ta kwestia bezsprzecznie łączyła się z tamtym wypadkiem.

– Przez cały dzień robiono mi kolejne badania, a ja wciąż nie dowiedziałam się, co wydarzyło się z chłopakiem, który uratował mi życie. Dopiero następnego dnia rano mama powiedziała mi, że zginął, a po chwili do mojej sali weszła policja i wtedy zaczęło się piekło.

Otarła chusteczką łzy spływające po policzkach. Dlaczego to wciąż tak bolało? Dlaczego powrót do przeszłości i każde słowo, którym próbowała opisać tamtą tragedię, trzaskało jej wnętrze na kawałeczki, miażdżyło zmysły i zabierało resztki spokoju, jaki w sobie zbierała?

– Przesłuchiwania, domysły, śledztwo... Byłam pod wpływem alkoholu, przez co moim rodzicom groziły różne kary, a nawet to, że mnie od nich zabiorą. Zastanawiano się, co łączyło mnie z Hugonem. Miliony razy zaprzeczałam, że był moim chłopakiem, że namawiałam go do pływania, że chcieliśmy popełnić wspólne samobójstwo... To wydaje się teraz takie niedorzeczne, ale policjanci brali pod uwagę każdą możliwość, nawet tę najgłupszą.

Zaśmiała się nerwowo, ale w dźwięku, który wydawała, nie znalazł się nawet gram rozbawienia.

– Szybko też okazało się, że wypadek zrujnował moje zdrowie. – Popatrzyła znowu na Dianę, bo do tej pory Elise wbijała wzrok w palce, które wyginała z napięcia. – Nabawiłam się zapalenia płuc, do teraz miewam napady, podczas których nie mogę się ruszyć z bólu w klatce piersiowej, nie potrafię złapać oddechu... I to wszystko dzieje się, kiedy jestem zdenerwowana. Do tego dochodzi bezsenność, problemy z koncentracją, otępienie... Mogłabym tak długo jeszcze wymieniać.

Wzruszyła od niechcenia ramionami, by okazać swoją bezsilność. Znowu utkwiła spojrzenie w swoich dłoniach; nie miała odwagi podnosić wzroku, bo bała się, że w oczach pani Lang odczyta obrzydzenie i potępienie. Przecież sama była sobie winna.

– W tym wypadku chyba ucierpiało nie tylko twoje zdrowie, prawda, Elise? – spytała łagodnie Diana.

– Odsunęła się też moja najlepsza przyjaciółka. Nie odwiedziła mnie ani razu w szpitalu, nie odbierała telefonów... Zaraz o tym wypadku zaczęły rozpisywać się gazety, i chociaż nikt nie podał w żadnym artykule moich danych, to i tak każdy wiedział, że to ja przyczyniłam się do śmierci Hugona. – Zacisnęła usta w wąską kreskę. – Sandefjord to dość nieduże miasto, mnóstwo osób znało mnie i moją rodzinę, dlatego zostałam w tej społeczności napiętnowana jako pijana nastolatka, która zabiła niewinnego chłopaka swoją bezmyślnością.

Opowieści z SandefjordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz