11. Dumb narcissist

267 15 2
                                    

Budzę się z nieprzyjemnym uczuciem w żołądku. Czuję wyrzuty sumienia, to pewne. Zastanawiam się tylko, dlaczego? To jest Matt Montgomery, chłopak, który nie szczędził uwag na mój temat i który nigdy wcześniej nie okazywał mi sympatii.

A jednak czuję się potwornie z tym, jak go potraktowałam. On był dla ciebie miły. A ty w zamian na niego naskoczyłaś.

Szukam go wzrokiem podczas śniadania, ale się nie pojawia. Nie dziwi mnie ten fakt, bo już nie pierwszy raz nie zjawia się rano w stołówce. Może to i lepiej. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy.

Nie rozumiem samej siebie. Jak coś mogło przyciągnąć mnie do Matta Montgomery'ego?
Co takiego się stało, że nagle zapragnęłam go poznać? Od zawsze unikam znajomosci, zwłaszcza TAKICH znajomości. Przecież przed wyjazdem powodował u mnie same negatywne emocje. Co więc uległo zmianie?

Może to, że po naszych krótkich, nie znaczących nic rozmowach, wydał mi się bardziej w porządku niż nie, co nadal jest dla mnie zagadką. Jestem jednak pewna tego, że muszę go przeprosić.

Ze zniecierpliwieniem wyczekuję zajęć, a gdy nadchodzi czas, żeby wyjść z pokoju, moje ręce zaczynają nerwowo drgać. Nie ukrywam, że reakcje Matta czasem wywołują u mnie strach. Żołądek zwija mi się w supeł, gdy widzę go siedzącego na krześle przy naszym stoliku, z zaciśniętą szczęką i zmarszczonymi gniewnie brwiami. Nie podnosi wzroku, gdy siadam obok niego. Nie wiem, jak zacząć, ale na szczęście z opresji wyrywa mnie chwilowo pan Leaflet.

- Kochani, dzisiaj zaczniemy coś nowego. Zajmiemy się elektrostatyką...

Wyciągam zeszyt i zaczynam notować. Matt robi to samo. Od czasu do czasu zerkam na niego, on jednak nie odrywa wzroku znad zeszytu. Przysuwam się nieco bliżej i szepczę:

- Przepraszam za wczoraj. Nie chciałam być niemiła.

Początkowo chłopak nie reaguje, lecz po chwili zerka za siebie i przenosi na mnie swój wzrok:

- Nie przepraszaj za to, w czym miałaś rację.

Patrzę na niego w osłupieniu. Czy ja dobrze słyszałam?

- Czy ty przyznajesz mi rację? Co się z tobą dzieje?

Matt ponownie spogląda za ramię, ale pan Leaflet zajęty jest pisaniem po przenośnej tablicy.

- Masz rację, że to dziwne, że nagle stałem się dla ciebie miły. I rozumiem, że miałaś prawo pomyśleć sobie różne rzeczy. I przepraszam za moją reakcje. Nie do końca radzę sobie ze... złością.

- Zauważyłam - mówię. Jestem w ogromnym szoku, że Matt Montgomery przyznał mi rację i sam mnie przeprosił. Czy właśnie jestem świadkiem jakiegoś cudu?

- Ale możesz mnie jeszcze raz przeprosić - rzuca nagle Matt. - Lubię, gdy ludzie proszą mnie o wybaczenie.

- Głupi narcyz - odgryzam się, a chłopak lekko się uśmiecha. Atmosfera staje się luźniejsza.

Dostajemy porcję zadań do zrobienia. Tym razem mamy jednak pracować sami. Zestresowana przyglądam się, jak Matt w miarę sprawnie rozwiązuje swoje, a ja stoję w miejscu przy trzecim zadaniu na dwadzieścia pięć. Widząc moją bezradność, po kryjomu szepcze mi do ucha rozwiązania.

- Będziesz musiała mi ładnie podziękować - mówi, a na jego ustach maluje się zadziorny uśmieszek. Wywracam oczami.

- Możesz pomarzyć - odpowiadam, na co dostaję kuksańca w bok.

Z pomocą Matta udaje mi się dokończyć resztę zadań. Widzę uśmiech na twarzy pana Leafleta, gdy pod koniec zajęć oddaję mu kartkę ze zrobionymi wszystkimi zadaniami.

Unexpected Love //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz