13. Go to the party with me

275 12 4
                                    

Budzę się w jeszcze gorszym stanie, niż byłam, jak zasypiałam. Nadal nie wiem, co mam myśleć i co właściwie czuję. Wiem, że nie mogę porozmawiać o tym z Ashley, bo od razu powiedziałaby, żebym trzymała się z daleka od Matta. Z Patricią tak samo. Szkoda, że nie ma tu Archiego, chociaż i tak byłoby mi głupio rozmawiać z nim o takich rzeczach po jego propozycji randki.

Wstaję z łóżka i widzę, że Ashley nie ma już w pokoju. Zerkam na zegarek i od razu przytomnieję. Jest już co najmniej połowa śniadania. Zbieram się szybko, zamykam pokój i biegnę do jadalni. Ashley i Patricia siedzą przy stoliku z chłopakami. Rozglądam się po sali, ale nie widzę tej osoby, której szukałam. Idę więc w kierunku stołu mojej współlokatorki.

- Jest śpiąca królewna - mówi z uśmiechem na mój widok. - Wyglądasz jak byś była po ostrej imprezie.

- Zaspałam - tłumaczę się.

Wyglądam aż tak źle?

- Skoro już mówimy o imprezach - wtrąca się Patricia. - To dziś wieczorem organizujemy kolejną. Lucy, też przyjdziesz, prawda?

- Czy ja wiem - odpowiadam. - Nie jestem w nastroju na imprezy.

- No coś ty, Lucy - wcina się Michael. - Będzie fajnie, zobaczysz.

- Zastanowię się.

Kompletnie nie mam ochoty na zabawę. Mówiąc szczerze nie mam dziś ochoty na nic. Najchętniej zostałabym w łóżku i nie wychodziła z niego przez cały dzień.

Niestety muszę iść na zajęcia. Wracam do pokoju po torbę i plakat, który przygotowaliśmy z Mattem. Idę na lekcje tak mozolnie, jakby ktoś ciągnął mnie na łańcuchu.

Z daleka widzę, że przy swoich stolikach siedzi już parę osób. W tym Matt. Siedzi lekko zgarbiony, lecz gdy mnie widzi od razu prostuje się na swoim krześle.

- Cześć, Williams. Nie było cię na śniadaniu.

- Przyszłam w połowie. Zaspałam.

- Bez urazy, ale wyglądasz okropnie.

- To, że powiesz „bez urazy" nie sprawi, że kogoś to nie zaboli - prycham. Uśmiech znika z twarzy Matta.

- Wyluzuj trochę. Zawsze się spinasz.

- Może mam ku temu jakiś powód, nie sądzisz?

Chłopak jedynie wzrusza ramionami i kieruje wzrok w inną stronę. Nie rozmawiamy aż do czasu, gdy zjawia się pan Leaflet.

- No dobrze, kochani, od dzisiaj możecie przedstawiać swoje prezentacje. Czy ktoś jest chętny?

- My! - wola Matt i unosi rękę do góry. Pan Leaflet patrzy się na niego z niekrytym zdziwieniem.

- Och, pan Montgomery i panna Williams, miłe zaskoczenie. Zapraszam, zapraszam.

Matt energicznie wstaje z krzesła i podchodzi do przenośnej tablicy, która codziennie stoi w tym samym miejscu. Idę powoli w jego kierunku z plakatem. Matt zaczyna coś opowiadać, ale moje myśli są zupełnie gdzie indziej. Kompletnie nie mogę się skupić. Od czasu do czasu pokazuję coś na plakacie, choć prawdopobnie chłopak mówi w tym momencie o czymś innym. Z zamyślenia wyrywa mnie dopiero głos nauczyciela.

- Hmm... całkiem ładnie to przygotowaliście. Macie plus za to, że zrobiliście to na dziś. Możecie wracać na swoje miejsca.

Idziemy do swojego stolika, a po nas występuje jakaś inna para, lecz zupełnie nie zwracam na nich uwagi. Prawie podskakuję na krześle, słysząc w uchu szept Matta.

Unexpected Love //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz