10. Why are you so damn nice, Montgomery?

312 13 4
                                    

Idę na śniadanie z ogromnym mętlikiem w głowie. Nadal nie do końca wiem, co wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Rozmawiałam z Mattem Montgomerym. Spędzałam z nim czas. Nie, nadal to do mnie nie dociera. Nigdy nie widziałam, żeby miał jakichś bliższych przyjaciół, albo żeby rozmawiał z kimś tak po prostu. Zazwyczaj przebywał w towarzystwie Amber, której wiadomo na czym zależało. Nie sądziłam, że Matt Montgomery może z kimś się dogadywać... i że tym kimś jestem ja. Nie, to na pewno jakieś nieporozumienie. Może chciał sobie ze mnie zażartować? Albo to jakiś zakład z Amber? Ta opcja raczej odpadała, bo Amber chyba nie była na tyle dobrą aktorką, żeby tak dobrze udawać wściekłość. Albo niewiele o niej wiem.

Postanawiam jednak nie zaprzątać sobie tym głowy za bardzo (jeśli to w ogóle jest możliwe) i skupić się na nauce. Nie zapominaj, po co tu jesteś, Lucy.

Do stołówki wchodzą Ashley wraz z Patricią i gdy tylko mnie zauważają, podchodzą do mnie szybkim krokiem.

- Czemu zwinęłaś się wczoraj tak szybko, Lucy? - pyta Ashley bez powitania. Wzruszam ramionami nad miską z owsianką.

- Mówiłam już, że byłam zmęczona. Poza tym nie jestem fanką takich imprez...

- To je polubisz, bo za kilka dni organizujemy następną - wtrąca się Patricia. - Tylko większą. Chłopcy muszą zdobyć zapasy jedzenia i alkoholu. I tym razem musisz przyjść!

- No nie wiem - odpowiadam i otwieram przyniesioną przeze mnie książkę do fizyki, żeby dać im do zrozumienia, że mam lepsze zajęcie niż rozmowa na ten temat. Dziewczyny odpuszczają i idą nałożyć sobie coś do jedzenia.

Nagle do jadalni wchodzi Matt. To nie tak, że wypatruję jego wejścia. Po prostu... sama już nie wiem. Może jednak w głębi duszy czekałam, aż się zjawi? Czy mi odbija? Chłopak rozgląda się po sali, aż nagle nasze spojrzenia się spotykają. Jego oczy rozszerzają się na mój widok. Spuszczam wzrok wiedząc o tym, że moje policzki spłonęły rumieńcem. Mam niemiłe wrażenie, że zaraz usiądzie obok mnie, ale on idzie w przeciwnym kierunku i siada w rogu sali przy pustym stoliku. Nic nie je, cały czas przegląda coś w telefonie. Niedługo później pojawia się Amber, w kombinezonie koloru śliwki. Patrzy się najpierw na Matta, a później na mnie. Na jej twarzy widnieje groźny wyraz. Siada na rogu stolika jakichś pierwszoklasistek, które odsuwają się przerażone na jej widok.

- Co się dzieje, Lucy? - słyszę nagle dziewczęcy głos. Podskakuję na swoim siedzeniu. To była Ashley. Nawet nie zauważyłam, że ona i Patricia wróciły już do stolika.

- Nic, ja... troszkę się zamyśliłam.

- Jesteś jakaś dziwna, Lucy - stwierdza Patricia. - Jesteś pewna, że wszystko okej?

Kiwam głową i uśmiecham się, choć tak naprawdę wiem, że nic nie jest okej. Nie wiem, co mam myśleć. Jeśli Mattowi zależało na namieszaniu mi w głowie, to mu się udało.

Gdy tylko moja miska po owsiance jest już pusta, wstaję od stolika, żegnam się z dziewczynami, które są w połowie jedzenia i wychodzę szybkim krokiem z jadalni. Ignoruję ich zdziwione spojrzenia i ewakuuję się jak najszybciej ze stołówki. Muszę pobyć ze swoimi myślami sama. Nagle czuję jednak szarpnięcie za rękę. Odwracam się i kogo widzę?

Matt Montgomery stoi za mną w czarnej bluzie, a jego zwykle postawione do góry włosy, opadają mu na czoło.

- Czemu tak uciekłaś ze stołówki? - pyta, nadal nie puszczając mojego nadgarstka, a ja czuję, jak bardzo się spinam.

Unexpected Love //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz