20. RIP Indo Hisashi

232 8 0
                                    

— Panno Williams, dobrze, że cię widzę. Robię spotkanie dla osób z obozu naukowego przed lunchem, przekaż tym, których spotkasz.

— Dobrze.

Pan Leaflet mija mnie z naręczem dokumentów i zniknął w korytarzu. Podejrzewam, o co może chodzić. Pewnie ma wyniki naszych testów i chce powiedzieć, kto zdał, a kto nie. Zaczynam się stresować. Po powrocie do domu starałam się o tym nie myśleć. Dopiero teraz, gdy mam się dowiedzieć, czy muszę powtarzać rok, zaczynam być przerażona.

Idę na następną lekcję, gdy w oczy rzucają mi się niebieskie końcówki włosów Ashley. Łapię ją za rękę, żeby się zatrzymała.

— O, Lucy, cześć — mówi na mój widok. — Co u ciebie?

— W porządku — wzruszam ramionami. — Leaflet organizuje dzisiaj spotkanie dla obozowiczów, przed lunchem.

— Okej, przekażę Patricii i chłopakom.

Kiwam głową i odchodzę, spiesząc się na następną lekcję, ale dziewczyna woła za mną.

— Lucy, zaczekaj!

Zatrzymuję się zdezorientowana i trochę zestresowana, bo wiem, o co może zapytać.

— Te plotki to prawda? Ty i Matt jesteście razem?

Uśmiecha się, chodź jej głos zdradza pewien niepokój.

Potrząsam głową.

— Odrzucił cię?! — pyta, teraz z wyraźnym niedowierzaniem. — Ciebie?!

Uśmiecham się.

— To nie tak — prostuję. — Oboje czujemy do siebie coś więcej... ale chcemy być pewni co to, zanim będziemy razem. Jak na razie jesteśmy przyjaciółmi.

— Tylko żeby mu się nie odwidziało, bo wtedy skopię mu tyłek.

Macha mi na pożegnanie i zostawia mnie samą z wytrzeszczonymi oczami. Nie pomyślałam o tym. Co, jeśli Matt się mną znudzi? Pewnego dnia może mi powiedzieć, że jednak już nie jest zainteresowany. Mówił, że nie powinien mnie całować, bo nie chciał złamać mi serca. A co, jeśli i tak je złamie, mówiąc, że nie chce ze mną być?

Z otępienia wyrywa mnie dzwonek na lekcję. Idę na lekcje rysunku, ale nie mogę się na niczym skupić, więc tylko bez sensu bazgrolę po papierze.

Wychodzę z klasy, gdy rozlega się dzwonek na przerwę i nie mija nawet minuta, gdy go widzę. Wyjątkowo nie jest ubrany cały na czarno. Ma na sobie sportową koszulkę z symbolem Chicago Bulls i ciemne dżinsy. Włosy jak zwykle postawione ma wysoko, ale niektóre kosmyki wymykają się i opadają na czoło. Wyglada jak zwykle świetnie. Odwracam się na pięcie i udaję, że go nie widzę. Niestety, mój niski wzrost i tak nie ucieka jego oczom.

— Hej, Lucy, czekaj!

Podbiega do mnie wyraźnie zdziwiony.

— Co to było? — pyta. — Gapiłaś się na mnie, a potem zaczęłaś iść w drugą stronę. Co się dzieje?

— Nic — odpowiadam, starając się brzmieć nonszalancko. — Zachciało mi się do toalety.

— Akurat uwierzę. Mów, o co chodzi.

— Naprawdę muszę iść do łazienki - mówię. —Tam chyba ze mną nie pójdziesz prawda?

Odwracam się i szybko idę w stronę toalet, choć wcale nie mam takiej potrzeby. Nie zerkam za siebie, ale wiem, że Matt stoi tam w osłupieniu i nie ma pojęcia, co mi się stało. Nie mogłam mu powiedzieć. Pomyślałby, że tak bardzo zależy mi na związku, a przecież umówiliśmy się, że przynajmniej na razie będziemy tylko przyjaciółmi. Nie chcę wyjść na desperatkę. Boję się, że moje lęki go onieśmielą i tym bardziej nie będzie chciał ze mną być.

Unexpected Love //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz