ROZDZIAŁ PIERWSZY

207 9 0
                                    

Z dedykacją dla moich przyjaciół ,
którzy zawsze przy mnie byli
i motywowali mnie do pisania tej książki .

Prolog

Nie zauważyłam , że mnie kocha ... - westchnęłam . Pogrążona w myślach jak do tego dopuściłam , że pozwoliłam żeby się tak krzywdził .

- Dać mu szansę Lena ? - zapytałam . Spodziewałam się negatywnej odpowiedzi , ponieważ sama go kochała .

- Możecie spróbować ...


ROZDZIAŁ PIERWSZY

Nazywam się Lydia Roden . Moją najlepszą przyjaciółką jest Lena Stewart . Nasze mamy od najmłodszych lat się przyjaźnią , aż do dziś . Ja i Lena można powiedzieć , że wychowałyśmy się razem . Do 13 roku życia mama Leny traktowałam jak moją drugą mamę , iż moją widzę raz w miesiącu , ponieważ pracuje w Stanach Zjednoczonych . Aktualnie uczęszczam do drugiej klasy liceum w Gdańsku i mieszkam z tatą . Jestem jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole . Dlaczego ? Ponieważ jestem bogata . Mój tata pracuje jako kontroler finansowy , a mama w USA jako chirurg . Nie będę ukrywać , że mój stan majątkowy sprawia mi spory problem . Jestem nazywana " rozpieszczoną , bogatą córeczką tatusia " .


********************************************************************************************


Do pokoju przez rolety przedzierają się pierwsze promyki słońca . Przekręcam z się z boku na bok . Z kuchni słyszę tatę , który woła mnie na śniadanie . Wstałam się ubrać w białe jeansy i czarną koszulkę , pomalowałam się oraz uczesałam w dwa holenderskie warkocze . Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju i już poczułam intensywny zapach bekonu .

- Dzień dobry śpiąca królewno . Ma może wasza wysoka mość ochotę na kanapki z bekonem i herbatę ? - prychnął śmiechem witając się ze mną . Tata często na śniadanie robił bekon .

- Cześć tato , jasne . Wiesz , że robisz najlepsze kanapki z bekonem . - uśmiechnęłam się do taty . Jedliśmy w ciszy ...jak zawsze . Nie za bardzo lubię spożywać z nim śniadanie , iż jest nieswojo kiedy jemy przy wspólnym stole , ale nie odezwiemy się do siebie ani razu . Skończyłam swoją porcję śniadania . Odłożyłam talerz do zlewu . Poszłam do pokoju po plecak i pożegnałam się z tatą . Dodał tylko , że mama dziś wraca .Mój wyraz twarzy trochę się zmienił . Zawsze kiedy mama wraca między nią , a mną są spory .

***

W szkole na przystanku czekałam na Lenę i Codyiego . Kiedy oczekiwałam moich przyjaciół zaczepił mnie mój powód westchnień . Liam Hale

- Cześć Lydia , słuchaj jest sprawa . - pamięta moje imię . Kiedy wypowiedział je czułam jakby moje nogi były z różowej waty cukrowej . W brzuchu miałam już motylki . Nie mam bladego pojęcia ile się na niego się patrzałam , ale pewnie uznał to za dziwne .

- Coś się stało ?

- Nie , chciałbym abyś dała mi matematykę . Nie miałem czasu na odrobienie . - uśmiechnął się swoim podłym uśmiechem . Nie miał czasu aby odrobić ? Jasne . Byłam zażenowana tym , ale chciałam u niego zapunktować , więc mu dałam .

- Dzięki , kochana jesteś . - w tym samym momencie wszystkie uczucia wróciły . Nawet się zarumieniłam na policzkach co było widać na mojej jasnej cerze . Nawet nie zauważyłam kiedy przyjechał Cody i Lena . Cody jest moim najlepszym przyjacielem . Mój tata przyjaźni się z jego . Mamę Codyiego traktuje jak mamę . W wieku 15 lat zaczęłam się delikatnie okaleczać . Ona to zauważyła i zapisała mnie do psychologa . Dzięki mamie Coydiego się nie tnę .

- Lydia ? - zapytał tak z trzy razy . Dopiero za czwartym razem się odtknęłam .

- Lydia ?

- O hej .

- Lydia jesteśmy już tu od 10 minut jak nie dłużej . Co się z tobą dzieje ?

- Nic , dlaczego sądzisz , że coś jest na rzeczy ?

- Dzięki za matmę . - mrugnął do mnie . Znowu nie czułam nóg , delikatne łaskotanie w brzuchu i moje policzki .

- To przez niego byłaś nie przytomna . Ehhh Lydia chodź już na lekcje .

Poszliśmy na lekcje . Cody i Lena rozmawiali o czymś , a ja szłam za nimi i myślałam o słowach . które wypowiedział Liam . Dopiero dzwonek na lekcje mnie uświadomił , że patrzałam się na jeden punkt i myślałam moim chłopaku westchnień .

Weszliśmy do klasy . Cody i Lena patrzeli się na mnie jakbym zabiła człowieka .

- Co ? Dlaczego się tak na mnie patrzycie ?

- Co ty w nim widzisz ?

- Jest śliczny . Ma piękny kolor włosów , te oczy i jest wysoki . A co ty widzisz w swoim obiekcie westchnień ?

- Zamknij się . Mój jest ładniejszy . Mój ma ciemny blon , 180 prawie i przy nim czuje się bezpiecznie .

- Dziewczyny nie przeszkadzam wam ? Lydia do tablicy . Kiedy ja rozwiązywałam zadnie z fizyki to Cody opisywał swój punkt westchnięć .

- Cody , a jak wygląda twoja wybranka ?

- Włosy ma koloru truskawkowego blondu , oczy ma magiczne o barwach morskiego .

- Mówisz o Lydi ?

- Tak , ale jej nie mów .

Wróciłam od tablicy i skupiłam się na reszcie przedmiotów . Po lekcjach miałam odrazu wracać do domu . Pogadać z mamą ...

***

Otworzyłam sobie drzwi swoimi kluczami , a to chyba oznaczało , iż moja mama jeszcze nie wróciła z USA ani tata z pracy . Jednak byłam w błędzie . Mama siedziała w gabinecie taty i oglądała zdjęcia swoich pacjentów . Stanęłam w progu drzwi czekałam kiedy mnie zauważy .

- Hej , o której wróciłaś ?

- O witaj kochanie . Nie zauważyłam cię . Wróciłam około 14 a co ? Zjesz ze mną obiad . - było to dla mnie tak śmieszne " kochanie " , " zjesz ze mną obiad " . Myślała , że potym jak bardzo się mną interesuje zjem z nią obiad ? Niee

- Nie dzięki . Zjem sama , a zaraz idę z Codym do naszej kawiarni . Wrócę późno .

Założyłam buty , założyłam sweter i wyszłam .

PrzyjacieleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz