24.

1.2K 107 21
                                    

Dylan:
Po odkupieniu lustra pojechałem po mojego skarba na uczelnię. Miałem jeszcze chwilę, więc zacząłem przeglądać notatki, których się muszę na jutro nauczyć. Było to tak interesujące, że uderzyłem w bolące miejsce na czole o kierownicę, moja głowa się osunęła, bo najzwyczajniej  w świecie zasnąłem. Syknąłem z bólu, ręka bolała dużo mniej niż czoło. Jeśli moja nauka będzie tak wyglądała dziś wieczorem to z niewiedzy jutro rano umrę. Nie mogę dziś zasnąć, wypiję może jakąś kawę.

- Hej - powiedział Thomas a ja się przestraszyłem, bo nie zauważyłem jak idzie.

- Hej - odpowiedziałem i chciałem go pocałować, ale się powstrzymałem, bo na parkingu nie byliśmy sami.

- Nadrobimy w domu - powiedział Thomas. Przytaknąłem i ruszyliśmy.

- Dużo masz nauki na dziś? Już szesnasta i nie masz zbyt dużo czasu... Jak ty się w ogóle uczysz jak na przykład późno kończysz, a potem musisz być w wodzie? - zapytałem.

- Łatwo mi wchodzi nauka. Przeczytam ze trzy razy i już umiem - powiedział, a ja popatrzyłem na niego ukradkiem i poczułem się głupi.

- Serio? Jakie ty masz oceny? Jaka średnią - spytałem.

- A to ważne?

- Pytam z ciekawości. 

- W tamtym semestrze miałem średnią cztery osiemdziesiąt  - powiedział, a ja prawie puściłem kierownicę.

- Boże kochany - powiedziałem zdziwiony.

- Szybko zapamiętuję. I z twoich notatek mi się dobrze uczy - powiedział, a mi się zrobiło ciepło na sercu jak wspomniał moje notatki, które tak starannie robiłem, i co z tego jak i tak czuję się przy nim głupi.

- A ty jaką masz średnia? - spytał po chwili, a ja spaliłem buraka na twarzy.

- A czy możemy pominąć tę kwestię ? Nie jestem tak inteligentny jak ty- powiedziałem wymijająco.

- Oceny nie świadczą o inteligencji. Ale nie będę naciskał. Może mi kiedyś powiesz - powiedział.

Po drodze zajechaliśmy po zakupy spożywcze, bo lodówka świeciła pustkami. Gdy tylko weszliśmy do domu chłopaka od razu go namiętnie pocałowałem.

- Poczekaj - powiedziałem i pobiegłem do auta by przynieść lustro.

- Przecież nie musiałeś go odkupować - powiedział chłopak i uchylił bardziej drzwi bym bez problemu wniósł przedmiot.

- Musiałem. Zbiłem to odkupiłem. Jest identyczne - powiedziałem i z pomocą chłopaka zawiesiliśmy je w przedpokoju.

- Każdemu się mogło zdarzyć - powiedział i poszedł rozpakować zakupy.

- Co jemy? - zapytał, a ja popatrzyłem na produkty leżące na blacie.

- Jakiś makaron? - zaproponowałem i zaczęliśmy robić makaron z warzywami i sosem serowym.

- Dylan, a mogę cię zapytać o coś - zaczął chłopak.

- Pewnie - powiedziałem krojąc warzywa.

- Co z twoimi rodzicami? Nigdy o nich nie mówisz - powiedział, a ja się spodziewałem jakiegoś bardziej niekomfortowego pytania.

- Moi rodzice mieszkają trzysta kilometrów stąd. Nie chcieli żebym jechał na studia. Prowadzą restaurację i chcą bym ją po nich przejął jak najszybciej, a ja się nie zgodziłem, bo nie chcę prowadzić restauracji, nie znam się na tym i nie jara mnie to ani trochę - powiedziałem.

- Jesteś z nimi pokłócony? - dociekał jasnowłosy.

- Nie. To znaczy... Mamy takie średnie stosunki. Ale przysyłają mi pieniądze co miesiąc. Nie są zadowoleni z moich studiów i nadal liczą, że przejmę tę restaurację - powiedziałem.

- Przepraszam, że tak wypytuję, ale mnie to zastanawiało - powiedział.

- Luz, możesz pytać o co chcesz - powiedziałem i go cmoknąłem w policzek.

- Tak w ogóle gadałem dzisiaj z bratem i chyba jakoś w niedzielę niestety wraca - powiedział chłopak. 

- To będziemy się spotykać u mnie - powiedziałem.

Zjedliśmy wspólnie kolację i poszliśmy się uczyć, ciężko było mi się uczyć gdy Thomas siedział na przeciwko i skupił się w stu procentach na notatkach, wyglądał tak słodko. Miałem ochotę go całować i dotykać non stop, ale wiem, że czas nas goni. Z drugiej strony podziwiam go, on żyje w dwóch światach i to jest dla mnie niesamowite i brzmi jak z jakiejś bajki.

- Dylan, widzę że się na mnie patrzysz - powiedział, a ja się skapnąłem że od dłuższej chwili wpatrywałem się w jego twarz.

- Przepraszam - powiedziałem zawstydzony.

Jasnowłosy przyczołgał się do mnie i usiadł na mnie.

- Nie chcę iść od ciebie - powiedział cicho i złożył nieśmiały pocałunek na moich ustach.

- Jesteś taki słodki - powiedziałem i się uśmiechnąłem. Położyłem ręce na jego udach i pocałowałem w szyję. Tommy odchylił głowę do tyłu a ja starałem się mu nie zrobić malinki, tak było bezpieczniej.

- Nie wiesz ile bym dał żeby tu z tobą zostać - powiedział, a ja czułem jego przyspieszony oddech na znak przyjemności, którą odczuwał. Przeniosłem ręce na jego tyły i położyłem na łóżku nie przerywając pocałunków. Poczułem jego chłodne dłonie na moim brzuchu, czyli on chyba też ma na mnie ochotę. Widziałem jak lekko wygina szyję, podwinąłem jego koszulkę i pocałowałem jego szczupły brzuszek. Znalazłem się między jego nogami, i podnieciło mnie to do tego stopnia, że musiałem się hamować. Całowałem jego wystające biodra a ręce przesuwałem po jego udach, nagle chłopak jęknął i w nie naturalny sposób wygiął ciało.

- Dylan muszę iść - powiedział cicho, a ja oderwałem się od niego.

- Dokończymy to jutro - powiedziałem i pomogłem mu wstać.

- Będę rano - powiedział i zdjął koszulkę.

No tak, zapomniałem, że musi wejść do wody bez ubrań.

- To ja pójdę do łazienki - powiedziałem żeby Thomas mógł swobodnie się rozebrać i wejść do wody. Swoją drogą to dobrze, że musiał już iść bo jeszcze chwila, a byłbym twardy.

Odczekałem chwilę i wszedłem do pokoju, drzwi balkonowe prowadzące na małe schodki i plażę były uchylone i powiewał przyjemny wiaterek. Postanowiłem wrócić do nauki, bo przez czas, gdy on tu był nic się nie nauczyłem. Bardzo bym chciał żeby nie przechodził tej przemiany i mógł sobie swobodnie żyć, a nie z zegarkiem w ręku.

Zdałem sobie sprawę, że jeżeli on wróci do rodziców i już nigdy w życiu go nie zobaczę to długo potrwa zanim się pozbieram, ale postaram się nie ingerować w jego decyzję, niech podejmie ją sam, ja jakoś sobie poradzę.

Gdy zostałem już sam, usiadłem do notatek. Wyobraziłem sobie jak profesor Smith bierze mnie do odpowiedzi, a ja nic nie umiem i tylko dukam jakieś bezsensowne słowa. To zmotywowało mnie na tyle, że większości się nauczyłem a potem się położyłem. 

Po pierwsze chce żeby Thomas był już obok, a po drugie i tak jutro wstaję o szóstej rano. Chyba zacząłem się przyzwyczajać do spania tutaj, nie miałem nawet problemów z zaśnięciem, a zasypiając myślałem o moim skarbie, który się teraz znajduje na dnie morza.



Zastanawiałam się wczoraj jak wpadłam na pomysł na to ff i to było na wykładzie jak prowadząca wykład mówiła coś tam o tym, że tyle oceanów i mórz jest niezbadane. Dostałam wtedy ataku śmiechu i się zapowietrzyłam, bo wyobraziłam sobie Thomasa syrenkę i było trzeba mnie uspokajać i ogólnie każdy się na mnie gapił a babka od wykładu się pytała co mi jest. To tak jakby ktoś był ciekawy skąd biorę te pomysły...💕💕


O zachodzie słońca [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz