Dylan:
Wróciłem do domu, dzisiejszy dzień był bardzo udany i nie popsuła mi go nawet Teresa na którą trafiliśmy w kawiarni.Uważam, że Thomas jest świetnym chłopakiem i chcę z nim utrzymywać kontakt. Jest trochę inny niż moi koledzy, jest spokojniejszy, ale nie można z nim się nudzić. Nie wiem jak mam określić jego charakter, ale nie pozwolę zerwać nam kontaktu.
Przez resztę wieczoru dobry humor mnie nie opuszczał, postanowiłem pójść popływać późnego wieczoru, gdy na plaży będą same jednostki, potrzebowałem orzeźwienia. Po tym intensywnym dniu poszedłem spać.
Niedziela była pracowita, musiałem zrobić notatki, albo raczej przepisać od Jacoba oprócz tego chłopaki wpadli do mnie abyśmy wspólnie zrobili zagadnienia z ochrony środowisk morskich. Siedzieliśmy na podłodze otoczeni książkami, notatkami i zeszytami.
- Weźcie poszukajcie w książkach - mówiłem lekko poirytowany brakami ich chęci w robieniu zagadnień.
- Sam poszukaj w tych wstrętnych książkach z biblioteki - odburknął Dexter.
- Ja piszę na kompie - upomniałem go i zacząłem szukać w internecie.
Prawda była taka, że nie mogłem się skupić bo myślałem o Thomasie, jak nie wyjść na namolnego, a jednocześnie podtrzymać znajomość.
- Dylan? Stało się coś? - zapytał Jacob.
- Co? Nie nic, wszystko okej - powiedziałem.
- Masz notatki z drugiego roku? - zapytał Dexter.
- Oddałem Thomasowi - powiedziałem, a na sam dźwięk jego imienia moje serce przyspieszyło.
- Temu blondynowi? - zapytał Dexter.
- No tak.
- Czemu jemu? To jakiś twój bliższy kolega? Najpierw mówisz, że go nie znasz potem się dowiaduję że oddajesz mu notatki - powiedział chłopak i skrzyżował ręce na piersiach.
- Poznaliśmy się i chciałem mu pomóc więc dałem mu notatki, ot cała historia - powiedziałem.
- Dobrze zrobiłeś, pamiętam co Paul mówił o nim na imprezie - powiedział Jacob.
- Mówił bzdury, sorry Dexter, ale nie lubimy twojego kolegi - powiedziałem.
- Można się przyzwyczaić, a co mówił? On zna tego Thomasa?
- Studiowali razem i mówił, że jest psychopatą bo się trzymał na uboczu i nie chciał iść z nimi na jakąś jebaną integrację. Thomas jest spoko - podsumowałem i poczułem jak się czerwienię.
- Wiedziałem, że Paul ściemnia - wtrącił Jacob.
- Ja tam nie wiem, może i ściemnia. Ale to spoko ziomek - powiedział Dexter.
- Bardzo - powiedziałem pod nosem.
Po chwili usłyszałem dźwięk messengera, to był Thomas. Na samą myśl się uśmiechnąłem i włączyłem facebooka na laptopie, aby mu odpisać.
- Czemu ty nic nie szukasz? Nie wiem czy wiesz, ale tylko dzisiaj możemy zrobić te zagadnienia a jest ich od chuja - upomniał mnie Jacob.
- Jejku, już - powiedziałem i zaczynałem odpisywać chłopakowi, bo zapytał czy bym jutro nie chciał się z nim spotkać.
- Nie wierzę w ciebie - powiedział Dexter, który siedział za mną i nawet nie zauważyłem kiedy się tam znalazł.
- Musiałem odpisać - powiedziałem zawstydzony.
- Musiałeś odpisać Thomasowi - poprawił mnie.
- A co, zazdrosny jesteś? - spytałem w żartach.
- I to jak.... A tak serio to kończ i róbmy te zagadnienia bo chciałbym się dzisiaj zacząć uczyć.
Zagadnienia do kolokwium skończyliśmy robić dopiero o godzinie dwudziestej drugiej. Byłem wyczerpany, a oczy od komputera bolały mnie bardzo. Napisałem do Thomasa gdzie się jutro spotkamy, ale od czterech godzin był niedostępny. Ja nie zasnę bez sprawdzenia facebooka, ale każdy jest inny może chłopak nie przywiązuje do tego takiej wagi jak ja.
Thomas:
Był poniedziałek rano, szykowałem się na zajęcia.- O której dziś kończysz? - spytał mój brat.
- O czternastej, ale nie wracam do domu - powiedziałem nieśmiało, bo wiem, że mój brat jest przeciwny abym się z kimś zadawał.
- Umówiłeś? Thomas... Nie przywiązuj się do nikogo, proszę cię. Wiesz jak to się może skończyć - powiedział Martin.
- Wiesz jak to się skończyło, że kazałeś mi się od wszystkich izolować? Tak, że musiałem zmienić uczelnię, bo wszyscy mnie mieli za jakiegoś dzikusa. Do zachodu słońca jestem bezpieczny - powiedziałem pewny siebie.
- Po prostu martwię się o ciebie i tyle. Zresztą to nie dziwne, że ludzie w twoim wieku chodzą na imprezy i wracają nad ranem a ty nie? Lepiej nie rzucać się w oczy i prowadzić normalne życie, tak żeby nikt ci nie proponował jakiegoś wieczornego wyjścia, bo za każdym razem będziesz musiał odmówić - powiedział
- Nie za każdym. Za kilka miesięcy będę mógł podjąć wybór - rzekłem.
- Chyba nie powiesz mi, że zostajesz na lądzie? Korona przypada tobie - powiedział i widziałem, że jest już zły tą rozmową.
- Ale nikt nie powiedział, że muszę ją odziedziczyć. Zresztą to twoja wina, to ty wybrałeś pozostanie na lądzie i ja też to rozważam.
- Ojciec się wkurzy, on nawet nie bierze tego pod uwagę. Zresztą to nie czas na takie dyskusje, mam zaraz pacjenta. Podrzucę cię pod uniwerek - zaproponował.
Popatrzyłem na niego wzrokiem pełnym nienawiści i poszedłem do auta. Usiadłem na miejscu pasażera i patrzyłem w okno, nie miałem ochoty z nim gadać. Gówno mnie obchodzi, że jeśli nie odziedziczę korony to panowanie naszego rodu się skończy. Chcę żyć jak normalny człowiek, problem jest w tym, że człowiekiem do końca nie jestem. Mój brat wybrał w swoje dwudzieste pierwsze urodziny zostanie na lądzie, dla rodziny była to wielka hańba, bo bardzo niewiele syren decyduje się na wyjście na ląd. Wyjście na ląd na stałe łączy się z tym, że już nigdy nie można wrócić do bycia syreną i zobaczyć naszego podwodnego świata. Traci się znajomość naszego języka i nigdy nie przemienia. Pragnę pozostać na lądzie, ale to się wiąże z tym, że już nigdy nie zobaczę rodziny. Dla rodziców to był wielki szok gdy Martin wybrał życie na lądzie, ale od zawsze marzyła mu się medycyna, zresztą odczuwał presję odziedziczenia korony, dokładnie taką samą jaką ja odczuwam teraz. Każda syrena ma wybór, jednak tylko nieliczni decydują się pozostanie tutaj, z dala od rodziny.
- Thomas nie bądź na mnie zły - szepnął mój brat nie chcąc mnie drażnić.
- Dla ciebie to będzie lepiej jak korona będzie moja i nie zostawię rodziców. Twoje wyrzuty sumienia zostaną uśpione. A oni i tak się nigdy nie pogodzą z twoim odejściem - powiedziałem cicho i oparłem głowę o szybę - A tobie czy się to podoba czy nie, dzisiaj się umówiłem i będę przed zachodem - burknąłem.
Przy uczelni wysiadłem i nawet nie pożegnałem się z bratem, byłem wkurzony tą całą rozmową i jego mądrościami życiowymi.
Mam nadzieję, że rozdział w miarę spoko. Tradycyjnie proszę bardzo o zostawienie gwiazdki, komentarze też mile widziane.
Next w poniedziałek! 💗❤️
![](https://img.wattpad.com/cover/159158290-288-k671763.jpg)
CZYTASZ
O zachodzie słońca [DYLMAS]
FanficDylan jest chłopakiem prowadzącym zwykłe, spokojne życie. Ma studia, przyjaciół i dziewczynę. Wszystko wywraca się do góry nogami, gdy w jego życiu pojawia się Thomas, który za dnia jest normalnym, nieśmiałym chłopakiem, natomiast o zachodzie słońca...