28.

1.2K 114 12
                                    

Dylan:
W piątek nadszedł dzień rozprawy. Ubrałem się w białą koszulę, która jeszcze kilka godzin temu była przeze mnie prana. Podjechałem po Thomasa, który ubrał się podobnie jak ja.

- Hej skarbie - powiedziałem i go pocałowałem w policzek.

- Hej, jedźmy już, bo mój brat będzie zaraz wracał z nocnego dyżuru - powiedział, a ja szybko odjechałem z pod jego domu.

- Stresuję się trochę - powiedział.

- Będzie dobrze. Mam nadzieję, że ten skurwiel dostanie duży wyrok - powiedziałem i zerknąłem na chłopaka. Przez podwinięte od koszuli rękawy zauważyłem sporych rozmiarów siniaka na ręce.

- Co ci się stało? - zapytałem.

- Nic, walnąłem się w drzwi - powiedział.

- I masz takiego siniaka? - zapytałem.

- No tak. U mnie to normalne - powiedział.

- No tak, przepraszam Tommy, ale po prostu jakby Ci ktoś zrobił krzywdę. Już wystarczy, że tamten skurwiel mi się naraził, słuchaj jak on wyjdzie z więzienia, to ja go znajdę i kurwa go zabiję - powiedziałem zdenerwowany, bo sama myśl o tym całym Nathanie przyprawiała mnie o wkurwienie.

- Nie zrobił mi nic takiego. To znaczy zrobił ale... Odsiedzi swoje - powiedział spokojnym głosem chłopak, a ja już układałem sobie w głowie moment jak dopadam tego kryminalistę i obijam mu mordę.

Dojechaliśmy na miejsce i od razu poszliśmy pod salę sądową. Chwile później policjanci przyprowadzili Nathana, który nie wyglądał jak zdrowy na umyśle. Szarpał się i krzyczał, że Thomas jest syreną, ma długi ogon i łuski. Nawet policjanci się śmiali z niego, my też bo co nam innego zostało.

Przed sądem również zeznał wszystko tak jak było, powiedział o przemianie Thomasa jednak nikt mu nie uwierzył i dostał dodatkowe skierowanie na badania psychiatryczne. Mimo tego, że nikt mu nie uwierzył Thomas i tak był spięty, podczas jego zeznań. Cały czas trzymałem go za rękę. W sumie chłopak mówił samą prawdę, ale nikt mu nie uwierzył. Miło się oglądało jego poczynania w przekonywaniu sędzi, nawet ona się lekko uśmiechnęła co dało całkowite potwierdzenie, że nie wierzy mu ani trochę.

Nathan dostał trzy lata więzienia, według mnie to za mało. Tak skrzywdził moje maleństwo, a rany i siniaki goją mu się jeszcze do tej pory, bo jest delikatny i dłużej się regeneruje.

Po wszystkim udaliśmy się do mojego domu. Mieliśmy dzisiaj wolne na uczelni z powodu rozprawy.

- Jak się cieszę, że to już koniec - powiedział blondyn i położył się na moje łóżko.

- Ja też, ale uważam, że powinien siedzieć dłużej. Trzy lata? Kurwa z dziesięć bym mu dał - powiedziałem i się położyłem obok chłopaka.

- Ty to byś go jeszcze na dodatkowe tortury skazał - zaśmiał się blondyn.

- Tak, żebyś wiedział - powiedziałem i pocałowałem go w rękę.

Chłopak się lekko uśmiechnął i zaczął rozpinać moją koszulę. Uśmiechnąłem się lubieżnie i zamieniłem z nim miejscami tak, że to on leżał pode mną. Włożyłem rękę pod jego koszulę i zacząłem zataczać palcami niezgrabne wzory po jego klatce piersiowej. Spoglądał na moje ciało delikatnie przygryzając wargę po czym usiadł i sam zrzucił z siebie górną część garderoby. Usiadłem na jego udach okrakiem i zaczęliśmy się namiętnie całować. Pocierałem moje wargi o jego i nasze języki zaczęły się ze sobą stykać co chyba mu się spodobało, bo włożył swój język głębiej. Siedząc na nim czułem jak nasze krocza się ze sobą stykają i stwierdziłem, że to już ten czas żeby pozbawić blondyna spodni.

O zachodzie słońca [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz