Dylan:
W sobotę umówiłem się z Thomasem. Postanowiliśmy pójść w miejsce, gdzie zabrałem go na pierwszą randkę. Jednak gdy tyko go zobaczyłem, wiedziałem, że coś jest nie tak.- Tommy co jest? - zapytałem gdy tylko wsiadł do auta.
- Musimy pogadać. Ale już na miejscu - powiedział tajemniczo a ja się trochę zestresowalem, bo zabrzmiało to poważnie.
Poszliśmy na polanę, rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na nim. Patrzyłem wyczekująco na Thomasa.
- No dobra - zaczął poważnie i usiadł na przeciw mnie i złapał mnie za rękę.
- Za sześć dni mam urodziny - powiedział a ja pokiwałem głową, bo wiedziałem dokąd ta rozmowa zmierza.
- Nie wiem co mam zrobić... Dylan ja naprawdę nie wiem - powiedział.
- Nie chcę ingerować w tę decyzję. Jeśli zostaniesz tutaj, obiecuję Ci, że będziemy szczęśliwi i nie dam nikomu cię skrzywdzić. Ale jeśli wrócisz do rodziny, zrozumiem i nigdy o tobie nie zapomnę. - powiedziałem.
- Dziękuję... Dziękuję to dla mnie ważne. Ale wiesz gadałem wczoraj z bratem. Jeśli tu zostanę to będzie jeszcze gorzej z gojeniem się ran i upałami... Niby byłem tego świadomy, ale on mi to wczoraj bardzo dosadnie powiedział.
- Rozumiem... Posłuchaj nie sugeruj się mną. Sam podejmij decyzję tak żebyś nie żałował. Jeśli wrócisz tam to się romantycznie pocałujemy na plaży ten ostatni raz i i tak będę cię nadal kochał - powiedziałem i na samą myśl o tej sytuacji zachciało mi się płakać.
Cholera, wcale nie jestem taki twardy, prawda jest taka, że jeśli on wróci do wody to nigdy się z tym nie pogodzę i będę zawsze tęsknił, ale on nie może o tym wiedzieć.
- Słuchaj... Możemy w tym tygodniu się mniej widywać? Chciałbym jakoś to ogarnąć. - powiedział Thomas.
- Tak jasne skarbie. A co ci mogę kupić na urodziny? - zapytałem z chłopak się zaśmiał.
- Nic nie chcę Dylan. Naprawdę. To będzie prawdopodobnie ciężki dla mnie dzień. Chcę żebyś po prostu był ze mną - powiedział, a ja czułem jak mi się cisną do oczu łzy.
Gdy wróciłem do domu nie mogłem przestać o nim myśleć. Początkowo inaczej podchodziłem do sprawy, nie wiedziałem, że się tak zaangażuję. Chciałem go w sobie rozkochać i prawdopodobnie zrobiłem mu tym krzywdę. Chciałem przygody, i nie wiedziałem, że jego decyzja będzie dla mnie tak cholernie istotna. Myślałem, że będziemy ze sobą chodzić, ale nie będzie to aż takie przywiązanie i nie wiedziałem, że zakocham się jak jakiś wariat. Od początku mi się podobał, ale boję się, że moja obecność wpłynie na niego i może zadecydować coś czego będzie żałował. Nawet nie mogę z nikim o tym pogadać, bo nikt nie jest w tę sprawę wtajemniczony, muszę wszystko w sobie tłumić.
Ten tydzień będzie ciężki, już z samego poniedziałku o tym wiedziałem, gdy tylko zadzwonił mi budzik. Wyłączyłem go jedną ręką i zawinąłem się w kołdrę wyklinając cały świat.
Przysnąłem na chwilę, obudziłem się i wpadłem w popłoch, bo miałem bardzo mało czasu na wyrobienie się.
Podczas robienia śniadania uparzyłem się w rękę oraz potknąłem o własne nogi wywracając się na komodę zrzucając przy tym ramkę ze zdjęciem z chłopakami. Już wiedziałem, że ten dzień i ten tydzień będzie po prostu zły.
- Hej - powiedziałem do Dextera, który siedział i szukał czegoś ambitnie w plecaku.
- I siema, jak tam? - zapytał i popatrzył na mnie. Z całych sił starałem się udawać, że jest wszystko w porządku i wcale nie zastanawiam się nad Thomasem.
- Dobrze. Mało spałem trochę - powiedziałem i usiadłem.
Przez cały dzień czułem się jak wyjęty z innego wymiaru, jakbym stał z boku i patrzył na tych ludzi, ale nie żył wspólnie z nimi. I taki był cały tydzień. Z Thomasem jedynie rozmawiałem raz przez telefon i pisałem smsy. Chodził na same ważniejsze zajęcia, ciągle rozważał wszystkie za i przeciw zostania tutaj lub tam, ale mnie o nich nie informował.
Zauważyłem, że moje życie bez niego jest nudne i nie chcę prowadzić takiego życia. Thomas wprowadzał do mojego życia coś ciekawego, był dla mnie w cholerę ważny. Dopiero gdy mniej się widywaliśmy zauważyłem jak dużo zmienił w moim życiu. Szkoda, że tak późno zacząłem to bardziej doceniać.
Noc przed urodzinami chłopaka prawie nie spałem. Chodziłem nerwowo po kuchni paląc papierosa za papierosem i zerkając na zegarek. Nie wiem co zadecyduje Thomas, ale mam zamiar zrobić dzisiaj romantyczną kolację dla nas dwojga, to w końcu jego urodziny. Oprócz tego miałem dla niego prezent, kupiłem mu naszyjnik z zawieszką w kształcie serca, który się otwiera i są w nim wygrawerowane nasze imiona. Jeśli tutaj nie zostanie, chcę aby o mnie pamiętał. Wiem, że to banał, ale nie jestem zbyt kreatywny w tych kwestiach. Oprócz tego kupię mu bukiet czerwonych róż, który mu wręczę gdy przyjdziemy tu na kolacje. O ile przyjdziemy, jeśli wrócę tu sam bez Thomasa będę potrzebował paru dni na pozbieranie się.
Wszystko idealnie zaplanowałem, tylko błagam Tommy, zostań ze mną, wiem, że jestem cholernie samolubny, ale niczego ci ze mną nie zabraknie, obiecuję.
Rozdział krótszy, ale nie miałam jak inaczej go przerwać.
Jutro poniedziałek 😳😒😭😭😭😦😦😧 dla mnie też ciężki, bo uczelnia 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭

CZYTASZ
O zachodzie słońca [DYLMAS]
FanfictionDylan jest chłopakiem prowadzącym zwykłe, spokojne życie. Ma studia, przyjaciół i dziewczynę. Wszystko wywraca się do góry nogami, gdy w jego życiu pojawia się Thomas, który za dnia jest normalnym, nieśmiałym chłopakiem, natomiast o zachodzie słońca...