Vincent z uchylonymi ustami trochę się uśmiechnął.
- Co ty sobie wyobrażasz!? - krzyknąłem i wybiegłem z pokoju.
Postanowiłem znaleźć ucznia, który zrobił kompromitujące mnie zdjęcie.
Był ubrany w szkolny mundurek; biała koszula, czarne spodnie, krawat. Miał brązowe włosy i okulary na nosie.
Biegałem po całej szkole, w poszukiwaniu ucznia.
Zaglądałem do toalet, klas, do pokoi przeznaczonych dla woźnych i innych...
Nigdzie go nie było.
- To koniec... - szepnąłem zrujnowany, opadając na podłogę w jednej z klas.
Uczeń zapewne zaraz pochwali się swoją "zdobyczą" wszystkim i zrujnuje moją reputację...
Co ja wtedy zrobię!? Będą przechodzić obok mnie i patrzeć jak na jakiegoś geja - którym nie byłem. Nigdy nie czułem żadnego popędu do tej samej płci...
Zacząłem ronić łzy. Spływały mi powoli po gładkiej jak polcelana twarzy - tak wspominała mi matka i jakoś to określenie zapadło mi w pamięć.
Nie darłem się przy tym płaczu - jak zwykłem to robić, cholera wie czemu - tylko starałem się wraz z łzami pozbyć się tego...wszystkiego...
Po chwili podniosłem się i westchnąłem ciężko, ocierając rękawem swojego swetra łzy.
Nie będzie tak. Poprostu nie będzie!
Niech ten...zboczuch...zapomni o dzisiejszym wypadzie gdziekolwiek ze mną!
Teraz może sobie tylko pomarzyć.
Myślałem, że znalazłem przyjaciela, a tu takie coś!
Zadzwonił dzwonek, wróciłem się do nauczycielskiego i tam usiadłem.
Miałem teraz okienko - znowu.
Co by tu porobić...?
Spojrzałem na ekran mojego zbitego iPhone'a.
Trzeba było jednak kupić to szkło hartowane...Tak jak mi radził sprzedawca, w salonie...
Nagle otworzyły się drzwi. Stanęła w nich krowa - dyrektorka.
Miała taką wielką dupę, że się prawie w tych drzwiach nie mieściła.
Spojrzała na mnie, marszcząc brwi. Ja spojrzałem na nią i starałem się wyczytać z jej wyrazu twarzy, o co chodzi.
- Cawthon!! - zawołała - Do mnie, do biura, natychmiast!!
Grzecznie, poszedłem za grubą. Po chwili dotarliśmy do pomieszczenia. Ona osiadła za wielkim, szerokim biurkiem, a ja na foletu na przeciwko.
Spojrzałem w róg pokoju. Na fotelu siedział...On!
Ten...bachor! Ta osoba, co zrobiła mi zdjęcie!!
- Posłuchaj Cawthon! - warknęła starucha - Ten oto uczeń, pokazał mi zdjęcie, jak całowałeś się z nauczycielem! W tej szkole nie tolerujemy homoseksualizmu ani innych takich zachowań. Obniżam Ci za to pensję!!
- Ale łaskawa Pani... - szepnąłem, na co ona skrzywiła się i wrzasnęła.
- Żadnych ale!! Zrobiłeś z siebie okropne pośmiewisko!! Jeszcze jeden taki wybryk, a pożegnasz się z tą posadą!
Westchnąłem głośno spoglądając na usatysfakcjowanego ucznia, który w tej chwili coś pykał w telefonie.
Przyjżałem się bliżej jego twarzy, i rozpoznałem w nim...Ucznia z mojej własnej klasy!
O ile się nie pomyliłem, to Michael Erabno - Oj będzie miał u mnie na lekcjach przesrane...
Warknąłem i wyszedłem z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.
Nawet nie chciałem tłumaczyć tej babie, że to ja byłem całowany przez tego idiotę - i tak nigdy mnie nie słuchała.
Buzowały we mnie takie emocje, że jeżeliby ktoś teraz koło mnie przeszedł i zaczepił, to chyba normalnie bym go pobił.
Tym bardziej, jeżeli byłby tą osobą co mnie bezczelnie całowała!! Nie daruję temu palantowi.Nie dokońca wiedziałem co mam ze sobą teraz zrobić.
Nagle usłyszałem tupot stup, tuż za mną.
Obróciłem się - ujrzałem tego bachora...
- Czyli Pan jest gejem, o ile się nie mylę? - zapytał uśmiechając się wrednie.
Przez myśli przeszło mi wiele przekleństw, za które, jakbym je powiedział do tego dziecka, pewnie wyleciałbym z tej "genialnej" placówki.
- Wiesz co dzieciaku? Nie jestem. A ty chyba masz lekcje, idź na nie, bo Cię na nie osobiście zaprowadzę. A na lekcje ze mną bądź lepiej przygotowany, bo nie daruję Ci tego świństwa... - mówiłem zniesmaczony i wściekły.
Uczeń tylko parsknął śmiechem i stał dalej w miejscu.
- Idź do klasy - warknąłem.
- Nie słucham się pedałów, a w szczególności Pana!
Wściekłem się niewyobrażalnie, i zacząłem popychać ucznia w stronę jego klasy. Wiedziałem, co moja klasa ma teraz za lekcję.
Wszedłem do klasy i uczeń usiadł w ławce, wypakowywując się.
Spojrzałem na nauczyciela, którym okazał się - ten...fioletowłosy cymbał.
Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się lekko i zmróżył oczy.
Podszedłem do niego i zabrałem go ze sobą na zaplecze klasy. Zamknąłem drzwi.
- No, kogo mi tu los zsyła? - powiedział i przyciągnął mnie do siebie, obejmując tym samym w pasie.
Spojrzałem na niego, i bez żadnego większego kłopotu poprostu przywaliłem mu w twarz.
Ten, w szoku, puścił mnie i złapał się za obity policzek.
- A więc teraz tak się bawimy, tak?~
Po tych słowach poczułem, jak składa na moich pośladkach jedno mocne udrzenie.
Jęknąłem z bólu.
Nabrałem powietrza do płuc i uderzyłem go jeszcze raz - tym razem jakieś dwa razy mocniej.
- Wiesz co? Jesteś cholernym pedałem! A ja myślałem, że mam przyjaciela! - wrzasnąłem i uroniłem kilka łez, które natychmiastowo spłynęły mi po twarzy - Ale nie!! Znowu zostałem wykorzystany!! Tak właśnie pogrywa ze mną moje powalone życie!!
Zacząłem płakać, przy tym trzęsąc się niemiłosiernie. Nie wiedziałem dlaczego. Nie było mi zimno...Chyba poprostu żal mnie psuł...
Wybiegłem oszołomiony z klasy, biegłem do pielęgniarki.
Gdy wpadłem do jej gabinetu, spojrzała na mnie zauroczona.
- Coś...na uspokojenie... - szepnąłem szybko łapiąc oddech.
Pielęgniarka uśmiechnęła się i podała mi tabletkę i kubeczek z wodą.
Usiadła na krześle obok mnie, głaszcząc się delikatnie po biuście, tym samym spuszczając niżej swój pielęgniarski strój. Widziałem kącikiem oka kawałek jej stanika.
- Wie Pan...Mogę Panu dać wyrzyć się na mnie jeśli Pan chce... - powiedziała.
Zmarszyłem brwi i nawet nie połknąłem tabletki, ani nie napiłem się wody.
Odstawiłem kubek i tabletkę na stoliku i wybiegłem z gabinetu.
Dlaczego wszyscy muszą tacy być!?
Z płaczem i żalem wybiegłem ze szkoły.
Miałem już gdzieś wszystko. Niech robią co chcą...beze mnie...
Wsiadłem do auta i pojechałem do domu...
CZYTASZ
(18+) Kiedy wiatr wieje zbyt mocno... | Vincent x Scott • Yaoi |
Fanfiction❗Uwaga! Książka zawiera rozbudowane sceny stosunków. (tak, pisałam ją 2 lata temu i nie jestem pewna czemu wczuwałam się tak bardzo właśnie w opis tego). Druga sprawa - pisałam ją w momencie jak byłam dosyć głupia, więc niektóre momenty mogą być po...