Rozdział 13: To ten sklep...

1.3K 47 30
                                    

Vincent chyba nie przywiązał większej uwagi, do tego co powiedziałem. Patrzył na drogę.

- Oh, ależ piękny strój Ci sprawimy... - odezwał się i spojrzał na mnie kątem oka - Cudnie będziesz wyglądał!

Chciałem coś odpowiedzieć, ale nie powiedziałem nic. Dobra. Miejmy nadzieję, że tylko kupi mi ten w cholerę zapewne, kompromitujący, erotyczny strój. Oby na tym się skończyło. Oby się odwalił...

- Co tak się nie odzywasz do mnie, co? - zapytał wkońcu - Nie lubię takiej ciszy...

Spojrzałem na niego i zmarszczyłem brwi.

- Nie interesuj się tym...Nienawidzę Cię...A jadę z Tobą do galerii, tylko dlatego, żebyś kupił te ubrania, i się ode mnie odwalił.

- Dobrze wiesz, że się od Ciebie nie odwalę... - powiedział i rękę, którą trzymał na biegach, położył na mojej dłoni - Nie dałbym rady opuścić osoby, która potrafi tak zajebiście ujeżdżać! Wiesz, jakbym był kobietą, a ty byś mnie ruchał, to napewno dostałbym orgazmu!

- Odwalisz się...? - warknąłem.

Że on się nie wstydzi takich rzeczy mówić. Jestem dla niego praktycznie obcy, a on mówi mi o orgazmach i ruchaniach...
Pojebany człowiek.

Siedziałem cicho, on nadal trzymał swoją rękę na mojej. Wkurzało to mnie. Wyrwałem się, i spojrzałem w okno.
Dawno nie byłem w centrum. Jest tutaj tak ładnie...

Dziesięć minut później, dotarliśmy do galerii. Vincent zaparkował moje auto. Wyjął kluczyki ze stacyjki, i otworzył mi drzwi. Niechętnie wyszedłem z auta, zamykając za sobą drzwi. Fioletowłosy zablokował auto i podszedł do mnie.

- Chodź - powiedział, i poklepał mnie po ramieniu.

- Ale dasz mi wtedy spokój...! - postawiłem sprawę jasno - I odwalisz się!

Vincent westchnął i zawachał się. Podrapał swoje fioletowe włosy.

- I tak dzisiaj sobota, w poniedziałek idę do pracy, a w niedzielę nie mam czasu na Ciebie...Więc zostań ze mną chociaż jeden dzień!

Spojrzałem mu w oczy.

- Uratowałem Ci życie...Gdybyś mocno pociął sobie gardło, to umarłbyś... - mówił cicho, spuszczając swoją głowę w dół - Chociaż dzięki temu czynowi daj mi spędzić z Tobą ten dzień...Przepraszam za gwałt...Byłem pijany...Pożądanie mnie dopadło...

...Nie wiem czemu, ale zacząłem czuć żal, przez tego chuja. Zrobiło mi się smutno.
Przytuliłem się do niego.

- Przytul mnie - powiedziałem łkając - Przez Ciebie znowu jakiegoś napadu żalu dostałem...

Vincent lekko zdziwiony mnie przytulił. Nienawidziłem go, ale mam problemy, i chociaż może mi pomóc przytulając mnie.

Odsunął się ode mnie, i posłał mi uwodzący uśmiech.

- Chodź. Kupimy Ci sexy stroik. Będziesz miał na przyszłość - zaczął zmierzać w stronę wejścia - Chodź. A dam Ci spokój!

Uspokoiłem się odrobinę, i poszedłem za nim. Weszliśmy do galerii, on poprowadził mnie ruchomymi schodami na drugie piętro, gdzie znajdował się sexshop. Weszliśmy do niego.

- Dzień dobry - powiedziała sprzedawczyni - W czym mogę Panom pomóc?

- Oh, witam - powiedział Vincent, podchodząc do blatu kasy - Szukamy jakiegoś takiego mega seksownego stroju dla tego uroczego mężczyzny~

Westchnąłem cicho.

- Przepraszam, że pytam. Ale jestem yaoistką. Czy wy jesteście razem?

- N-Ni-

- Tak - przerwał mi Vincent.

...wpierdolę temu chujowi jak stąd wyjdziemy...

- Ah! Cudownie! Kto jest seme, a kto uke?

Moja reputacja i tak jest już mała. Nie będę się odzywać. I tak boli mnie już gardło od darcia się na Vincenta dziś rano. Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się głupio.

- A jak się Pani zdaje? Ja jestem seme! - zaśmiał się fioletowłosy i złapał mnie ze talię - Wolę ruchać, niż być ruchanym.

- Aha! Dobrze! Domyślam się, że szukają Państwo jakichś urozmaiceń do Państwa stosunków seksualnych, nie? Zapraszam za mną!

Byłem wściekły. Nie było tego widać, ale byłem wściekły...Otworzyłem oczy, odepchnąłem Vincenta od siebie i poszedłem z nim za kobietą.

- Proponuję ten strój! - pokazała nam lateksowy strój sprzątaczki - Jest bardzo krótki, czyli napewno się Panu spodoba!

(18+) Kiedy wiatr wieje zbyt mocno... | Vincent x Scott • Yaoi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz