Rozdział 19: "Tobie tylko sprośności w głowie"

1.4K 47 12
                                    

- Mówiłeś o czymś romantycznym. Co masz na myśli? - zapytałem.

Mój głos brzmiał jak głos jakiegoś dziecka, które jest bardzo zakłopotane - no tak. Też byłem zakłopotany. Ten zbok pewnie znowu każe mi być jego dziwką i na tym się skończy - palant.

- Scott, z Twojego głosu wynika, że już nie chcesz ze mną spędzać czasu, prawda? - kurwa, dociekliwy pedał.

Przygryzłem odrobinę usta, często mi się to zdarzało kiedy nad czymś myślałem. Oczy powędrowały na drzwi przedpokoju, w którym właśnie się znajdowaliśmy. Co miałem mu odpowiedzieć? I tak jest już dla mnie bardzo agresywny w łóżku ( mam nadzieję, że ten koszmar o seksie z nim się skończy ) to zaraz może jeszcze się wkurzyć, kiedy powiem mu, że nie mam zamiaru nigdzie iść...Cholera...Co zrobić...?
Jednak gdybym okazał trochę entuzjazmu, to pewnie na seksie by się to skończyło.

- Na czym tak rozmyślasz? - rzucił nagle, wyrywając mnie z zamyślenia.

Powiedział to tak nagle. Szczerze, odrobinę się wystraszyłem. Vincent sięgnął po buty i zaczął je nakładać. Wtedy zauważyłem, że ma dość długie jak na mężczynę rzęsy. Delikatne promienie słońca z pokoju obok padały na twarz Vincenta rozjaśniając jego fioletowe włosy. Nie znoszę go, ale wyglądało to świetnie.

- Mogę przebrać się w normalne ubrania? - zapytałem grzecznie.

- Wiesz, mi się podoba, że chodzisz w tym stroju, ale osobom na mieście może to przeszkadzać.

Chwała Bogu, że nie muszę w tym iść. Przebiegłem się po domu Vincenta, znalazłem swoje ubrania i przebrałem się w nie. Strój najchętniej bym wywalił do świeci, ale wzrok Vincenta wręcz kazał mi go zatrzymać, więc wziąłem strój do reklamówki. Ubrałem buty i razem z Vincentem wyszliśmy przed dom.

- Zabieram Cię nad jezioro - oznajmił Vincent, wciągając mnie do auta.

- Potrafię sam wsiadać! - krzyknąłem. Wyrwałem się z jego uścisku i niechętnie wsiadłem do auta.

Chwilę później, Vincent siedział za kółkiem i jechaliśmy prostą, ale wyboistą drogą. Co chwila wjeżdżaliśmy w jakąś dziurę.

- Innej drogi nie było, idioto?

- Tak się składa, że nie. Zaśpiewaj mi coś.

- Już to przerabialiśmy, Vincent.

- Proszę...

Westchnąłem cicho i oparłem się o fotel auta. Rozmyślałem nad piosenką, którą mogę zaśpiewać. Swoją drogą, dlaczego on chce abym mu śpiewał!? Dobra...mam.

- XXXTENTACION - powiedziałem cicho - będę śpiewał jego piosenkę.

- Dobrze, dajesz.

Wetchnąłem jeszcze raz. Bardzo lubię jego rap, wiem, że niedawno umarł w zamachu...Szkoda mi go...

- Mmm, baby, I don't understand this. You're changing, I can't stand it. My heart can't take this, damn it... - zacząłem cicho - And the way I feel, can't stand it...Mmm, baby, I don't understand this - po chwili w moich oczach zalśniły łezki - You're changing, I can't stand it. My heart can't take this damn it...A-And the way I feel, can't stand it...Mmm, baby, I don't understand it... - rozpłakałem się.

- Scotty? Dlaczego płaczesz? - zapytał troskliwie Vincent, głaszcząc mnie po policzku.

- T-Ta piosenka... - jęknąłem - jej rytm...Poza tym...tak mi smutno.

Vinc zatrzymał się na światłach. Położył obydwie dłonie na mojej twarzy i przyciągnął ją w swoją stronę. Spojrzał mi głęboko w oczy, otarł moje łzy i zaczął całować...Chciałem go odepchnąć, ale było mi z jakiegoś powodu dobrze. Oddawałem delikatnie pocałunki. Nagle światła zmieniły się na zielone, a Vincent nie przestawał.

- E-ej... - jęknąłem.

Chyba nie usłyszał tego. Auta za nami zaczęły trąbić. Dopiero wtedy fioletowłosy przestał. Wrócił do prowadzenia. Pojechaliśmy dalej...

Pocałunek...Myślalem o nim ciągle...

Chwilę później dojechaliśmy nad piękne jezioro. Wyszliśmy z auta i usiedliśmy na trawie, która rosła dookoła jeziora.

- Powinieneś pójść z tym do lekarza, wiesz? - rzucił.

- Dlaczego?

- Płaczesz z niewiadomych powodów. To może być poważny problem...

- Daj spokój - jęknąłem.

Vincent spojrzał na mnie spod przymróżonych powiek. Jego palce powędrowały na moją rękę. Wzdrygnąłem się.

- Przestań... - jęknąłem.

- Przecież nic Ci nie robię, uspokój się.

Chłopak zaczął głaskać mą dłoń. Później rękę położył na moim udzie, które zaczął ugniatać. Robił to dość mocno. Bolało.

- Sk-Skończ...

- Rozbierz się! - zarządził.

- N-Nie!?

- Bo inaczej ja to zrobię.

- Dobra! -krzyknąłem - Dobra! Zrobię to...

Wstałem. Zacząłem rozpinać swoją koszulę. Później rzuciłem nią w Vincenta w frustracji.

- Dawaj dalej - powiedział zdejmując z siebie moją koszulę i odkładając ją na bok.

Później powoli odpiąłem pasek, rozpiąłem rozporek i zdjąłem spodnie, przy tym ściągając też skarpety. Byłem w samych bokserkach. No i bandażach po pocięciu się.

- Bokserki.

- Nie!!

- Bo Cię zgwałcę w krzakach.

Poddałem się. Zdjąłem skrępowany bokserki, położyłem je na trawie.

- No, i co dalej? - zapytałem.

- Mmmm... - wyszeptał i wstał - klepnął mnie w pośladki, na co jęknąłem - Teraz idź do wody.

- Czekaj. Mam rany. Nie mogę.

- Już pewnie nie są takie głębokie. Wchodź do wody, bo inaczej ruchanko w krzakaach...

Złąkłem się. Odwinąłem bandaże i spojrzałem na rany - nieźle. Głębokie są nadal, ale dam radę wejść do tej wody.
Powoli zszedłem z pagórka, na którym siedzieliśmy ( swoją drogą z tamtąd był świetny widok na jezioro! ). Gdy stałem na małym pomoście, spojrzałem w dół. Woda wyglądała na czystą. Vincent zszedł ze mną - słyszałem jego głupkowaty śmiech.
Cofnąłem się kilka kroków dalej, rzuciłem w bok moje okulary i pobiegłem po pomoście, następnie odbiłem się na jego końcu i wskoczyłem do wody na tak zwaną "bombę". Plusnąłem do wody. Woda zakryła mnie całego. Byłem mokry. Moje rany chwilę mnie szczypały, ale później przestały. Wyłoniłem się spod wody. Fioletowłosy rozbierał się szybko. Czy on chce wejść do wody? No cóż - tak. Wskoczył do wody. Wyłonił się i mnie przytulił.

- Scotty...Mhm~ - Vincent wyszeptał i automatycznie się ode mnie odkleił. Obrócił mnie tak, że stałem do niego tyłem.

- Zaczekaj. Chyba nie chcesz...-

- Scotty...Tobie tylko sprośności w głowie... - swoim palcem popukał się po skroni - Zrobimy...coś innego.

(18+) Kiedy wiatr wieje zbyt mocno... | Vincent x Scott • Yaoi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz