- A możeby tak kupić coś jeszcze? - zapytał.
- Co ty chcesz kupić?
- Oh, no... - zawachał się. Nachylił się nade mną - Kilka dodatków do 'zabawy'...
- I z kim ty niby je wykożystasz? - zapytałem, biorąc torbę ze strojem w środku.
Już wychodziłem, kiedy to Vincent mnie zatrzymał.
- Z Tobą, oczywiście - oznajmił przytulając się do moich pleców - Bo jesteś moim seksiakiem~
- Nie dam Ci się ruchać po raz kolejny.
- No ale tylko raz...! A potem dam Ci spokój! Nawet...nie będę się odzywał do Ciebie w szkole! - powiedział - No ale jeszcze jeden raz! Zapłacę Ci! Cokolwiek!
Uh...Nienawidzę go. Ale...zapłaci? W sumie mam dług po matce...Odwali się...? O tak!
- I masz jeszcze wyjaśnić tą sytuację z pocałunkiem dyrektorce oraz uczniom. To ty mnie pocałowałeś, więc to ty jesteś za to odpowiedzialny! - rozkazałem.
- Tak, Scotty. Ale dzisiaj cały dzień musisz być mi posłuszny. Wszystkie moje zachcianki. Wszystkie!
- Uh...A ile mi zapłacisz? - zapytałem licząc na jakąś ładną sumkę.
- Naprawdę chcesz, abym Ci płacił...?
- Przecież to będzie dla mnie ruchanie takie...wymuszone. Oczywiście, że chcę.
Vincent westchnął. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z sexshopu.
- Nie trzymaj mnie za-
- Trzymanie Cię za rękę również jest w umowie. Całowanie, ruchanie, macanie, bicie, lizanie itp też jest. Poza tym, masz być posłuszny każdym moim zachciankom, pamiętaj o tym. Scotty...
Powiedziałem krótkie 'cholera' pod nosem.
Mam mu się oddać na cały dzień, chociaż nic do niego nie czuję, a ten mi zapłaci i się odwali...Nie wiem czy dobrze robię, godząc się na to.
Poszliśmy jeszcze na lody. W sensie- Takie zwykłe. Nie takie...perwersyjne...Ale obawiam się, że sobie tego ten cały Vincent zachce...Następnie poszliśmy do auta, i pojechaliśmy do niego. Weszliśmy razem do środka.- Ładny dom - uznałem.
- Dziękuję maluszku~
Nienawidzę tego przezwiska.
- Co robimy, Vincent? Ty decydujesz...nie ja...
Fioletowłosy zaśmiał się pod nosem, swoje ręce położył mi na biodrach i przyciągnął mnie do siebie.
- Zaczynamy moje zachcianki...
Zamknąłem oczy, na wszelki wypadek. Poczułem jak jego ręce z bioder, zjechały na moją dupę. Uciskał moje pośladki. Otworzyłem niepewnie oczy. Jego mina...
On potrafił cieszyć się z dotykania mnie po dupie...?- Gotowy, aby przejść dalej...? - zapytał.
- T - tak... - skłamałem. Nie byłem gotowy ani trochę.
Vincent złączył nasze usta w długim pocałunku. Musiałem go również całować, bo złamałbym umowę...Dołączył do tego pocałunku swój język. Ja nie chciałem tego zrobić. Chyba potraktował mnie narazie ulgowo, i nie kazał dołączyć mojego języka, do tej wątpliwej zabawy. Chwilę później zakończył ten pocałunek, i przeszedł znęsać się nad moją szyją. Całował ją, lizał, czasem zostawiał bolesne dla mnie malinki, tak samo boleśnie przygryzał też czasem tam moją skórę. Uniosłem głowę do góry, aby dać mu większe pole manewru. Jęczałem odrobinę z bólu.
CZYTASZ
(18+) Kiedy wiatr wieje zbyt mocno... | Vincent x Scott • Yaoi |
Fanfiction❗Uwaga! Książka zawiera rozbudowane sceny stosunków. (tak, pisałam ją 2 lata temu i nie jestem pewna czemu wczuwałam się tak bardzo właśnie w opis tego). Druga sprawa - pisałam ją w momencie jak byłam dosyć głupia, więc niektóre momenty mogą być po...