"Piątek, piąteczek, piątunio!"Te słowa krążyły mi po głowie, kiedy wychodziłam ze szkoły. Ten tydzień spędziłam raczej pożytecznie. Przeprowadziłam się, znalazłam przyjaciół, umówiłam się nawet z nimi na spotkanie w sobotę. Lecz jeszcze coś chodziło mi z tyłu głowy. Coś co powinnam zrobić na pierwszym miejscu po przeprowadzce tutaj...
Usiedliśmy całą naszą "paczką" na ławce za szkołą, obok orlika, oglądając jak trzecio-roczniaki, grają w kosza. Ci chłopacy robili to z taką gracją i zamiłowaniem, że to aż wydaje się być niemożliwe. Poruszają się tak, jakby znali całe boisko na pamięć (co nie jest trudne), jakby znali poczynania przeciwnika. Też lubię grać w koszykówkę, lecz niestety tylko jeden z czterech moich rzutów do kosza, kończy się założonym wcześniej rezultatem.
- Pamiętajcie że jutro się spotykamy.- przypomniała nam Maria.
- Spoko, ale powiedzcie mi,- mruknęłam wpatrując się w trzecią klasę- czy tylko mi się wydaje że oni bosko grają?
- Nie tylko bosko grają...- zaczął Adam.
- Bo też tak wyglądają...- rozmarzyła się Mari. Parsknęłam śmiechem, klepiąc ją w ramię.
- Dobre!
Przez pewien czas siedzieliśmy cicho, pogrążeni w oglądaniu rozgrywki. Czerwoni kontra żółci. Osobiście kibicowałam żółtym, bo mieli przystojnego kapitana i w ogóle, nawet dobrze grali jak na amatorów.
- Kto tak w ogóle jest burmistrzem Czarnoboru, czy kimś tam?- spytał Adam.
- Mój ojciec.- Filip wypiął dumnie pierś.- Od jakiś dobrych dwóch kadencji.
- Wow, nie wiedziałem. Czyli twój ojciec musi się dobrze sprawować.
- No i nawet nie wiesz jak. Ej, Zosia...
- Co?- zwróciłam głowę w jego kierunku, sadowiąc się wygodniej na ławce.
- Gracie w nogę, prawda? To może zapiszecie się do drużyny?- zaproponował, a ja kiwając energicznie głową, odpowiedziałam:
- To bardzo świetny pomysł. Kiedyś się zapiszemy, prawda Adaś?- szturchnęłam go w ramię.
- Z wielką chęcią.
Przez chwilę panowała cisza, przerywana pojedynczymi krzykami zawodników i odgłosami uderzającej piłki o podłoże.
- Wytłumaczcie mi- wypaliłam nagle- czemu jest tutaj "godzina policyjna"? Nikt tego nie stosuje w żadnym mieście, to trochę taka... Komuna.- Maria i Filip zesztywnieli, posyłając sobie dyskretne spojrzenia, których chyba nie powinnam widzieć. Mari poruszyła się na siedzeniu i zdobyła się na odpowiedź.
- Ym... W ten sposób chronieni są mieszkańcy naszego miasta... Kiedyś była tutaj prowadzona sprawa o narkotykach... - zająknęła się. Co jej jest?
- Tak, raz przyjechały tutaj służby specjalne,- podjął Filip- które badały tą sprawę... Nawet doszło do morderstwa...
- I dlatego w nocy nie wolno wychodzić, ponieważ gdyby doszło do jakiejś dostawy dopalaczy w nocy, nikt tego nie zauważy, a w dzień- proszę bardzo, wszystko widać!- zaśmiała się nerwowo. Coś mi nie pasuje i to bardzo, przez cały czas się jąkają, zastanawiają dwa razy zanim coś powiedzą... Na pewno coś ukrywają. A po za tym nic nie rozumiem- Co noc, policja patroluje ulice.
CZYTASZ
Wiele Ciemnych Nocy ✔
خيال (فانتازيا)"Noc kryje wiele tajemnic, jedne z nich są jasne, a inne ciemne niczym krucze skrzydła. W miasteczku mówi się, że nie można wychodzić po zmroku z domu, ponieważ w lasach grasują wilki, że jeszcze obowiązuje godzina policyjna, że to tylko morderca. C...