[Zosia]
Szybko podeszłam do drzwi przypominając sobie o późnej godzinie i związanymi z tym niebezpieczeństwami. Pukanie do drzwi tylko się nasilało, budząc we mnie jeszcze do tąd nie odkryte pokłady lęku i niepokoju. Złapałam za klamkę, w tym samym czasie wyglądając na świat przez oko Judasza. Za drzwiami zobaczyłam znajome pukle białych włosów i nie wachając się dłużej otworzyłam je. Do środka wtargnął jakiś nie znany mi nastolatek z dziwnym, białym przedmiotem na plecach. W pierwszych sekundach myślałam, że to plecak lecz po dłuższym przyglądaniu się, ze zdziwieniem stwierdziłam iż są to skrzydła. Zszokowana patrzyłam jak do korytarza wchodzi nieznana mi dziewczyna i tęczowych włosach i plecakiem na barkach. Ostatnim przybyszem była Leokadia, która zamknęła za sobą pośpiesznie drzwi na klucz, który się w nich znajdował.
Patrzyłam to na nią, to na nieznajomych znikających już gdzieś w salonie. Podbiegłam do Leokadii i ją przytuliłam mocno, zaskakując tym nie tylko ją, lecz również i samą siebie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo się o nią martwiłam. Ta ekscentryczna i chwilami wredna dziewczyna, w szybkim czasie zyskała u mnie miano przyjaciółki o czym chyba nie miała pojęcia.
Dziewczyna odwzajemniła uścisk, a ja czułam jak wstrzymuje powietrze. Chyba nie była przyzwyczajona do takich czułości ze strony innych ludzi. Odkleiłam się od Leo i spojrzałam na nią ponownie.
- Kim oni są? - zpytałam bez ogródek. - To ten Zbyszek i Sylwia, o których opowiadałaś Filipowi?
- Tak, nie mylisz się - odparła spokojnie i skierowała się w głąb mojego domu. - Ładnie tutaj. Z tego co pamiętam nigdy mnie tutaj nie było.
- Zbaczasz z tematu - przewróciłam oczami, łapiąc ją za łokieć i próbując zwrócić w swoją stronę. - Nic nam nie zrobią?
- Jedyne co mogą, to nam pomóc - dziewczyna westchnęła i przetarła twarz. - Przepraszam, że przychodzimy tak nagle, ale sama wiesz...
- Przecież zapowiadałaś się już dawno temu - przypomniałam stając w progu drzwi prowadzących do salonu i oparłam się o ich framugę, co również uczyniła Leokadia. Obserwowałam jak moi przyjaciele z radością i ciekawością witają się z gośćmi oraz przyglądają im się. Maria podeszła pomału do, jak mniemam, Zbyszka i dotknęła jego potężnych skrzydeł. Chłopak uważał aby nie zwalić nimi niczego w pomieszczeniu, a dziewczyna rozglądała się po domu opowiadając coś Filipowi i Adasiowi.
- I tak przepraszam - zamilkła na chwilę zawieszając wzrok na Filipie. - Opowiadał wam o akcji? Znaczy, czy Filip wam wszystko powiedział?
- Zapewne nie wszystko, bo mu tego nie powiedziałaś jak przypuszczam.
- Bystra jesteś - przyznała uderzając mnie delikatnie piąstką w ramię. Uśmiechnęłam się pod nosem na ten gest.
- W ostatnim czasie wszyscy mi to mówią.
- Narcyz - prychnęła i zaraz po tym przybrała poważny wyraz twarzy. - Mamy jeszcze dużo rzeczy do obmówienia.
- Na przykład?
- Całą strategię. Nie możemy od tak wejść do labiryntu. Musimy obmyślić szczegółowy plan działania. Czy zastosowaliście się do mojej rady i ćwiczyliście na wychowaniu fizycznym?
CZYTASZ
Wiele Ciemnych Nocy ✔
Fantasía"Noc kryje wiele tajemnic, jedne z nich są jasne, a inne ciemne niczym krucze skrzydła. W miasteczku mówi się, że nie można wychodzić po zmroku z domu, ponieważ w lasach grasują wilki, że jeszcze obowiązuje godzina policyjna, że to tylko morderca. C...