Rozdział 14

605 34 7
                                    

Perspektywa Astrid:

Minął prawie miesiąc. Pojutrze wychodzę za Smarka więc dzisiaj muszę wylecieć żeby być na czas. Dziwnie by było spóźnić się na swój własny ślub co nie?

- Kto jest najlepszą smoczycą na całym świecie. - podeszłam do Wichurki I zaczęłam ją głaskać. A ona się do mnie przytuliła- no mała już czas lecieć na Berk.

Spakowałam swoje rzeczy i wsiadłam na smoczyce.

- Przed nami daleka droga dziewczynko. I koniec mojej wolności...

Wzbilysmy się w powietrze i polecialysmy. Przez całą drogę rozmyslalam o mojej przyszłości.

Perspektywa Czkawki:

Minął już miesiąc odkąd nie ma As. A ja ciągle o niej myślę...myślałem że po tak długim czasie o niej zapomnę, że będę szczęśliwy. Szedłem lasem I rozmyslalem. Uderzylem pięścią o drzewo. Ta...Nie powinienem był tego robić. Teraz moja dłoń krwawi. Czy tylko ja mam takiego pecha?

-Muszę sobie odpuścić mordko- usiadłem na ziemię i zacząłem płakać? Nie to coś wpadło mi do oka i wogole...szczerbatek podszedł do mnie i przytulił mnie swoją głową- ona jest zareczona z innym a pojutrze biorą ślub...ja muszę zapomnieć. Tak jak ona to zrobiła...przecież...

Załamałem się już nie ukrywałem łez które płynęły po moich policzkach.
Kiedy zrobiło się już ciemno postanowiłem wrócić do wioski.

Perspektywa Astrid:

Z Wichurką lecimy już prawie cały dzień  dzień. Niedługo będziemy na miejscu...strasznie się stresuje. Nie żeby ślub to była jakaś rzecz do stresowania się pff.
Berk...Już ją widzę.

- Wichurka lecimy do lasu...Muszę się trochę odstresowac.

Wylądowaliśmy gdzieś w lesie i stamtąd zaczęłam iść w stronę Berk. Tak bardzo nie chce tego ślubu...
Byłam już koło domu saczysmarka. Miałam się w nim przygotować...do ślubu. Weszłam tam I zobaczyłam jego bez koszulki. Fuj owlosiony gruby...ugh i ja mam za niego wyjść? No ok nie ocenia się ludzi po wyglądzie, ale smark nawet charakteru nie ma. Poszłam na górę się przebrać i uczesac. Miałam długą białą suknię dlatego postanowiłam że zwiąże włosy w koka z puszczonymi włosami z boku. Zaczęłam przygotowania do mojego ślubu...

Perspektywa Czkawki

Obudziłem się rano. Słońce świeciło. Ona dzisiaj przylatuje ciekawe jak się zmieniła? Leżałem w łóżku i rozmyslalem. Nie moglem się doczekać by ją zobaczyć. Ale...to jest jej ślub ona nigdy już nie będzie twoja...poza tym Lili...
Ubrałem się i wyszedłem z domu. Była już godzina ceremonii więc As powinna już wychodzić.
Zobaczyłem ją. Miała ubraną śliczna białą suknie. Wyglądała pięknie. Szkoda że nie była tak ubrana dla mnie. Chciałem do niej podejść bo widziałem że mnie zauważyła ale nie zdążyłem bo przeszkodzila mi ...Lili całując mnie w usta!!! Dlaczego to zrobiła.

- Co ty sobie myślisz? Dlaczego mnie całujesz?! Przecież wiesz że- nie zdążyłem dokończyć bo zorientowałem się że Astrid zniknęła.

- No wiem że ze mną zerwales...ale ja Cię kocham i wogole...Nie bądź taki wiem że też mnie chcesz

- Nie! Nie chce Cię! Skończyłem to zaraz jak As wyjechała. Czego w słowach 'nie kocham Cię i nie chce już z Tobą być' nie rozumiesz?!

- Okej nie ważne i tak zrobiłam to co chciałam.

I odeszła uśmiechnięta...Czy ona chciała żeby As do mnie nie podeszła? Żeby nas zobaczyła?
Nagle przypomniałem sobie słowa mojego ojca. Mogę robić co chce jestem przyszłym wodzem. Nie dopuszcze do tego ślubu.

Hej hej hej!
Jak wam się podobał rozdzial? Bo myślę że nie bardzo bo nikt ani nie komentuje, mało osób czyta...moja motywacja spada...no nie wiem...Dobra piszcie czy Czkawka nie dopuści do ślubu czy coś pójdzie źle?

Przyjaciele? Nie SądzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz