HARRY
Obserwowałem Nialla, rozmawiającego z jednym z opiekunów. Byłem ciekaw o czym właściwie rozmawiają, jednak cierpliwe czekałem, aż blodnyn wróci do naszego stolika.
Kiedy usiadł z powrotem obok mnie przy stoliku, posłał w moją stronę szeroki uśmiech.
Odpowiedziałem mu marszcząc brwi.-Tak po krótce, zgodzili się, żeby Louis nocował w ośrodku.
-Że co?! Jak.. - zacząłem się, mierząc go wzrokiem, chcąc wyczuć, czy blondyn nie robi sobie ze mnie żartów. - Co ty im powiedziałeś?
Niebieskooki puścił mi oczko, a później wsadził do ust łyżeczkę czekoladowego budyniu.
-Nie powiesz mi, co nie? - uśmiechnąłem się lekko, a gdy ten pokręcił przecząco głową, zaśmiałem się pod nosem.
-Przyjdzie zaraz po kolacji - dodał.
-Okej - wzruszyłem ramionami.
Nim się obejrzałem, Niall zjadł cały swój posiłek. Razem wróciliśmy do pokoju i czekaliśmy na Louisa.
Ciągle próbowałem dowiedzieć się, jakich argumentów użył Niall, że udało mu się przekonać opiekunów.
Jednak chłopak nie powiedział na ten temat ani słowa.Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, przez co obaj z Niallem zwróciliśmy na nie wzrok.
-Cześć - przywitał się Louis z szerokim uśmiechem na ustach.
-Jakim cudem udało ci się przekonać mamę, żebyś nocował poza domem? - zdziwiłem się i od razu zadałem to pytanie.
-Równie dobrze mógłbyś zapytać, jakim cudem Niall przekonał opiekunów, żebym tu nocował - odpowiedział z cwanym uśmiechem na ustach i usiadł na łóżku obok mnie. - A wracając do twojego pytania, to byłem wczoraj u lekarza. Z resztą.. jesteśmy w ośrodku. Tutaj też są osoby, które wiedzą jak mi pomóc w razie potrzeby.
Tego wieczoru dużo rozmawialiśmy.
Nie zauważyłem nawet, w którym momencie Niall zasnął.
Razem z Louisem zdecydowaliśmy się obejrzeć razem jakiś film.Ułożyliśmy się obok siebie na łóżku i włączyliśmy jakiś dramat.
Byłem skupiony na produkcji, jednak co jakiś czas kątem oka spoglądałem na siedzącego obok Louisa.W pokoju było ciemno, zgasiliśmy światło, żeby nie obudzić Nialla.
Powieki zaczynały mi opadać i z tego powodu mimowolnie oparłem głowę o ramię chłopaka.
Jednak on nie zareagował w żaden negatywny sposób.I wtedy zupełnie znienacka, nagle przestałem mieć kontrolę nad nad oddechem.
Nie umiałem nabrać do płuc powietrza, zacząłem się dusić.
Łzy stanęły mi w oczach, chciałem odzyskać kontrolę.Louis zapalił lampkę przy łóżku.
Wystraszyłem go.-Spokojnie Harry.. - Louis zaczął się nerwowo rozglądać po pokoju. - Zaraz wszystko będzie dobrze - złapał w dłoń telefon i najprawdopodobniej zadzwonił na pogotowie.
Zacząłem tracić przytomność, ciągle starając się złapać oddech.I dopiero po chwili całkowicie straciłem kontakt z rzeczywistością.
***
LOUIS
Harry ciągle nie odzyskał przytomności. Wszystko było z nim w porządku, jednak ciągle się nie obudził.
Lekarze zapewniali, że obudzi się niedługo, ale mnie ten czas okropnie się dłużył.
Martwiliśmy się o niego, bo mimo że dowiedzieliśmy się, że wszystko z nim okej, to lekarze nie bez powodu wezwali do szpitala jego mamę.
Coś było nie tak, ale nikt nie mówił nam prawdy..Wyszedłem na chwilę z sali, chcąc znaleźć Nialla, który od dłuższego czasu nie wracał.
Dostrzegłem go siedzącego na poczekalni, rozmawiał z mamą Harry'ego. Niepewnym krokiem zbliżyłem się do nich.-To jest nasz przyjaciel Louis - przedstawił mnie natychmiast, gdy tylko mnie zauważył.
Kobieta podarowała mi zmęczony uśmiech. - A więc tak, jak mówiłam.. - kontynuowała rozmowę, którą wcześniej prowadziła z blondynem. - Planują zrobić mu operację. Chcieli zacząć od chemii i później, gdy rak byłby mniejszy, go wyciąć. Ale przez te ataki, to zaczyna być coraz bardziej niebezpieczne i.. to jest wielka szansa - powiedziała i spojrzała na Nialla zamglonym od łez wzrokiem. Była przerażona. Nieważne, jak bardzo spokojną udawała.. w jej oczach widziałem strach.
Bała się tego, co nastąpi.
Bała się tego, nad czym mimo wielkich chęci, nie mogła mieć żadnej kontroli.-Nie wiem nawet jak będzie wyglądać leczenie po operacji - wyznała chowając twarz w dłoni, którą miała opartą o nogę.
-Po operacji będzie kontynuował branie chemii - odpowiedziałem. - Później wszystko zależy od jego wyników, ale istnieje szansa, że znowu będzie zdrowy.
Mama Harry'ego ułożyła usta w linię, starając się po raz kolejny do mnie uśmiechnąć.
Ja również podarowałem jej pocieszający uśmiech, a później wskazałem kciukiem w miejsce za sobą. - Wrócę do niego.. żeby nie był sam, gdy się obudzi.Zrobiłem dokładnie to, co powiedziałem i chwilę później znowu siedziałem na krześle obok łóżka Harry'ego.
Jego powieki ciągle były zamknięte, a klatka piersiowa równomiernie uniosła się i opadała.Patrzyłem na obraz przed sobą i bałem się.
Chciałem, żeby przeprowadzili udaną operację, żeby wyzdrowiał.
Żeby kolejnej osobie udało się wyjść z tej okropnej choroby.Żeby Harry mógł przyznać sam przed sobą, że rak to nie jest wyrok.
•••
od autorki: jutro być może pojawi się rozdział do 'say that'. Kończę jutro lekcje o 15, ale we wtorek mam święto szkoły, więc nie będę miała zbyt wiele nauki.
Więc.. istnieje duża szansa, że dodam!Dziękuję za przeczytanie!
Życzę dużo siły na nowy tydzień x
Natalie xx
CZYTASZ
„win with death" • larry ✓
Fanfictionwszystko staje się przezroczyste i znika rozpływa się, jakby nigdy nie istniało ale my możemy wszystko, jeśli tylko chcemy uwierz, że możemy żyć wiecznie, proszę złap moją dłoń i chodź razem ze mną przysięgam, że razem możemy wygrać ze śmiercią