Chapter 5.

262 23 6
                                    

Louis
-Nie - spojrzałem na nią z szeroko otwartymi oczami. - Myślałem, że żartowałaś - zakryłem usta dłonią. - Kocham cię - rzuciłem się na jej szyję. - Dziękuję!

-Nie piszcz tylko idź się mentalnie przygotować - pogłaskała mój policzek. - Udało się cudem zdobyć te bilety, więc za miesiąc jedziesz na Biebera mój drogi.

-Kocham cię! - pisnąłem. - Wybacz to ten fangirl. Chociaż może bardziej fanboy? Nieważne jadę na Biebera! - zacząłem machać rękami.

***
-Podoba mi się tu - uśmiechnąłem się lekko ciągle patrząc przed siebie. - Dawno tu nie byłem.

-Wiem Lou i przepraszam cię za to - złapała mnie za dłoń.

-Przecież to nie twoja wina - spojrzałem na nią rozczulony. Wyjąłem swój telefon z kieszeni i przejrzałem się w nim. - Wiesz.. - zagaiłem. - Czasem zastanawiam się czy nie mogłabyś mi pożyczyć tego do korektorowania pod oczami - zmarszczyłem brwi odkładając telefon z powrotem do kieszeni.

-Korektor - zaśmiała się. - Faktycznie wyglądasz jakby ktoś kopnął się w oko. Chociaż w sumie to w oba - ułożyła usta w linię zastanawiając się nad czymś. - Masz rację powinieneś używać korektora - po raz kolejny się zaśmiała. - Chcesz pójść coś zjeść?

-Wiesz chętnie - przygryzłem wargę. - Chodźmy tam! - wskazałem na niewielką restaurację, która znajdowała się niedaleko.

***
Harry
-Miałeś wypadek, w którym zginął twój tata. Pamiętasz co było dalej? - jakiś tam lekarz zadał Niallowi pytanie.
Chłopak specjalnie dziś nie oglądał tego krótkiego filmu co zawsze. Lekarze go o to poprosili.

Horan miał sam przyjść na rozmowę z doktorem, ale stwierdził, że to jego pierwsza taka wizyta i poprosił bym ten jeden raz mu towarzyszył. Nie zgodziłem się, bo miałem to gdzieś, ale opiekun też mnie o to poprosił, a właściwie mi kazał. Nie miałem wyjścia

Chłopak oczywiście wcześniej przeczytał krótką notatkę od lekarzy, żeby przypomnieć sobie gdzie się znajduje, z grubsza dlaczego się tu znajduje, kim jestem i tym podobne.

-Nie pamiętam - blondyn schował twarz w dłoniach i udało mi się usłyszeć cichy szloch.

-Po tym tragicznym wypadku zmieniliście miejsce zamieszkania. Dokąd się przeprowadziliście Niall?

-Nie wiem, okej?! - wykrzyczał ciągle płacząc. - Od trzynastu lat mieszkam w Mullingar.

-Spróbuj sobie przypomnieć.

-Staram się - pociągnął nosem.

-Od trzech lat mieszkacie na obrzerzach Londynu. Masz szesnaście lat, a twoja dziewczyna nazywa się May, pamiętasz ją?

-Jestem z May - przestał na chwilę płakać. - Czyli jednak w końcu się ze mną umówiła - uśmiechnął się lekko.

-Co czujesz? - zapytał ostrożnie mężczyzna.

-W związku z chorobą? - zapytał niebieskooki, a kiedy otrzymał w odpowiedzi skiniecie głową kontynuował. - Jestem przerażony. Co będzie za kilkadziesiąt lat? Będę miał żonę, której nie będę pamiętał? A może dzieci? I co? Wstane rano i nie będę miał bladego pojęcia kim jest to dziecko przytulone do mnie? Dowiem się dopiero po obejrzeniu jakiegoś durnego filmu, który jakimś cudem będzie miał przypomnieć mi dziesięć, albo dwadzieścia lat życia? - zaczął wycierać policzki, które po raz kolejny były mokre od łez. - Nie chcę takiego życia. Wolałbym zginąć w tym wypadku - zamknął oczy i pozwolił łzom płynąć.

***
-Jeżeli chcecie nasz ośrodek ma stronę internetową. Jest tam też czat, możecie założyć konto i pisać z innymi osobami, które są chore. Wiadomo, że najlepszą pomoc i wsparcie dostaniecie nie od lekarzy, a od rówieśników - objasniał nasz opiekun Mikey. - Ponadto dostaniecie każdy nową listę z zajęciami. Dodaliśmy tam rozmowy z psychologiem dla każdej osoby, która tutaj u nas jest - uśmiechnął się. - Na dziś to tyle i pomyślcie o tym co dziś mówiłem. Do jutra - skończył, wstał z krzesła i wyszedł.
Wszyscy uczestnicy zaczęli rozchodzić się do swoich pokoi.
Ja i Niall także poszliśmy do pokoju z numerem dwadzieścia osiem.

***
-Zakładasz to konto? - prychnąłem, kiedy przypadkiem zerknąłem na monitor jego laptopa.

-Może uda mi się poznać kogoś fajnego - wzruszył ramionami. - Zrób mi też - poprosił spoglądając na herbatę, którą trzymałem w ręku.

-Sam sobie zrób. Nie masz chorych nóg - wywróciłem oczami i napiłem się łyka z herbaty.

 Nie masz chorych nóg - wywróciłem oczami i napiłem się łyka z herbaty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Zablokowałem telefon i dołożyłem go na parapet. Wywróciłem oczami i obróciłem się twarzą do ściany.

-Patrz ile mam wiadomości! - niebieskooki prawie pisnął. - To świetny pomysł był! - cieszył się jak kretyn.

-Zajebiscie. To teraz ciesz się ciszej, bo idę spać.

-Tak szybko? - zdziwił się.

-Daj mi spokój..

***
Głośno westchnąłem. Oczywiście okłamałem Paula. Czułem się dziś tak fatalnie, że zostałem zwolniony z zajęć. Psycholog przyjdzie do mnie, a opiekun będzie sprawdzał czy żyję.
Zabawnie by było, gdyby zastał mnie martwego.

Leżałem jak idiota na łóżku wpatrując się w sufit.

-Zostawisz nas z Harry'm? - zapytał psycholog.
Tylko nie ten facet.

-Jasne i tak szedłem coś zjeść.

-Witaj Harry - uśmiechnął się szeroko.

Ciekawe czy śmiałby się tak samo, gdyby żył ze świadomością, że nie dożyje kolejnych urodzin.

-Opowiesz mi o swoim samopoczuciu? - kontynuował.

-Nie - burknąłem obracając się na drugi bok, żeby nie musieć patrzeć na mężczyznę.

-Wydarzyło się ostatnio coś co sprawiło, że czujesz się gorzej?

-Ta.. - spojrzałem na niego. - Dowiedziałem się,że mam raka.

_______________________
Hejhejhej
Jutro rozdział do Differences💕

Dziękuję za przeczytanie💕
Ney21_⛅

„win with death" • larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz