[rozdział 9]

496 41 6
                                    

- Dlaczego jeszcze nie wstała? Madi, przestań się wygłupiać i przepuść mnie.

Madi była rannym ptaszkiem, Bellamy również. Clarke natomiast potrafiła spać tak długo, aż ktoś ją obudzi sam. Miała twardy sen.

Na ziemi była piękna pogoda. Słońce zssyłało swój blask na drzewa, trawę i jeziorko. Wszystko mieniło się kolorami, nie sposób było się nie zakochać w tych widokach.

Było spokojnie i wszyscy czuli się wolni.

Clarke przebudziła się przez kłótnię Bellamy'ego i Madi.

Madi zapewne była po śniadaniu, ale Blake? Zdecydowanie nie miała pojęcia, co tu robił.

Ubrała bluzę i wyszła z namiotu, napotykając zdenerwowane spojrzenie Bellamy'ego i roześmiane Madi.

Co oni znowu wymyślili...

- Coś się stało, Bellamy?

Brunet skierował głową w stronę swojego namiotu, co podsyciło tylko nastrój Madi, która była ciekawa rozwoju akcji.

Clarke przed wyjściem schyliła się w stronę Madi, szeptając jej do ucha, by przestała się tak głupkowato uśmiechać i poszła do jej mamy.

Mała Komandor przytaknęła i wróciła się di namiotu, w którym była z Clarke, a potem ruszyła do Abby.

Gdy Bellamy i Clarke zostali sami, blondynka czekała na to, co chciał jej powiedzieć.

Musiał być jakiś powód jego wizyty...

- Chciałem tylko... dlaczego okłamałaś wczoraj Echo?

Był inteligentny, ale tego nie rozumiał...

- Zapewne i tak nie uwierzyła. Bellamy, nie jest to jakoś bardzo ważne. Po prostu nie chciałam ci zaszkodzić. Zresztą przepraszam, ale śpieszę się. Nawet dobrze, że postanowiłeś tu wpaść i mnie obudzić.

Bellamy już nic nie odpowiedział, a poszedł w swoją stronę.

Oboje nie zdążyli nawet dojść do namiotu Blake'a, a przecież tam mieli rozmawiać.

Zresztą, ile mogli rozmawiać, skoro nie przynosiło to żadnych efektów?

Południe Clarke spędziła z Madi, Raven, Gaią oraz Octavią.

Tak naprawdę wszyscy zdążyli choć trochę ułożyć swoje sprawy i przeprowadzić ważne rozmowy.

Była też Clarke, która cały czas miała mętlik w głowie i stresowała się, gdy tylko ktoś się do niej odezwał. Nienawidziła siebie za to, że była taka słaba. Kiedyś nawtykałaby Bellamy'emu, co o tym wszystkim sądzi. A teraz? Nie mogła mu tego zrobić, bo zbyt wiele dla niej znaczył. Jednak z drugiej strony mogła i nawet powinna mu nawrzucać, bo darzyła go zaufaniem.

Nie wiedziała, czy w jego przypadku było tak samo. Czy też jej ufał? Pytania gromadziły się w jej głowie, a odpowiedzi nie dostała jak dotąd ani jednej.

Poza jedną.

Bellamy nie troszczył się już o nią tak, jak robił to kiedyś.

Nowy Początek | BellarkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz