Rozdział piąty

1.2K 125 19
                                    

Ara czuła się jakby za chwilę miała zwymiotować, gdy wyszła z budynku u boku rzekomego męża. Była blada, przerażona i nie mogła uwierzyć w to, co się działo.

Ten facet i ona byli małżeństwem! W urzędzie miasta istniały kopie ich dokumentów, podpisy, co brzmiało absurdalnie!

To był pierwszy raz, gdy ta nieustraszona, szalona dziewczyna dostała gęsiej skórki. W żaden sposób nie potrafiła tego wyjaśnić.

Czy ktoś urządzał sobie żarty? Jeśli jej ojciec dowie się o tym, że w tajemnicy poślubiła faceta, którego on nie zna... będzie martwa. Bez wątpienia zginie z jego rąk.

- Zamiast kręcić dramę, lepiej przyznaj się, że to twoja sprawka. W jakiś sposób upozorowałaś nasz ślub. Bardzo dobrze pamiętam, jak krzyczałaś na plaży, że już nigdy nie wypuścisz mnie z rąk.

Ruda zgromiła go wzrokiem, będąc oburzona jego przypuszczeniami.

- Powaliło cię?! Skąd niby wzięłabym twoje dokumenty, idioto?!

On skrzyżował ramiona na piersi i uniósł twarz do nieba, w myślach przeklinając ją w najokrutniejszy sposób.

- Więc uważasz, że to magia? Nie nagrywamy dramy, nie wciśniesz mi bajki. Nie jestem debilem.

- Właśnie tak się zachowujesz, więc stul dziób, zanim całkowicie wyprowadzisz mnie z równowagi i ci przywalę! – wydarła się na niego, swoim zachowaniem zwracając uwagę przechodniów.

- Ta baba w urzędzie miasta musi z tobą współpracować, stąd ten cały cyrk. Nie ma na to innego, racjonalnego wytłumaczenia.

Ara prychnęła pod nosem.

- Wmawiaj sobie tak dalej... ja również mogę cię o to oskarżyć! Ja także nie wiem, co się dzieje i nie potrafię tego wytłumaczyć. Byłam tak samo zaskoczona, jak ty, gdy dostałam telefon z Urzędu Miasta, by odebrać ten dokument! – Trzymając w dłoni akt ślubu, zacisnęła na nim palce, w środku cała gotując się ze złości.

- Nie wiem, co jest grane i co planujesz, ale skoro dopiero po miesiącu możemy wnieść pozew o rozwód, to przez ten czas trzymaj się ode mnie z daleka – ostrzegł ją, grożąc jej palcem.

- Muszę jeszcze zgodzić się na ten rozwód... – powiedziała w napływie złości, czym wyprowadziła go z równowagi.

Jin chwycił ją zbyt mocno za rękę, sprawiając jej ból.

- Niczego lepiej nie planuj... już i tak zrujnowałaś mi życie, choć w ogóle cię nie znam. Wiem o tobie jedynie tyle, że masz coś z głową.

Puścił ją i skierował się w stronę białego, sportowego Audi. Ona stała w miejscu i obserwowała go, gdy usiadł za kierownicą i po raz ostatni rzucił jej srogie spojrzenie, zanim wyjechał na ulicę.

- Ja też nie wiem, co się dzieje... – Odgarnęła włosy do tyłu i westchnęła ciężko. – Jak ja mam powiedzieć o tym rodzicom? Zabiją mnie – mruknęła pod nosem, z przerażeniem w oczach patrząc na akt ślubu.

 – Jak ja mam powiedzieć o tym rodzicom? Zabiją mnie – mruknęła pod nosem, z przerażeniem w oczach patrząc na akt ślubu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Koszmar nocy letniej ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz