Rozdział ósmy

1.2K 128 16
                                    

Ara wychowała się w luksusie, przez całe życie miała wszystko, czego zapragnęła, usługiwano jej, więc apartament Seokjina nie zrobił na niej wrażenia.

Rozłożyła się na czarnej kanapie w salonie i westchnęła głośno.

- Milusio tutaj.

Na twarzy Seokjina pojawił się drwiący uśmiech. Złożył ramiona na piersi i spojrzał na nią z pogardą.

- Złaź z tej kanapy, bo znów zostawisz po sobie rude kudły. Liniejesz gorzej niż pies mojego kumpla. Fotel w samochodzie mi zabrudziłaś.

Dziewczyna odchyliła głowę w tył, by spojrzeć na niego.

- Licz się ze słowami. Kudły to ty masz w gaciach.

Młody mężczyzna chwycił leżącą na fotelu poduszkę, mając ogromną chęć rzucić nią w dziewczynę, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.

- Złaź! – wydarł się, czym ostatecznie postawił ją na nogi. Ara zeszła z kanapy i zmarszczyła brwi. – Pozwolę ci tu zostać, byś nigdy więcej nie odwaliła podobnego przedstawienia jak dzisiaj na komisariacie, ale... – Uniósł palec, wyraźnie jej grożąc. – Masz jedynie dostęp do pokoju, który ci przydzielę i ewentualnie łazienki.

Ruda prychnęła pod nosem.

- Żartujesz sobie? A co z kuchnią? Mam umrzeć z głodu?

- To już nie moja sprawa. Do salonu, kuchni, mojej sypialni i gabinetu nie masz wstępu, czy to jasne?

Wewnątrz cała gotowała się ze złości, dlatego z trudem wymusiła sztuczny uśmiech, by powiadomić go, że doskonale go zrozumiała.

- Twoje zdanie jest dla mnie rozkazem. Przyjęłam. – Przyłożyła dłoń do czoła i oddała mu cześć. – Panie... – dodała.

Jin przewrócił oczami i otworzył drzwi do pomieszczenia, które znajdowało się przy salonie połączonym z aneksem kuchennym.

- To twoje gniazdo, z którego będziesz wychodzić bardzo rzadko, żebym cię nie widywał.

Ara podeszła do niego i zajrzała do środka. Wnętrze było ładne. Białe ściany, białe łóżko, biały stolik, białe zasłony i biały puchaty dywan.

- To pokój szpitalny? – zapytała, gdy uniosła twarz i odchyliła głowę do tyłu, by na niego spojrzeć.

- Wydaję mi się, że to wnętrze najbardziej przypomina pokój w szpitalu psychiatrycznym, więc będzie dla ciebie odpowiednie. Podobno wariaci stają się spokojniejsi, gdy otacza ich biel.

Dziewczyna zaśmiała się, nie dając po sobie poznać, że kolejny raz wyprowadził ją z równowagi.

- To zdumiewające jak dobrze znasz swoją żonę. – Weszła do pokoju, a on wrzucił jej walizkę do środka, po czym zatrzasnął drzwi. – Nie dziwię się, że ma taki pokój w mieszkaniu, skoro jest walnięty.

Usiadła na łóżku po turecku i wyjęła telefon, zamierzając napisać przyjaciółce długą wiadomość, w której wyjaśni jej, co się stało i gdzie zamierza zatrzymać się na dłuższy czas.

Domyślała się, że Solbin zada jej dużo pytań, a także zbeszta za głupie zachowanie.

Nie miała wyboru. Musiała powiedzieć jej prawdę, w końcu nie mogła korzystać z gościnności rodziców Solbin. Tak nie wypadało, a ten dupek musiał wziąć za nią odpowiedzialność, skoro jakimś cudem byli prawowitym małżeństwem.

 Tak nie wypadało, a ten dupek musiał wziąć za nią odpowiedzialność, skoro jakimś cudem byli prawowitym małżeństwem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Koszmar nocy letniej ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz