Ara wychowała się w luksusie, przez całe życie miała wszystko, czego zapragnęła, usługiwano jej, więc apartament Seokjina nie zrobił na niej wrażenia.
Rozłożyła się na czarnej kanapie w salonie i westchnęła głośno.
- Milusio tutaj.
Na twarzy Seokjina pojawił się drwiący uśmiech. Złożył ramiona na piersi i spojrzał na nią z pogardą.
- Złaź z tej kanapy, bo znów zostawisz po sobie rude kudły. Liniejesz gorzej niż pies mojego kumpla. Fotel w samochodzie mi zabrudziłaś.
Dziewczyna odchyliła głowę w tył, by spojrzeć na niego.
- Licz się ze słowami. Kudły to ty masz w gaciach.
Młody mężczyzna chwycił leżącą na fotelu poduszkę, mając ogromną chęć rzucić nią w dziewczynę, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
- Złaź! – wydarł się, czym ostatecznie postawił ją na nogi. Ara zeszła z kanapy i zmarszczyła brwi. – Pozwolę ci tu zostać, byś nigdy więcej nie odwaliła podobnego przedstawienia jak dzisiaj na komisariacie, ale... – Uniósł palec, wyraźnie jej grożąc. – Masz jedynie dostęp do pokoju, który ci przydzielę i ewentualnie łazienki.
Ruda prychnęła pod nosem.
- Żartujesz sobie? A co z kuchnią? Mam umrzeć z głodu?
- To już nie moja sprawa. Do salonu, kuchni, mojej sypialni i gabinetu nie masz wstępu, czy to jasne?
Wewnątrz cała gotowała się ze złości, dlatego z trudem wymusiła sztuczny uśmiech, by powiadomić go, że doskonale go zrozumiała.
- Twoje zdanie jest dla mnie rozkazem. Przyjęłam. – Przyłożyła dłoń do czoła i oddała mu cześć. – Panie... – dodała.
Jin przewrócił oczami i otworzył drzwi do pomieszczenia, które znajdowało się przy salonie połączonym z aneksem kuchennym.
- To twoje gniazdo, z którego będziesz wychodzić bardzo rzadko, żebym cię nie widywał.
Ara podeszła do niego i zajrzała do środka. Wnętrze było ładne. Białe ściany, białe łóżko, biały stolik, białe zasłony i biały puchaty dywan.
- To pokój szpitalny? – zapytała, gdy uniosła twarz i odchyliła głowę do tyłu, by na niego spojrzeć.
- Wydaję mi się, że to wnętrze najbardziej przypomina pokój w szpitalu psychiatrycznym, więc będzie dla ciebie odpowiednie. Podobno wariaci stają się spokojniejsi, gdy otacza ich biel.
Dziewczyna zaśmiała się, nie dając po sobie poznać, że kolejny raz wyprowadził ją z równowagi.
- To zdumiewające jak dobrze znasz swoją żonę. – Weszła do pokoju, a on wrzucił jej walizkę do środka, po czym zatrzasnął drzwi. – Nie dziwię się, że ma taki pokój w mieszkaniu, skoro jest walnięty.
Usiadła na łóżku po turecku i wyjęła telefon, zamierzając napisać przyjaciółce długą wiadomość, w której wyjaśni jej, co się stało i gdzie zamierza zatrzymać się na dłuższy czas.
Domyślała się, że Solbin zada jej dużo pytań, a także zbeszta za głupie zachowanie.
Nie miała wyboru. Musiała powiedzieć jej prawdę, w końcu nie mogła korzystać z gościnności rodziców Solbin. Tak nie wypadało, a ten dupek musiał wziąć za nią odpowiedzialność, skoro jakimś cudem byli prawowitym małżeństwem.
CZYTASZ
Koszmar nocy letniej ✓
RomanceJedna noc. Czyste szaleństwo. Zabawa do białego rana. Wypoczynek za granicą zawsze kojarzy się z dobrą zabawą, dlatego Solbin była pewna, że wakacje, które zaplanowała z przyjaciółką w Tajlandii, będą idealne, by pożegnać się ze studiami. Nie sądził...