Rozdział dziewiętnasty

583 71 5
                                    

To miała być bajka, ale życie Solbin i Ary zamieniło się w koszmar. Było późne popołudnie, gdy dziewczyny przemierzały las. Ruda snuła się za przyjaciółką z przygnębioną miną, wciąż myśląc o poranku. Nie mogła uwierzyć w to, że jak tylko wytrzeźwiała, Seokjin ponownie kazał jej opuścić dom i przestać robić z siebie ofiarę losu, gdyż na niego to nie działało. Ostatecznie wylądowała przed drzwiami mieszkania przyjaciółki, prosząc o tymczasową pomoc.

Szatynka z kolei cały dzień wolny poświęciła na szukaniu informacji, jak uwolnić się z klątwy wiedźmy. Przestudiowała Internet, aż w końcu trafiła na bloga, gdzie osoba interesująca się czarownicami i magią dość rzetelnie opisywała, jak wieki temu radzili sobie z tymi okrutnymi kobietami.

Postanowiła spróbować, ponieważ jej życie zmierzało w złym kierunku. Nie mogła pozwolić na to, żeby ta wariatka doszczętnie je zniszczyła.

- Nie mogę uwierzyć, że to robię. Snuję się z tobą po lesie, podczas gdy mam złamane serce.

- Och, przymknij się w końcu! W ten sposób zamierzam ci pomóc! - warknęła Solbin, trzymając ją za rękę. 

- Niby w jaki sposób? Naczytałaś się jakichś bzdur w Internecie i zamierzasz spalić las.

- Nie zamierzam spalić lasu.

- Może i uważam, że to wszystko, co się ostatnio dzieje to szaleństwo i momentami zastanawiam się nad twoimi słowami odnośnie do tego, że jesteśmy pod kontrolą wiedźmy, ale błagam cię... to jest prawdziwy świat, a nie film. - Ara od samego rana była nie do zniesienia z tym swoim marudzeniem.

- Ona na moich oczach zabiła kobietę! Skręciła kark pracownicy "Jeobag". Jeszcze gorsze jest to, że ta sekretarka próbowała mnie zabić. I wiesz co? Jej ciało po prostu rozpłynęło się w powietrzu, jakby nigdy nie istniała. To chore, prawda? Nigdzie nie było żadnej wiadomości o tym, że zaginęła kobieta, bądź znaleźli ją martwą. 

- Przerażasz mnie coraz bardziej, Solbin.

- Ja, kurwa, od dłuższego czasu chodzę przerażona i szukam sposobu, by to zakończyć! Niewiele brakowało, a byłabym martwa!

Szatynka była już zmęczona, starając się przypomnieć sobie drogę, którą podążała z Arą, gdy były dziećmi. 

- Daleko jeszcze?

- Sama chciałabym to wiedzieć - mruknęła w odpowiedzi.

Ruda zmierzyła ją wściekłym wzrokiem.

- Więc wyciągnęłaś mnie do tego cholernego lasu i nawet nie pamiętasz drogi?

- Nie jestem geniuszem, ale staram się, jak mogę. Twoje marudzenie jeszcze gorzej mnie męczy. - Ara prychnęła wielce oburzona i wyrwała dłoń z jej uścisku, krzyżując ramiona na piersiach. - Nie strzelaj fochów. Ja po prostu staram się nam pomóc.

Twarz rudej się zmieniła. Jej usta przybrały smutną formę.

- Jeśli ci się to uda, to znaczy, że zapomnę o uczuciu do Seokjina? Nasze małżeństwo zostanie wymazane gumką?

- Mówisz z takim smutkiem w głosie, jakbyś tego żałowała. Pamiętaj, że teraz cierpisz przez niego. Wiedźma zmieniła wasze zakończenie na smutne. 

- Przez ciebie.

Solbin zignorowała jej słowa. Nie zamierzała dłużej z nią dyskutować, ponieważ to nie miało sensu.

Popatrzyła na Arę współczującym wzrokiem, gdy ta uniosła telefon w górę, próbując złapać zasięg.

- Chcę po raz ostatni usłyszeć jego głos.

Koszmar nocy letniej ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz