To było pierwsze spotkanie, na którym Solbin dotrzymywała towarzystwa szefowi. To wszystko było dla niej niezwykle ekscytujące. Wciąż nie mogła uwierzyć, że była sekretarką prezesa, że to był jej pierwszy dzień w pracy. Wydawało jej się, że śni i już nawet przywykła do tego, że jej szefem jest mężczyzna, z którym przespała się podczas wakacji w Tajlandii.
Siedząc obok niego w samochodzie, uśmiechała się pod nosem na myśl o tym, że koleżanki będą jej zazdrościć. Każda z nich na pewno chciałaby zająć jej miejsce w „Jeobag". Zatrudnienie w takiej firmie to jak spełnienie marzeń.
Prowadząc samochód, Jungkook zerknął na nią kątem oka, a jego usta wykrzywiły się w aroganckim uśmiechu, czego ona nie zauważyła.
- Wyglądasz na zrelaksowaną. Najgorsze już chyba za tobą, co? - zwrócił się do niej, patrząc na drogę przed sobą.
- Myślę, że jak przetrwam ten dzień, to jutro będzie już lepiej - odpowiedziała, wciąż nie czując się pewnie w jego towarzystwie. Onieśmielał ją. - Czy każdy prezes firmy nie posiada swojego szofera?
Wcześniej powiedział jej, że gdy będą sami, może zwracać się do niego swobodnie, skoro poznali się prywatnie.
- Nie ufam kierowcom. Gdy byłem dzieckiem, jeden z nich porwał mnie, żądając okupu od mojej rodziny, dlatego samochód wolę prowadzić sam.
Dziewczyna pokiwała głową, zaintrygowana jego historią, ponieważ brzmiało to, jak wątek scenariusza dramy o czebolach. No cóż... on pochodził z bajecznie bogatej rodziny. W tak młodym wieku został prezesem firmy, trzymając na swoich barkach ogromny ciężar. Ludzie mu ufali, rodzina mu ufała, widocznie on ufał samemu sobie.
- Brzmi strasznie.
W odpowiedzi pokiwał głową.
- Tak było, skoro mam uraz od piętnastu lat.
Życie biednych i bogatych różniło się w wielu aspektach. Wydawało jej się, jakby pochodzili z różnych światów, a jednak Solbin miała możliwość prywatnej znajomości z milionerem, który był jej szefem.
Czy można powiedzieć, że noc z nieznajomym okazała się jednak najlepszym punktem w jej życiu? Gdyby nie poznała go w Tajlandii, na pewno nie dostałaby posady sekretarki w jednej z najlepszych firm w Korei.
- Powinniśmy coś zjeść? - Spojrzała na niego zaskoczona, ponieważ wcześniej ustalał swoje zasady i poinformował ją, że posiłki jada o wyznaczonej godzinie. - Dzisiaj zrobimy wyjątek - stwierdził, widząc jej minę. - Zjemy w innej restauracji, niż jadam na co dzień, a ty będziesz mi towarzyszyć.
- Zróbmy tak - odpowiedziała, nie zamierzając pierwszego dnia sprzeciwić się szefowi.
Zajechał na parking. Była zdziwiona, że nie zabrał jej do luksusowej restauracji, a do przydrożnej knajpki z jedzeniem. Widocznie istniały wyjątki ludzi bogatych, którzy nie korzystali jedynie z luksusu.
Była zadowolona, ponieważ w takich miejscach odnajdowała się lepiej.
Zamówili u Ahjummy domowe jedzenie, na które zaświeciły się oczy Jungkookowi, gdy zostało podane do stołu.
- Nie ma nic lepszego niż typowa, koreańska kuchnia - oznajmił.
Obserwowała go szeroko otwartymi oczyma, jak łakomie pochłaniał jedzenie, w tamtym momencie w ogóle nie przypominając syna czeboli. Najwyraźniej przy niej czuj się na tyle swobodnie, że nie udawał kogoś, kim nie jest.
Dziewczyna zaczęła od zupy, która była przepyszna. Wcale się nie dziwiła, że jej szef nie mógł się najeść, ponieważ to domowe jedzenie było rajem w ustach. Już dawno nie jadła takich pyszności.
CZYTASZ
Koszmar nocy letniej ✓
RomanceJedna noc. Czyste szaleństwo. Zabawa do białego rana. Wypoczynek za granicą zawsze kojarzy się z dobrą zabawą, dlatego Solbin była pewna, że wakacje, które zaplanowała z przyjaciółką w Tajlandii, będą idealne, by pożegnać się ze studiami. Nie sądził...