Rozdział dwunasty

1.3K 117 21
                                    

Zgodnie z jego oczekiwaniami, Solbin przed pracą kupiła dla niego kawę i postawiła kubek na jego biurku, zanim przyszedł do firmy. Rozejrzała się po pomieszczeniu, wciąż nie dowierzając, że tu pracowała. Pierwszy dzień miała za sobą, a mimo tego to wszystko wyglądało dla niej jak sen, z którego w każdej chwili mogła się obudzić.

Obejrzała się przez ramię, gdy Jungkook wszedł do środka. Przywitała się z nim, a on skinął głową i uśmiechnął się do niej uroczo. To był ten sam uśmiech, który ujrzała u niego, gdy spotkali się po raz pierwszy na plaży w Tajlandii.

Wciąż przyprawiał ją o szybsze bicie serca, mimo że ukrywała to sama przed sobą.

- Wyspana? Gotowa na drugi dzień pracy? – zapytał, podchodząc do biurka. Chwycił kubek i upił łyk kawy.

- Tak. – Zaczesała włosy za ucho, co nie umknęło jego uwadze. Przypomniał sobie jej zachowanie, które zaserwowała mu wczoraj wieczorem w samochodzie.

To zabawne, że nic z tego nie pamiętała.

- Za dwie godziny mam spotkanie z klientem poza firmą. Bądź gotowa.

Przytaknęła.

- A czy jest coś, co mogę dla ciebie teraz zrobić?

- Jeśli będę czegoś potrzebować, zawołam cię. Na tę chwilę możesz poplotkować ze współpracownikami i lepiej ich poznać.

Otworzyła szerzej oczy, zaskoczona, że prezes był takim luzakiem.

- Mówisz poważnie?

- Tak.

Zaskoczona opuściła jego biuro, zastanawiając się, dlaczego miała zarabiać tak dobre pieniądze, skoro praktycznie nic nie robiła. Więcej się obijała, niż pracowała.

Czemu w takim razie poprzednia sekretarka zrezygnowała? A może została zwolniona?

Usiadła przy swoim biurku i oparła podbródek na dłoni, patrząc na grafik szefa. Wydawało jej się, że pracownicy dookoła niej nie wiedzieli, w co włożyć ręce, a ona nie wiedziała, co zrobić ze sobą.

- Taka właśnie jest praca sekretarki prezesa. On lubi wszystkiego pilnować, a ty masz być tylko ładnym dodatkiem u jego boku. – Uniosła twarz i zmierzyła wzrokiem urodziwą blondynkę, która stała przed jej biurkiem. – Jestem Yura. – Wyciągnęła do niej rękę, którą ona uścisnęła.

- Solbin.

Zauważyła, że siedząca przy biurku naprzeciwko niej Shinhye, która wydawała się całkiem sympatyczną dziewczyną, patrzyła z nienawiścią w oczach na Yurę.

- Prezes wybiera ładne sekretarki i wyrzuca je po roku. Dość szybko mu się nudzą. Nie licz na to, że popracujesz tu dłużej. – Ona jej nie ostrzegała, po prostu patrzyła na nią z pogardą w oczach.

- Jeśli będziesz tworzyć nieprawdziwe plotki w firmie, to ty nie popracujesz tu dłużej niż rok, Yura.

Blondynka odwróciła się do Shinhye, a jej twarz zdobił szyderczy uśmiech.

- To nie plotki, to prawda. Po prostu ostrzegam nową, by nie robiła sobie złudnych nadziei, iż to praca na całe życie.

- To są tylko twoje słowa, bo każdy wie, że chętnie zajęłabyś stanowisko sekretarki prezesa. Ślina aż cieknie ci po brodzie.

Yura uniosła brew i skrzyżowała ramiona na piersiach, uważając się, za bóg wie kogo.

- Trzeba umieć chronić swoje stanowisko. – Obejrzała się przez ramię i utkwiła niesympatyczny wzrok w Solbin. – Poprzednia była słaba jak robak. Bez problemu została zdeptana butem.

Koszmar nocy letniej ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz