Rozdział dwudziesty

848 79 27
                                    

Trzynaście lat później.

Dwudziestoletnia Solbin szła brzegiem morza, podziwiając zachód słońca. Jej myśli krążyły wokół faceta, z którym niedawno się rozstała. Miała złamane serce i wciąż nie mogła się pozbierać. Mężczyzna, któremu ufała najbardziej na świecie, którego kochała ponad życie, zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką, a ona przyłapała ich na gorącym uczynku.

Wciąż nie mogła w to uwierzyć.

Yuna za jej plecami uwodziła faceta, z którym Solbin była ponad trzy lata w związku. Te dwie osoby jednego dnia wbiły jej nóż w serce. 

- Straciłam pięć lat na fałszywą przyjaciółkę i trzy lata na nic niewartego frajera - mruknęła pod nosem, gdy stanęła w miejscu. Skrzyżowała ramiona na piersiach i obserwowała, jak słońce znikało za horyzontem.

To były pierwsze wakacje, które spędzała sama. Uwielbiała wyspę Jeju, to miejsce potrafiło ją zrelaksować. Czasami marzyła nawet o tym, by tutaj zamieszkać, gdy już skończy studia. 

Spojrzała na telefon, który zaczął dzwonić. Prychnęła pod nosem i natychmiast odrzuciła połączenie, gdy rozpoznała, że był to numer Yoongiego. Nie miała z nim już nic do omówienia, więc dla świętego spokoju, ostatecznie go zablokowała.

Obejrzała się przez ramię, gdy do jej uszu dotarł radosny śmiech dziecka. Młoda para spacerowała po plaży, trzymając dziewczynkę za ręce. Przystojny mężczyzna i piękna kobieta, wyglądali na niesamowicie szczęśliwych. Zdradzały to ich roześmiane twarze. Z daleka można było dostrzec między nimi miłość i to, jak bardzo kochali swoje dziecko. 

Solbin poczuła lekkie ukłucie w sercu, ponieważ myślała, że to Yoongi był mężczyzną na resztę życia. Chciała stworzyć z nim rodzinę, w głowie układała sobie plan na ich przyszłość, a jednego dnia to wszystko zostało tak okrutnie rozerwane na strzępy.

Chciałaby spotkać faceta, który pokocha ją taką, jaka jest i nie będzie szukał pocieszenia w innej kobiecie. 

Z jej ust wyrwał się zaskoczony krzyk, gdy poczuła, że coś przyległo jej do nogi. Szeroko otwarte oczy utkwiła w małej dziewczynce, która się do niej przytulała.

- Mira! - Dziewczyna z czerwonymi włosami podbiegła do córki i próbowała ją zabrać, ale mała nie chciała puścić nogi Solbin. - Mira, co ty wyprawiasz? Natychmiast puść panią.

Szatynka zaśmiała się serdecznie, gdy dziewczynka uniosła twarz i posłała jej słodki uśmiech. Wyglądała jak aniołek.

- Jest urocza - zwróciła się do młodej kobiety, która wyglądała na zakłopotaną zachowaniem trzylatki. Solbin dopiero z bliska odniosła wrażenie, jakby gdzieś już ją widziała. - Przepraszam, że o to zapytam, ale czy nigdy wcześniej się nie spotkałyśmy? Pani twarz wygląda znajomo. 

Dziewczyna z rudymi włosami utkwiła w Solbin zdziwione spojrzenie.

- Faktycznie... pani również wygląda jakoś znajomo.

W głowie szatynki zapaliło się jasne światełko, gdy przypomniała sobie, że była to osoba, którą poznała jako dziecko na kempingu. To były wydarzenia, których nigdy nie zapomniała.

- Ara, prawda? Poznałyśmy się trzynaście lat temu na tym nieszczęsnym kempingu, gdy zostałyśmy porwane przez szaloną kobietę. 

Rudowłosa przyłożyła dłonie do ust, wyglądając na wstrząśniętą.

- Masz rację.... Solbin, dobrze pamiętam? 

Obie dziewczyny zaniosły się śmiechem. Podszedł do nich mężczyzna, który dotychczas towarzyszył Arze.

Koszmar nocy letniej ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz