cinq

52 15 13
                                    

❞ i close both locks below the window
i close both blinds and turn away
sometimes solutions aren't so simple
sometimes goodbye's the only way❞



Kochające serce jest z pewnością czymś na podobieństwo kolczastej pułapki, z której nie sposób uciec, jednakże ta pułapka ma również, paradoksalnie, swoje pozytywne strony. Choć droga, która trzeba pokonać jest wyłożona odłamkami szkła, wbijającymi się w podeszwy stóp, to ta ścieżka posiada ukryte posłannictwo, niezdolne do bycia uświadomionym przed pokonującą ją osobę. Zawsze na końcu ścieżki, w blasku energii słonecznej, widać obiekt największej miłości i on jakby jest celem całej podróży, jest przeznaczeniem, nadającym żywotowi wyższy sens. Zachęca spojrzeniem do dalszej tułaczki, uśmiecha się i macha, choć siły stopniowo uchodzą z duszy miłośnika. Stąpając po iglastym gruncie, można odnieść wrażenie, iż potem będzie tylko gorzej, więc do świadomości dochodzi istnienie panicznego lęku, który obiektywnie i czysto racjonalnie każe się wycofać, uciekać. Przecież stopy są poranione, z ciała uchodzi motywacja, a umysł sugeruje rezygnację. 

Ale jak można być zrezygnowanym, skoro swoją obecnością daje się radość ukochanej osobie, pomijając fakt, że samemu odczuwa się nieposkromiony ból?

Ucieczka nie wpasowuje się w łańcuch postępowania przyczynowo-skutkowego. Skoro przeznaczeniem jest trwanie przy swoich uczuciach, to, aby odczuwać spełnienie podszyte chęcią dawania szczęścia, należy być wiernym. 

Dla innych wydaje się to niezrozumiałe, abstrakcyjne, a nawet pozbawione racjonalności. Niekiedy sprawia wrażenie obłąkania i masochizmu. 

Min Yoongi mógł być chory z miłości. 

Min Yoongi potrafił patrzeć na jego usta całujące te kobiece. 

Min Yoongi umiał słuchać wyznania czułości, skierowane do kogoś innego. 

Poranek był jedynym z tych zapowiadających mroźne dni, więc Yoongi otworzył oczy z przeświadczeniem, iż wyjście spod koca będzie najgorszą decyzją w tym momencie. Wziął głęboki wdech, zaciągając się chłodnym powietrzem, wypełniającym niewielki metraż pokoju i zmarszczył brwi w odpowiedzi na upierdliwy blask jutrzenki. 

Rozmawiali do późnej nocy i zasnęli na kanapie, kontynuując w ten sposób ich osobistą tradycję. Był to jeden z tych tysiąca momentów, które uznawał za najpiękniejsze, idylliczne. Nieraz rozmowy z Namjoonem przyrównywał do doświadczenia metafizycznego, gdyż jego umysł wówczas funkcjonował na zupełnie innym poziomie. Miał ochotę go słuchać do końca życia, cieszyć się z jego słów, próbować go zrozumieć, dążyć do poznania świata przez jego pryzmat. Zgłębiał jego postrzeganie rzeczywistości. Namiętnie czytał całą poezję stworzoną przez Kima.

W samotności, z rozpalonymi policzkami i papierosem w ustach, czytał słowo w słowo, interpretował jego wiersze na różne sposoby. Tak cholernie się cieszył, iż było mu dane zgłębiać wrażliwość swojego ukochanego. Wierzył, że tylko on znał go z tej strony- reszta ludzi znała Kim Namjoona z zewnątrz, on natomiast był najbliżej wnętrza. 

Zachęcał przyjaciela do pisania tekstów piosenek, uznał jego talent za wyjątkowy, nie mógł pozwolić na zaprzepaszczenie czegoś tak niebywałego. Kiedyś, gdy był już na skraju popadnięcia w furię przez nadmierną skromność Kima, po prostu wziął na spotkanie klubu poetyckiego kilka jego wierszy i przeczytał je anonimowo na głos przed resztą grupy. Po wszystkim przekazał Kimowi od każdego wyrazy pochwały i wzruszenia. 

Spojrzał powoli na śpiące oblicze przyjaciela i od razu uśmiechnął się. Wyglądał ponadczasowo o poranku, gdy jego powieki były opuszczone, a pełne usta nieznacznie rozchylone. Rozmarzenie wkradło się na twarz Yoongiego- wpatrywał się w przyjaciela z uczuciem. 

Stworzycielu mój. Pięknem przyciągasz promienie Słońca, przebudzasz światło Księżyca.

Wszystko, czego pragnął, miał na samo wyciągnięcie dłoni, jednak rozciągała się pomiędzy nimi niewidzialna bariera. Zrozpaczony chłopak musiał w konsekwencji poprzestać na samych słodko-kwaśnych wyobrażeniach. 

Wpatrywał się w niego, obserwował miarowo unoszącą się pierś, dostrzegał nawet minimalne drgania jego powiek. W pewnej chwili zsunął z siebie puchaty koc i nakrył go nim, aby nie dać mu zmarznąć. Miał możliwość dotknięcia jego kremowej skóry. 

Ale czy to byłoby uczciwe? 

Na pewno Yoongi mógłby zaspokoić, przynajmniej w minimalnym stopniu, swoje potrzeby, jednakże równocześnie rozbudziłby w sobie silniejszą tęsknotę. Wstrzymał oddech i położył głowę na oparciu, tuż obok twarzy Kima. 

Najdroższy władco serca- uwolnisz mnie na chwilę? Kocham tak mocno, brak mi tchu. Twoje usta rozbudzają we mnie wszystko, co grzeszne, a oddech wzywa do niedozwolonej bliskości. 

Sprawiasz, że widzę tylko ciebie. 

Trzymasz na uwięzi me jestestwo. 

Lecz kim byłbym bez ciebie, stworzycielu?

Czując okropne ukłucie w środku klatki piersiowej, zagryzł dolną wargę i przymrużył powieki, chcąc pozbierać się i doprowadzić do stanu względnej używalności. Ile razy już tak postępował? 

Ekran telefonu przyjaciela zamigał kilka razy, powiadamiając o przychodzących wiadomościach, których treść samoistnie wyświetliła się na pasku informacyjnym. Przeklinał się za to w myślach, ale zaczął czytać wszystko po kolei.

"Kochanie, przepraszam, jestem idiotką ): przyjdź dziś do mnie na noc..". "Dzisiaj na pewno gdzieś wyjdziemy, obiecuję<3". "Śpisz? Jest u ciebie Yoongi..?". "Eh, wybacz, wiem, że to twój przyjaciel, ale on chyba jest gejem... Ludzie tak mówią. Uważaj na niego..):". 

Cicho odłożył urządzenie na swoje pierwotne miejsce i uśmiechając się sztywno do śpiącego Namjoona, podciągnął koc pod jego brodę, po czym wyszedł z mieszkania z resztą swoich ubrań pod pachą. 

Coś chciało wypalić mu serce oraz gardło. Coś wykręcało jego narządy wewnętrzne i zalewało je wyżerającym kwasem.

młody werter krwawiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz