quinze

54 14 34
                                    

❞ in these stolen moments
the world is mine 
there's nobody here, just us together 
keepin' me hot like july forever ❞



- Yoongi, mówiłem ci, że w końcu zachorujesz. - brunet usłyszał z boku dźwięk głosu Namjoona, który był przepełniony troską z dozą uszczypliwości z powodu przypuszczalnie wrodzonej arogancji Mina wobec swojego stanu fizycznego, w szczególności w okresie zimowym. Właśnie odbywał się dwugodzinny wykład, więc postanowili usiąść gdzieś z tyłu, aby nie przeszkadzać reszcie. - Miałeś zostać w pokoju. Ty chyba masz grypę. Jesteś taki uparty. Przecież jeśli opuścisz kilka dni zajęć, to nie zawalisz semestru. - kontynuował Kim, nie bacząc na uważnie przyglądające mu się oczy niższego chłopaka. Były one nieco szkliste i intensywniej odbijały żółte światło górnego oświetlenia sali wykładowej, co było idealnym dowodem na nasilenie jego choroby. Sińce odznaczające kraniec oczodołów także uwydatniały jednoznaczne obserwacje. 

Yoongi odwrócił się i kuląc się, zakaszlał kilka razy w rękawy bluzy. 

- Jest w porządku. Czuję się w porządku. Ubrałem maseczkę. Poza tym, to tylko ciało. - Min przycisnął palcem biały materiał. Nie chciał, aby jego najjaśniejsza gwiazda czymkolwiek się zamartwiała i rutynowo starał się odciążyć go ze wszystkiego, co możliwe. Postępowanie służące uchronieniu Kima od jakichkolwiek problemów, dylematów i zmartwień była dla Yoongiego aż nader logiczną oczywistością, dlatego również w kontekście zamaskowania swoje złego samopoczucia wcale nie odpuszczał. 

Namjoon pokręcił głową. - Nie chodzi mi o to, że kogoś zarazisz. Nie chcę, abyś się męczył... - szepnął chłopak niższym głosem, gdyż oboje poczuli na sobie wzrok kilku rozdrażnionych osób oraz samego wykładowcy o aparycji wściekłego psa. - Obiecujesz, że na przerwie wrócisz do łóżka? - Kim wcale nie żartował, gdyż wyraz jego twarzy malował wolnymi ruchami pędzla wierne zatroskanie wobec schorowanego bruneta, który, w jego mniemaniu, nie szanował swojego ciała należycie. 

Mijający czas sprawił, iż Kim Namjoon stał się głosem rozsądku Yoongiego, a także kimś na wzór troskliwego kata w prozaicznych sytuacjach. 

- Nie przejmuj się. Jutro mi przejdzie. - odparł Yoongi i uśmiechnął się do chłopaka, a następnie zanotował kilka haseł w zeszycie, gdy te zaczęły widnieć na elektronicznej tablicy zajmującej niemalże całą powierzchnię centralnej ściany w sali. Wolał wiedzieć, na jaki temat w ogóle był ten wykład, co zdecydowanie mu ułatwiało zapisywanie sporadycznych i zupełnie wyrwanych z kontekstu słów-kluczy, które tylko on potrafił połączyć w miarę sensowną całość w trakcie nauki. Można by powiedzieć, iż Yoongi posiadał swój osobisty styl tworzenia notatek- notował większość w głowie, zakopywał w pamięci i umiejętnie wydobywał niezbędne informacje, gdy było to konieczne. Niekiedy tworzył mapy myśli. Posiadał umiejętność swobodnego przerzucania toku myślowego z dowolnych torów na te odmienne tematycznie.

A Namjoon zawsze obdarzał go bezgranicznym podziwem. 

- Na pewno ci nie przejdzie. - szepnął i spojrzał na słowa "a priori" oraz "imperatyw" widniejące na jednej z kartek notesu Yoongiego. 

Ilekroć wpatrywał się w treść i formę zapisu stworzonego przez Mina, dochodził do wniosku, iż każdy popadnie w zachwyt nad jego intelektem przy bliższym poznaniu. 

- Namjoon... - brunet spojrzał w jego rozświetlone tęczówki, czując chaotyczne uderzenia serca pod za bardzo wystającymi żebrami. Przez moment zapomniał, co miał w planach powiedzieć, gdyż z piedestału rozumowania strącił go skrócony dystans ich dzielący oraz rozdzierający duszę wzrok Kima. Oddech, niczym ta gumowa błona, ugrzązł mu w epicentrum górnego układu pokarmowego, skutkując wrażeniem duszenia się. Złapał w palce długopis i obrócił go kilka razy. 

młody werter krwawiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz