❞ and on the lower east side
you're dancing with me now
and i'm taking pictures of you
with flowers on the wall❞
Jak miał czerpać z doczesności garściami, skoro to, co dotychczas było największym huraganem w jego życiu, teraz stonowało się, zaczęło systematyzować, wygaszać i stawać się bezpieczną ostoją dla jego rozjuszonej skrajną emocjonalnością duszy? Min Yoongi bardzo wiele znosił przez ostatnie lata, co praktycznie odbiło się na nim pod każdym możliwym względem psychicznym, jak i tym fizjologicznym. Miłowanie Namjoona każdego ranka wysysało z niego coraz to większe porcje niezbędnej energii, skrupulatnie przyduszała jego namiętne serce, tłamsiła go i odznaczała się jako te sine kręgi pod oczami, tak bardzo dla niego charakterystyczne.
Był najprawdziwszą, najbardziej realną ofiarą miłości. Można było go dotknąć niczym eksponatu i zobaczyć licznie zarysowane linie żeber, a pomiędzy nimi ciemniejsze zagłębienia świadczące o wysokim stopniu ich wklęsłości. Chłopak o intensywnie alabastrowych włosach, utkanych błyszczącą poświatą jesiennej jutrzenki i światłem pełni księżyca zwiastował feralność losu miłośników bez ograniczeń, skorych do poświęcenia swych żywotów dla dobra najmilszych im sercu istot. Wędrując po ciemnych przestrzeniach jakże ogromnego wszechświata, szukają drogi i odnajdują ją w chwili, gdy usłyszą dźwięk głosu ukochanego bądź dostrzegą jego najmniejszy cielesny szczegół. Wówczas wszystko nabiera sensu, a nieskończoność wszechświata nie staje się przerażającą bolączką, lecz jedynie przedłużeniem bezgranicznej miłości.
Min Yoongi zaprawdę długo eksponował pozorność swojej siły, chowając przy tym urazy do losu w głębi siebie. Regularnie spychał na bok własną bojaźń i nawet, gdy bał się przyszłości, to i tak szedł dalej, bo mógł trwać u boku Kima.
A kiedy nareszcie osiągnął upragnioną bliskość, jego ciało zaczęło się jawnie wykruszać, jakby rozluźniło ciasne ryzy zachowawczości. Leżał przez dwa długie tygodnie w łóżku wskutek doznanego szoku od natłoku ciepłych uczuć Namjoona. Jego łaskawość, jego światłość, jego dobro go przygniatało i onieśmielało zarazem tak silnie, iż trawiła go bolesna gorączka, a gardło pozostawało nieprzerwanie suche jak po przełknięciu drobnego pyłu szczęścia.
Rozumiał, że rozpoczynał się nowy rozdział w jego życiu. Mówiło mu to jego własne ciało, mówił to uśmiech i bezdenne spojrzenie Joona oraz przyrzeczenie się w nim malujące, żywo i szczerze.
Doszedł do wniosku także, że właśnie przechodził odtruwanie od bólu. Musiał przejść detoks po uzależnieniu od tej gehenny, którą przecierpiał. Lecz w tej najczarniejszej godzinie nie był sam.
Przyjemny ciężar, pod którego wpływem niemalże pół łózka Yoongiego zapadło się, był jednym z wielu dowodów na obecność jego najpiękniejszej gwiazdy tuż obok. Głowę miał ciężką jak po uderzeniu ołowianym młotkiem, aczkolwiek nie przeszkadzało mu to, no, może z wyjątkiem paskudnego kataru, wyciekającego z nosa wprost do ust.
- Namjoon, nie patrz się, bo oślepniesz... - wydusił z siebie grząskim i z deka zachrypniętym głosem, po czym zaczął szykować się do wstania po kolejną paczkę chusteczek higienicznych, zasłaniając przy tym swój mokry i zaczerwieniony nos. Zaraz poczuł przygniatającą go rękę Namjoona, która uniemożliwiła mu wstanie z łózka.
- Twoje słowa odbieram jako efekt choroby. - powiedział z uśmiechem, a chusteczki wylądowały na kołdrze bruneta.
- Czuję się i wyglądam jak gówno. - mruknął po pozbyciu się nadmiaru kataru.
CZYTASZ
młody werter krwawi
Fanfictionświat jak baśń o zatartych konturach przymglony, ale pełny ciebie ✧・゚: *✧・゚:* namgi; angst