quatorze

52 15 46
                                    

❞ you're my day by day
summer, winter
even if you don't know
you got the best of me ❞  



Prawdopodobnie najbardziej intrygującym zjawiskiem zwiastującym swoiste palpitacje serca, było spojrzenie Namjoona, jako te dwa punkty zawierające w sobie cały blask dotychczas odkrytej galaktyki. Zapierające dech w płaskiej piersi Yoongiego, nie dawały spokoju ani nawet na sekundę, więc wiernie wpatrywał się w niego, chcąc równocześnie ukryć w głębi siebie wszystko to, co grzeszne. Starał się pojąć swym zaprawdę bardzo rozległym i otwartym umysłem, jak możliwe jest istnienie fenomenu o magnetycznej mocy. Pozornie zwyczajnego, czysto fizycznego fenomenu o sile wywierania działania hipnotycznego. Latami poszukiwał prawdy w książkach, w romantycznych dziełach, w esejach największych filozofów znanych światu, lecz ostatecznie nie osiągnął upragnionych rezultatów. Został praktycznie z niczym. 

To, co czytał, nie odnosiło się do jego osobistych przeżyć, bo były one zbyt intensywne i prawdopodobnie zniekształcały one obraz jego rzeczywistości. Splamiony wyniszczającą emocjonalnością nie potrafił patrzeć w pełni trzeźwo na otoczenie. Patrzył przez pryzmat Namjoona. 

Zamrugał kilka razy ociężałymi powiekami, podczas gdy jego usta zaczęły pulsować wraz z rytem uderzeń serca, więc nabrały bardziej krwistej barwy. Policzki również dorównały tejże dominującej, rubinowej kolorystyce. Nie ustępowały w nasileniu i uwydatnianiu stanu emocjonalnego Mina. 

Ręka Kima w pewnym momencie, bardzo szczególnym oraz iście wyjątkowym dla ich obu, przeniosła się powolnie ze spodu szczęki zarazem zdruzgotanego, jak i zszokowanego chłopaka, na subtelny i miękki zarys jego brody o kształcie precyzyjnie oszlifowanego kamienia z górskiego strumyka.

Kiedy pole widzenia Yoongiego było dostatecznie przejrzyste, wysilił on wzrok, próbując się przebić się zasłonę nocy i udało mu się to uczynić dosyć szybko, gdyż od razu został oczarowany bursztynową poświatą tęczówek Kima, który patrzył się na niego z góry ze względów czysto fizycznych, wynikających z różnicy ich wzrostu. 

Władco mego skruszonego serca- spojrzeniem zdolnyś zabić każdą nędzną istotę stąpającą po szarej powierzchni Ziemi, a dotykiem zdewastować najbardziej stabilny byt.

Dusisz mnie samym swym istnieniem. 

Lecz zaraz potem przywracasz oddech.

Zdawało się, iż oprószone przyprawami korzennymi szczupłe palce Namjoona dotykały go niemalże po każdym odcinku skóry, gdy rzeczywiście mieli tylko jeden punkt styczności. 

- Namjoon... Wyjaśnisz mi? - brunet wyszeptał pytanie w kierunku twarzy wyższego chłopaka. Obserwował go bardzo uważnie w oczekiwaniu na jakiekolwiek słowa, ponieważ, pomimo przecudownej chwili, nie wiedział, na co ma się przygotować mentalnie. Z przyzwyczajenia szukał jakiegoś sposobu asekuracji na hipotetyczny cios. - Nie rozumiem cię. Uważam, że...

- Nic nie mów. To nie jest proste. Daj mi zebrać myśli. - powiedział Namjoon, na co Min kiwnął głową, nie odrywając od niego wzroku. Wywnioskował, że jego przyjaciel naprawdę był czymś przejęty i właśnie toczył wewnętrzną bitwę ze samym sobą- zupełnie jak on sam ilekroć doświadczał bliskości z Kimem. - Chciałem już wcześniej z tobą o tym porozmawiać, ale... Nie wiedziałem, czy to rzeczywiście powinno się ujawnić. Nie chce niczego komplikować, ani zrzucać na ciebie.

- Zrzucać? Czego nie chcesz zrzucać? Namjoon, mów jaśniej. - kiedy Yoongi chciał ponownie złapać z nim kontakt wzrokowy, ten uciekł oczami gdzieś w bok, przez co nie mógł odczytać choć powierzchownie jego uczuć. 

młody werter krwawiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz