V

318 33 2
                                    



Gdy się obudziłem, przed moimi oczami ukazało się nieznane mi przedtem pomieszczenie. Czerwonokrwiste, sięgające ziemi, grube zasłony, ciemne jak noc ściany, potężne, solidnie wykonane meble.
W momencie kiedy chciałem przekręcić się na drugi bok, usłyszałem otwierające się drzwi. Szybko zamknąłem oczy, udając, że śpię.
-Wiem, że już wstałeś. - usłyszałem męski głos.
Wydawało mi się, że skądś go już znam, jednak nie mogłem przypasować go do żadnej twarzy.
Nawet się nie zorientowałam, gdy usiadł obok mnie na łóżku.
-Nie musisz się już bać, jesteś bezpieczny - zapewniał.
Niepewnie otworzyłem oczy. Zaraz...
- Sebastian?! - wykrzyknąłem.
-To długa historia - uśmiechnął się. - Mówiąc w skrócie, osoba, którą spotkałeś w parku nie żyje ze mną w dobrych stosunkach, dlatego powinieneś go unikać.
-Ale czemu chciał mnie porwać?! - dociekałem.
-Wybacz, ale to wszystko co mogę ci w tej chwili powiedzieć - nie dawał za wygraną. -Swoją drogą, jesteś pewnie głodny. Zaraz ci coś przyniosę. - Nie czekając na odpowiedź, wstał i wyszedł.
Po chwili był już z powrotem. Miał ze sobą srebrną tacę, którą postawił na szafce obok łóżka. Stało na niej moje ulubione ciasto ze świeżymi truskawkami oraz ukochane Earl Grey.
-Dziękuję. Skąd wiedziałeś? - spytałem rozkoszując się zapachem naparu.
-O czym? - po wyrazie jego twarzy było widać, że stara się coś zataić.
-Przecież dobrze wiesz... Z początku się wahałem, aczkolwiek teraz jestem niemalże pewien, że to ty stoisz za tymi dziwnymi wydarzeniami, prawda?
Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.
-Masz mi odpowiedzieć, rozumiesz?! - zarządałem.
-Widzisz Ciel, odkąd spotkałem cię po raz pierwszy, wydałeś mi się być naprawdę interesujący - westchnął.
-Dlatego musiałeś śledzić mnie wtedy w parku?! Poza tym znamy się jakieś dwa dni! - Nie rozumiałem go, wydawało się, że wszystkie panujące w społeczeństwie reguły są mu obce.
-Dokładnie trzy. - uśmiechnął się.
Zaraz, to ile ja spałem? Co ja powiem, gdy wrócę do domu?!
-Przecież to niedorzeczne! Jak tak można?! - W tym momencie zacząłem się go naprawdę bać.
-Hm? - Zdawał się nie rozumieć tego co właśnie mu powiedziałem.
-Nie sądzisz, że twoje zachowanie jest co najmniej dziwne?
-Czemu? Czy nie tak robią ludzie? - zdziwił się.
Poczułem się jak bohater jakiegoś kiepskiego horroru, w którym zakochany morderca-psychopata porywa swoją ofiarę, by następnie ją zabić.
-Chcę wrócić do domu. - stwierdziłem.
-Proszę, Ciel! Nie gniewaj się. - Wyglądał jakby mu naprawdę na tym zależało.
-To powiedz mi, o co tu, do cholery chodzi! Skąd wiesz o mnie tyle rzeczy?!
-Wybacz, ale nie mogę ci nic powiedzieć. To zbyt skomplikowane, nie zrozumiałbyś tego - zmartwił się.
-Masz mnie za głupca?! - wydarłem się oburzony.
-Ależ skąd, po prostu, jakby to ująć... Gdybyś dowiedział się czegokolwiek więcej, nie mógłbyś żyć tak jak dotychczas. Istnieje pewna wiedza, której tacy jak ty nie mogą posiąść. - wyjaśnił
-"Tacy jak ja", czyli kto dokładnie? - odparłem zdziwiony.
Znowu zapanowała cisza.
-Odpowiadaj albo sobie pójdę!
-Nie chcę cię narażać. - upierał się.
-Przestań i odpowiedz, bo inaczej zgłoszę to na policję, a uwierz, że mam do tego podstawy! - zaszantażowałem go.
-Nie sądzę, by przyniosło ci to oczekiwane rezultaty - uśmiechnął się. - Powiem ci tylko tyle, że  pochodzimy z dwóch odrębnych światów.
-Zlituj się, może jesteś kosmitą? - parsknąłem śmiechem.
-A co jeżeli powiem, że jestem demonem? - uśmiechnął się podle.
Nie wiem czemu, ale w tym momencie moje ciało przeszedł dreszcz. Nie było to przecież coś, w co normalnie bym uwierzył, ale brzmiał nadzwyczaj przekonująco.
-O czym ty mówisz? - zaśmiałem się nerwowo, udając, że w ogóle mnie to nie przejęło.
-Stałeś się blady w przeciągu kilku sekund, twoje tętno nagle podskoczyło, a twój wzrok zastygł w miejscu. Myślałeś, że umknie to mojej uwadze? - Zbliżył się, a jego źrenice uległy nagle zwężeniu.

Naucz mnie kochać | SebaCiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz