XIII

257 27 3
                                    

Omackiem zlokalizowałem telefon wśród sterty śmieci na szafce nocnej. Przetarłszy oczy, spojrzałem na ekran urządzenia.
W ogromnym szoku, zeskoczyłem z łóżka i pobiegłem do łazienki. Całkiem zaspany, nie zdając sobie sprawy z otaczającej mnie rzeczywistości, zapomniałem o dzisiejszym przyjęciu urodzinowym, do którego zresztą pozostały trzy godziny.
Choć z początku sceptycznie nastawiony, teraz nie mogłem doczekać się rodzinnego spotkania, a wszystko to z powodu Sebastiana. Po naszym ostatnim spotkaniu, znalazłem w kieszeni kartkę z jego numerem telefonu, którą musiał tam włożyć w chwili mojej nieuwagi. Trudno było mi pokonać wstyd i do niego po prostu napisać, lecz koniec końców to on zrobił to pierwszy, a potem jakoś się potoczyło.
Przez te kilka ostatnich dni, pisaliśmy ze sobą niemal bez przerwy, a tematy do rozmów wydawały się nie wyczerpywać. Momentami odnoszę wrażenie, że nic nas od siebie nie rożni. Zacząłem postrzegać go nawet w bardziej "ludzki" sposób, nie skupiając się na jego prawdziwej tożsamości.
Odkąd nasza więź zaczęła się gwałtownie zacieśniać, stawałem się coraz to bardziej w nim zadurzony. Z tego powodu chcę wypaść przed nim dziś jak najlepiej. Pewności dodaje mi świadomość, że Sebastian darzy mnie tym samym uczuciem. Chciałbym jednak wiedzieć, jak on sam postrzega naszą relację. W prawdzie pocałowaliśmy się już dwa razy, a do tego moje ostatnie wyznanie powinno dać mu wiele do myślenia, ale skąd mam wiedzieć, czy dla niego to przypadkiem nie ma zbytniego znaczenia? Nie sądzę, abym powinien go o to pytać, a poczekać, aż sam zacznie mówić. Nasza znajomość trwa dość krótko... Tak wygląda to bynajmniej z mojej strony, bo Sebastian przed naszym pierwszym spotkaniem, zdążył poznać większość moich zainteresowań i nawyków oraz bliżej poznać moje życie. Mogę więc uznać, że zna mnie nieco dłużej.
Skończywszy suszyć włosy, zarzuciłem na siebie biały, satynowy szlafrok i wróciłem do pokoju. Szybko się ubrałem i usprzątnąłem z grubsza pomieszczenie. Zastanawiało mnie, czemu przez ten czas, nikt nie przyszedł mnie obudzić - do przyjęcia zostało raptem półtorej godziny.
Nie ukrywałem swojego zdziwienia, gdy schodząc po schodach, dostrzegłem, że wszyscy czekali już w korytarzu.
-Wszystkiego najlepszego, Ciel! - powiedzieli chórem.
Wśród nich był też Sebastian. Nie byłem pewien, skąd wiedział o zamiarach reszty, ale postanowiłem nie roztrząsać tego problemu dłużej.
-Dziękuję - odpowiedziałem niepewnie, nie spodziewając się takiego obrotu sprawy.
Po przywitaniu z rodziną, wreszcie mogłem podejść do Sebastiana.
-Hej- powiedziałam zawstydzony.
Choć wydawać by się mogło, że teraz - tym bardziej - powinienem być o wiele śmielszy wobec demona, to w rzeczywistości działało to wręcz odwrotnie.
-Cześć. - Uśmiechnął się. - To dla ciebie, proszę. - Podał mi torebkę z prezentem.
-Dziękuję - odparłem.
Gdy wszyscy zasiedliśmy do stołu, każdy od razu zadawał brunetowi masę pytań. Skąd się znamy, gdzie mieszka, czym się interesuje, co studiuje i wiele innych... Co do ostatniego, całkiem zapomniałem wspomnieć, że Sebastian jest studentem medycyny, co bardzo mi imponuje. Gdy spytałem go o powód jego wyboru, stwierdził, że przez całe życie to właśnie medycyna była mu jedną z najbardziej obcych dziedzin, ponieważ choroby nie dotyczą jego rasy. Chcąc poszerzać swoje horyzonty, zdecydował się na właśnie ten kierunek. Przyswajanie wiedzy nie sprawia mu najmniejszego problemu, dlatego ma sporo czasu wolnego.
Gdy rodzina wreszcie znalazła lepszy temat do rozmowy, postanowiłem się wymknąć z Sebastianem do mojego pokoju, by tam spokojnie porozmawiać. W dalszym ciągu chciałem wiedzieć, jaką tajemnicę dotyczącą mojej duszy, ukrywa przede mną demon.
-Tutaj, wejdź - powiedziałem, wskazując na drzwi.
-Sebastian, musisz mi coś powiedzieć... - zacząłem. - Wiem, że moja kolejna prośba zapewne nic nie zmieni, ale - zawahałem się - dlaczego tak dziwnie reagujesz, wyczuwając moją duszę? Bo tak właśnie jest, prawda? - spytałem.
-Po twoim ostatnim wybryku, chciałem wyznać ci prawdę, jednak myślałem, że sobie odpuściłeś. Teraz widzę, że nie mam wyjścia... - Westchnął.
W środku czułem coś na podobieństwo jednoczesnego podekscytowania i zdenerwowania. Nie miałem pojęcia, co takiego Sebastian za chwilę mi powie.
-Robię to tylko dlatego, ponieważ nie chcę, abyś przez swoją ciekawość, wyrządził sobie jakąś krzywdę. - Usiadł obok mnie na łóżku. - Problem polega na tym, że płynie w tobie krew anioła. Inaczej mówiąc, twoja dusza jest... - zbliżył się, wąchając moją szyję - Idealna. - Pocałował mnie.
Miałem kompletny mętlik w głowie. Z jednej strony chciałem zadać demonowi wiele pytań, a z drugiej - pragnąłem, aby nie przerywał.
W momencie gdy Sebastian dotknął dłonią mojego krocza, kompletnie mnie sparaliżowało. Nie spodziewałem się, że będzie chciał posunąć się tak daleko, tym bardziej, że w salonie siedzi moja cała rodzina i jeżeli nas usłyszą, to następnie zostałbym zrównany z ziemią.
Nie byłem jednak w stanie mu odmówić. Nie byłem nawet pewien, czy jestem na to gotowy, jednak coś mi podpowiadało, że tego w tej chwili pragnę.
Nie wierząc w to, co właśnie robię, klękając przed brunetem, rozpiąłem mu spodnie.
-Nie znałem cię od tej strony. - Przeczesał palcami moje włosy, po czym zsunął do końca spodnie wraz z bielizną.
Nie mając w tym żadnego doświadczenia, biorąc jego członka do buzi, starałem się być jak najbardziej delikatny. Ciche jęki wydobywające się z ust demona, wprowadzały mnie w obłęd i powodowały, że czułem się coraz to pewniej siebie.
- Starczy - powiedział.
Spojrzałem na niego pytająco.
Demon wstał z łóżka, wziął mnie na ręce i posadził na moim biurku, zaczynając mnie rozbierać.
Czując na sobie wzrok Sebastiana, zrobiłem się całkiem czerwony. Nikt inny nie widział mnie przedtem nago.
Im dłużej demon penetrował moje ciało, tym większe odnosiłem wrażenie, temperatura w pomieszczeniu gwałtownie się podnosiła. Mimo tego, demon wyglądał wręcz nienagannie, a na jego twarzy nie można było dostrzec najmniejszej kropelki potu.  Z całych sił próbowałem powstrzymać się od jęku, jednak wykraczało to poza moje możliwości. Miałem tylko nadzieję, że nikt nas nie usłyszy. Sebastian poruszał się coraz to szybciej, doprowadzając mnie tym samym do szaleństwa. W końcu poczułem jak moje wnętrze wypełnia ciepła ciecz. Nie byłem w stanie porównać tego uczucia, do jakiegokolwiek, którego do tej pory doznałem.

Naucz mnie kochać | SebaCiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz