VII

282 31 7
                                    

Nagle o czymś sobie przypomniałem.
-Sebastian!
-Co się stało?
-Nie wróciłem przecież wczoraj na noc do domu! Co teraz zrobimy?
-Hm... A czy przypadkiem twoi rodzice nie mieli wczoraj jechać w odwiedziny do waszej rodziny?
-Co? Czekaj... - Próbowałem ustalić w myślach dzisiejszą datę. - Racja. Ale skąd wiedziałeś?!
Sebastian tylko się uśmiechnął.
Zarumieniłem się myśląc, że od dłuższego czasu jestem obserwowany.
-Przyznaj się, że ciagle mnie śledzisz! - zarządałem.
-Nic z tych rzeczy. - odpowiedział ironicznie.
-Ty draniu! - krzyknąłem.
-Oj nie unoś się tak, paniczyku. - zaśmiał się.
Jeszcze bardziej zawstydzony, spuściłem wzrok.
Szliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę. Bardzo miło było mi rozmawiać z Sebastianem, dlatego nie chciałem się z nim jeszcze żegnać. Chciałem go jakoś namówić, żeby wpadł do mnie na chwilę, skoro i tak nikogo nie ma w domu. Jednak bardzo mnie to krępowało.
Koniec końców, doszliśmy na miejsce.
-Ee..Może chciałbyś do mnie zajść? - spytałem nerwowo.
-Z przyjemnością. - odpowiedział.
Po jego wyrazie twarzy, zgaduję, że bardzo mu się spodobał ten obrót sprawy.
Po chwili byliśmy już w środku.
-Może chcesz coś zjeść?
-Podziękuję, nie jadam. Nie jestem nawet w stanie odczuwać smaku potraw. A szkoda, musisz zapewne naprawdę dobrze gotować!
Naprawdę, gdzie on się tego nauczył...
-Ach... - westchnąłem. - To może chcesz coś obejrzeć? - zapytałem, siadając na szarej kanapie.
-W zasadzie rzadko zdarza mi się oglądać telewizję, ale niech będzie - uśmiechnął się, siadając obok mnie.
Włączyłem telewizor i zacząłem lecieć po kanałach. Niestety, poza dokumentem o starożytnym Egipcie, nie było nic wartego uwagi. Przypuszczam, że Sebastianowi będzie się przez ten czas bardzo nudzić, skoro najprawdopodobniej jego wiedza na ten temat przewyższa wszystko, co jest zawarte w tym programie. Kątem oka spojrzałem na jego twarz. Była symetryczna, pozbawiona jakichkolwiek blizn i zmarszczek - idealna. Nie hamując się dotknąłem jego policzek dłonią. Chłopak spojrzał na mnie, co sprawiło, że się ocknąłem.
-Wy-wybacz...- zaczerwieniony chciałem zabrać rękę, ale Sebastian ją przytrzymał.
-Nic nie szkodzi. - odpowiedział z wyraźnym zadowoleniem.
"Co za wstyd" - pomyślałem. Czułem się naprawdę zakłopotany. Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić, dlatego intuicyjnie zacząłem gładzić go po twarzy. Chyba sam się tego nie spodziewał, bo dosadnie rozpostarł oczy, przy czym - o dziwo - jego źrenice stały się jeszcze szersze niż wcześniej. Wyglądały teraz niczym błyszczące koraliki. Ręka Sebastiana opadła bezwładnie na kanapę. Stałem się jeszcze bardziej zagubiony - mógłbym to przerwać, ale skończyłoby się to niezręczną ciszą, a z drugiej strony obawiam się, że myśli sobie teraz o mnie jak o głupcu. Pomimo wszystko, zdecydowałem się to kontynuować. Gdy moja dłoń,  sunąc po policzku, znajdowała się tuż obok ust Sebastiana, jego wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. W przeciągu sekundy jego oczy przybrały rubinową barwę, tak jak wtedy, gdy byłem u niego w domu. Odtracił moją rękę i pchnął mnie na kanapę. Znajdując się nade mną, ścisnął moją szyję, jakgdyby chciał mnie udusić.

Naucz mnie kochać | SebaCiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz