XVIII

177 17 3
                                    

- Więc napawdę pracowałem u jakiegoś Aleistera? To tam się poznaliśmy? - spytał Sebastian, siadając na krześle.
- Taa... - urwałem nagle wyraz.
Nie wiem, czy to ze względu na wizytę Finny'ego, ale nie potrafiłem go już dłużej ignorować.
- Właściwie poznaliśmy się nieco wcześniej - kontynuowałem, nieco spokojniejszym tonem. - Biegnąc przez park, poślizgnąłem się na lodzie. Podszedłeś do mnie i spytałeś, czy nic mi nie jest i... - zarumieniłem się, przypominając sobie o pierwszym wrażeniu, jakie wywarł na mnie demon. - Potem spotkaliśmy się na zajęciach - dokończyłem.
Gdy spojrzałem na bruneta, ten wpatrywał się w ścianę uśmiechając się lekko.
Westchnąłem.
- Słuchasz mnie? - zdenerwowałem się.
- Tak... Tak! - wyrwał się z myśli. - Wybacz.
Nie mam pojęcia, co chodziło w tamtej chwili po głowie Sebastiana, ale wcale mi się to nie podobało. W każdym bądź razie, nic nie wskazywało na to, że cokolwiek pamięta.
- Więc? - Próbowałem wymusić na nim jakąkolwiek reakcję.
- Nie wiem - odpowiedział krótko, unikając kontaktu wzrokowego.
Spojrzałem na niego w zdziwieniu. Nie poznawałem go. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał.
Już miałem wyrzucić z siebie cały gniew, gdy nagle kontynuował:
- Przepraszam... Przepraszam! Przepraszam! - powtarzał łamiącym się co chwila głosem, zakrywając twarz.
- Sebastian? - spytałem zdezorientowany.
Prędko wstałem z łóżka i chwytając za stalowy statyw od kroplówki, podeszłem nieco bliżej i objąłem bruneta, który niepewnie, z niezwykłą delikatnością, ułożył kolejno prawą i lewą rękę na moich plecach.
- Sam nie rozumiem tej całej sytuacji... - zaszlochałem. - i nie wiem, co będzie dalej, ale obiecuję, że zrobię wszystko, żebyś sobie przypomniał - Spojrzałem w jego przeszklone od łez oczy.
Ciężko oddychając, skinął w odpowiedzi głową. Oparwszy dłoń o jego jasny jak śnieg policzek, zacząłem ścierać spływające łzy. Widząc, jak Sebastian spuszcza wzrok, poczułem, że posunąłem się za daleko, ale wcale nie chciałem przestawać. Koniec końców, w dalszym ciągu odczuwałem do niego pewien żal. Być może było to niesłuszne. Nie, to z pewnością było absurdalne i egoistyczne, ale nie chciałem, by pomyślał, że po tym wszystkim może żyć jakgdyby nic się nie stało. Nie znoszę, gdy ktoś nie bierze odpowiedzialności za swoje czyny i właśnie dlatego, pomimo wszystko, nie pozwolę mu, żeby nasze wspólne wspomnienia odeszły w niepamięć.

Naucz mnie kochać | SebaCiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz