XVII

144 19 1
                                    

- Mógłbyś powiedzieć, jaka relacja nas łączyła? - zawstydził się.
Odwróciłem się do niego plecami. Co on sobie myśli? Oczekuje, że teraz tak po prostu mu o wszystkim opowiem?
-Idiota - powiedziałem pod nosem, ledwo powstrzymując się od płaczu.
Nie mam pojęcia, co stało się Sebastianowi, i choć wcale nie chcę dopuszczać do siebie tej myśli, jest teraz dla mnie kompletnie obcą osobą, dlatego rozmowa z nim byłaby tym bardziej bolesnym doświadczeniem.
-Przepraszam... - odezwał się po chwili. - Rozumiem, że potrzebujesz... - Daj mi spokój! - przerwałem mu, poczuwszy jak kładzie dłoń na mojej ręce.
Choć od demona zawsze biła ciemna i chłodna aura, to w jego pobliżu czułem się nadzwyczaj spokojnie. Teraz jednak było inaczej. Jego dotyk był taki... Dziwny, ciepły. Czy to naprawdę on?
Brunet podniósł się z krzesła.
-Przyjdę potem - westchnął. Brzmiał tak, jakby naprawdę był przejęty całą sytuacją. Pomimo wszystko, zrobiło mi się go naprawdę żal, ale nie potrafiłem inaczej. Gdy wychodził, zamknąłem oczy. Nie chciałem na niego patrzeć.
Teraz już nigdy nie będzie jak dawniej, nie gdy nawet nie pamięta, kim jestem.
Nie chcąc dłużej o tym myśleć, szybko zasnąłem.
Obudził mnie dopiero znajomy głos.
-Ciel! - usłyszałem.
Przetarłem oczy.
-Finny? Co tutaj robisz? - spytałem zdziwiony.
Uśmiech nigdy nie znikał z jego twarzy. Co prawda, nie pochwalałem jego wiecznego optymizmu, ale w tym momencie wydało mi się to pocieszające.
-Słyszałem od twoich rodziców, że straciłeś dziś przytomność, więc przyszedłem - zamyślił się. - ...Powiedz, czy wszystko w porządku? Coś jest na rzeczy? - spytał niepewnie.
Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie chciałem kłamać, ale nie miałem też ochoty wyjawić swojej tajemnicy. Zresztą, prędzej by mnie wyśmiał niż wziął na poważnie...
-Jasne- odpowiedziałem z wymuszonym uśmiechem.
W tym momencie do pomieszczenia wpadł Sebastian. Widząc Finniana, wydał się nieco zaskoczony.
-Wybacz, poczekam na zewnątrz - powiedział.
Już miał wychodzić, gdy Finny go zatrzymał.
-Poczekaj! Możesz zostać, prawda Ciel? - wykrzyczał entuzjastycznie.
Skinąłem głową, przełykając ślinę.
Tego się właśnie obawiałem. Konfrontacja tej dwójki może mieć tragiczne skutki. Pozostało mi wierzyć, że Sebastianowi uda się jakoś wykręcić i nie zaliczyć wpadki.
-Skoro nie macie nic przeciwko... - uśmiechnął się, podchodząc powoli do łóżka. - Czujesz się już lepiej? - spytał, oparłszy się o parapet.
-Tak... - odpowiedziałem cicho, ze spuszczoną głową.
Wcale nie chciałem mu odpowiadać, bo nie dość, że jeszcze kilka godzin temu kompletnie go olałem, to nadal rozpierała mnie dziwna radość, która doprowadzała mnie do szału. Chciałem aby zniknął, ale jednocześnie pragnąłem, żeby już nigdy mnie nie opuścił.
-Nie wiedziałem, że jesteś tak blisko z Sebastianem!  - powiedział Finny z uśmiechem od ucha do ucha.
No to klapa...
Demon spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. Był kompletnie zdezorientowany. Nie miałem wyjścia, musiałem działać.
-Eehe-he... - zaśmiałem się nerwowo, nie mając pojęcia, co powiedzieć.
-Właściwie to ja znalazłem Ciela dzisiaj rano! - wypalił na szybko.
-Taaaa... Wpadliśmy na siebie przypadkiem w parku - dodałem.
Odetchnąłem z ulgą. Jeszcze chwila, a blondyn zorientowałby się, że coś jest nie tak.
-Ach tak, rozumiem! - roześmiał się chłopak. - Tak w ogóle to czemu nie pracujesz już u pana Aleistera? - kontynuował. - Zniknąłeś bez żadnego uprzedzenia! Ciel też od tamtej pory nie pojawia się na zajęciach! - przeżywał.
Lubię go. Naprawdę go lubię!!! Ale mógł sobie już darować! Co robić?! Co robić?!
W tym momencie Sebastian...wybuchł śmiechem?
Co on najlepszego wyprawia?! Do końca mu mózg wyprało? To jakiś koszmar?!
-Prze-przepraszam - zakrywał twarz dłonią, próbując się uspokoić.
Gdy już wydawało się, że doszedł do siebie, nagle znowu zaczął chichotać, a Finny razem z nim. Miałem ochotę mu coś zrobić. Naprawdę.
W końcu odkaszlnął. -Także... Wracając do twojego pytania, to...E...Po prostu tak jakoś wyszło - wyszczerzył się.
Wiedziałem, że zaraz będzie moja kolej na przesłuchanie, więc postanowiłem zbyć ich obu.
-Jestem trochę śpiący... - powiedziałem, ziewając.
-Ach! - krzyknął Finnian, spoglądając na czerwony zegarek wiszący nad drzwiami. - Wybacz, Ciel! Pójdę już! - uśmiechnął się. - Poczekać na ciebie? - spojrzał na Sebastiana.
-Nie ma takiej potrzeby - zaśmiał się. - Właściwie to muszę jeszcze coś załatwić - tłumaczył się.
-No dobrze! To pa! - powiedział, zamykając za sobą drzwi.

Naucz mnie kochać | SebaCiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz