Bonus

263 23 6
                                    

-Kochanie - powiedziałem, spoglądając na obejmującego mnie od tyłu Sebastiana - Daj mi ubrać choinkę! - zachichotałem.
-Nie ma mowy! - zaprotestował, biorąc mnie niespodziewanie na ręce. Pisnąłem, o mały włos nie wypuszczając z ręki bombki.
-Wariat. - Cmoknąłem go w policzek, a on odwdzięczył się głębokim, namiętnym pocałunkiem.
Odkąd wprowadziliśmy się do naszego wspólnego domu, demon każdego dnia zaskakuje mnie swoją niezwykłą czułością. Nie dziwię mu się, wreszcie mamy dla siebie dużo czasu.
-Nawet nie próbuj! Mamy tyle do zrobienia! - krzyknąłem, gdy Sebastian zaczął kierować się w stronę sypialni.
-Od kiedy zrobiłeś się taki porządny? - uśmiechnął się ironicznie. - Ale z ciebie stara zrzęda, Cieluś - Ucałował mnie w czoło.
-Powiedział ponadtysiącletni demon. - mruknąłem.
-Oj, nie bądź taki szczegółowy! - Zdenerwował się nieco.
Sebastian od zawsze miał kompleks dotyczący jego prawdziwego wieku, czego nigdy nie rozumiałem i - jak podle to nie zabrzmi - lubię sobie z tego żartować. Za każdym razem oczywiście chodzi z tego powodu nadąsany... Przez całe pięć minut. No, raz zdarzył się wyjątek. Przez ponad godzinę zalewał się łzami niczym małe dziecko (nie wiedziałem, że tak potrafi!). To wtedy pierwszy raz poczułem się naprawdę winny za to, co zrobiłem.
Sebastian miał mnie właśnie zestawić na ziemię, gdy do domu wpadli moi rodzice.
-Czyżby wam przeszkadzamy? - zaśmiał się tata.
-E-ee, nie - odpowiedziałem cały czerwony, stojąc już o własnych siłach i poprawiając nerwowo koszulkę.
-Szczerze to nie spodziewaliśmy się waszej wizyty i... - urwał demon.
Sebastian, błagam, nie pogrążaj nas...
-...Nawet nie posprzątaliśmy. - dokończył, wskazując na porozrzucane pudełka od bombek.
Jakoś z tego wybrnął, całe szczęście...
-Nic nie szkodzi.- Uśmiechnęła się serdecznie mama.
-Cóż...Chcecie coś do picia? - spytałem.
-Nie nie, podziękuję - odparł tata.
-Ja też - powiedziała matka.
Skinąłem głową.
-To ojciec Sebastiana też jutro przychodzi w końcu na wigilię? - zaciekawił się Vincent.
Tak, dokładnie - ojciec Sebastiana. Wcale nie mam tu na myśli - jak zapewne przypuszczacie - żadnego "króla zła" czy innego "mocarza". Chodzi o Undertakera. Nie mieliśmy innego wyjścia niż iść z nim na pewien układ. Źle się czuję z tym, że oszukuję rodziców, ale nie wiem jak przyjęliby do zrozumienia fakt, że ich syn żyje pod jednym dachem z demonem. No, pewnie wcale. Najprawdopodobniej wysłaliby mnie do jakiegoś zamkniętego ośrodka dla osób psychicznie chorych.
Opcja z Undertakerem jako ojcem Sebastiana wydaje się być o niebo lepsza.
-Oczywiście - odpowiedziałem.
-To dobrze. Swoją drogą, może pomóc wam w sprzątaniu? - zapytał.
-Tak, byłoby świetnie! - ucieszyłem się.

Wspólnie uwinęliśmy się z tym wszystkim w niecałe dwie godziny! Z "pomocą" Sebastiana nie skończylibyśmy tego we dwójkę pewnie do rana.
-To widzimy się jutro! - powiedział tata, wychodząc wraz z mamą.
-Pewnie! - odpowiedzieliśmy z Sebastianem chórem.
W momencie gdy drzwi się zamknęły, brunet spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.
-O co chodzi? Jestem brudny? - spytałem.
Demon tylko się zaśmiał.
-No co? Ubrudziłem się? Powiedz! - zdenerwowałem się.
-Ale teraz to mi chyba nie odmówisz, co? - Wziął mnie ponownie na ręce.
-Doprawdy, jesteś stuknięty. - zażartowałem, całując go czule.

********
Mam nadzieję, że podoba Wam się ten dodatkowy rozdział i nie macie mi za złe, że
odbiega on całkowicie od fabuły.
Wesołych Świąt!

Naucz mnie kochać | SebaCiel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz