I zasnęliśmy.
Po jeszcze kilku dniach zwiedzania i relaksu, musieliśmy wracać do domu. W hotelu oddzielili pokoik, w którym były pokazane odloty konkretnych linii lotniczych, np. o godzinie "takiej i takiej" wylatuje "nazwa linii lotniczej" do "tego i tego" miejsca. Sprawdziliśmy, o której godzinie mamy odlot. Wróciliśmy do naszego pokoju i zaczęliśmy się pakować. Kiedy skończyliśmy, poszliśmy do autobusu, który zawiózł nas na lotnisko. Czekaliśmy na odlot pół godzinki. Oczywiście tak jak w tamtą strone ja czytałam książkę, a Jake słuchał muzyki. Jedyną zmianą było to, że trzymaliśmy się za ręce i byliśmy do siebie przytuleni. Kiedy dotarliśmy na miejsce przyjechał po nas, mój tata. Wsiedliśmy do samochodu, błyszczącego czystością i pięknością.
-Jak się bawiliście? Widzieliście coś ładnego? Robiliście zdjęcia?
-Tak tato robiliśmy. Widzieliśmy jeziora plitwickie i dubrownik z panoramy srd, naprawdę przepięknie tam było.
Opowiadałam tak i opowiadałam, aż dotarliśmy do domu. Mama przywitała nas swoim pięknym uśmiechem, wyściskała nas, wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam pokazywać rodzicom zdjęcia, kiedy nagle...Alice coś zobaczyła. Krzyknęła i spojrzała na Bellę. Tata, oczywiście także zobaczył wizję cioci. Przyłożyłam mu rękę do policzka i pokazałam mu ciocię Alice. Chciałam wiedzieć, co się dzieje. Mama również nie mogła zrozumieć czemu, ani ciocia, ani tata się nie odzywają i czemu jest taka dziwna atmosfera. Przytuliłam się do Jacoba i wtuliłam głowę w jego tors. Nagle ciocia zdecydowała się powiedzieć co zobaczyła. Powiedziała to szeptem, z takim wyrazem twarzy, który oznaczał, że wampir płacze.
-Bello... twój tata...postrzelą go kiedy będzie w pracy...
-NIE!!!
Mama wybiegła z domu i w wampirzym tempie pobiegła do domu Chrliego i Sue. Było już za późno. Sue siedziała zapłakana przy stole w kuchni, jej telefon leżał na podłodze, był rozbity. Mama rzuciła się na ziemię i zaczęła krzyczeć i obwiniać się za to. Ja w domu przytulona do Jake'a, odwróciłam się do niego przodem i zaczęłam płakać w jego bluzkę. Jake przytulił mnie mocniej i łzy stanęły mu w oczach, ale nie rozpłakał się, był dzielny. Wszyscy w domu, przyjeli kamienne pozy i teraz każdy miał taki sam wyraz twarzy, jak Alice. Wszyscy pobiegli do Belli o Sue, oprócz taty...Nie rozumiałam, czy jemu nie było przykro? Przyłożyłam mu rękę do policzka. Odwrócił się do mnie, wtedy Jake powiedział szeptem.
-Poznaję ten wyraz twarzy. Wyglądasz teraz tak, jak wtedy gdy jej matka była w ciąży -pokazał na mnie -...spokojnie.
-Chodźcie my też idziemy.
Powiedziałam, Jake zmienił się w wilka, ja z trudnością wpadałam mu się na plecy i pobiegliśmy wszyscy razem do mojej mamy. Okazało się, że są w szpitalu. Tata usłyszał jak mama mówi to do niego "tate zawieźli do szpitala, tu jesteśmy". Zawróciliśmy i skierowaliśmy sie w stronę szpitala. Kiedy dotarliśmy, Charlie już nie żył....Bella błagała, żeby Carlisle zamienił go w wampira, ale nie zgadzał się. Bella sama chciała to zrobić, ale nie wiedziała jak, nie umiała się do tego zabrać. Jego serce przestało bić, to był koniec, już nic nie mogli zrobić. Mama tak żałowała, że nie może płakać. Ja nie umiałam powstrzymać łez. Zeszłam z mojego wilka i pobiegłam do mamy i przytuliłam ją, byłyśmy już równego wzrostu, więc nie musiałam wspinać się na palce. Płakałam w ramię mamy, nie potrafiłam zachować spokoju. Co prawda mam jeszcze 3 babcie, z czego jedną przyszywaną, czyli Sue i dziadka Carlisle'a, ale jednak... kochałam Charilego. Był wspaniały, tak bardzo lubiłam spędzać z nim czas, będzie mi go brakować. Nie wiem co musi czuć moja mama... straciła go na prawie 17 lat, potem mieszkała z nim przez około 3 lata i teraz...koniec już nigdy więcej, nic do niego nie powie np. kocham cię tato. On już nigdy, nie odpowie jej "ja ciebie też Bell's", tak żadko rozmawiali o uczuciach, żadne z nich tego nie lubiło. Już nie usłyszy "Bell's to ty?", jak co dzień, gdy wracała ze szkoły, albo przyjeżdżała w odwiedziny. Już nikt nie będzie taki, jak on dla niej był...od zawsze. Wtedy kiedy tak rozmyślałam odeszła ode mnie, podeszła do łóżka szpitalnego, do swojego taty i powiedziała do niego szeptem.
-Tato kocham cię, już zawsze będę twoją małą dziewczynką.
Nagle jakimś cudem, tak jakby to usłyszał... łza spłynęła mu po policzku...***Myślę, że fajny rozdział z tego wyszedł, a wy? Co myślicie o nowym rozdziale?***
CZYTASZ
[ZAWIESZONE] Co było potem?- Histotia Renesmee i Jacoba oraz Belli i Edwarda
FanfictionOdkąd Eward i Bella pobrali się, Bella urodziła dziecko i wygrali wojnę, ich historię zakończyli typowym dla wszystkich opowieści cytatem "I żyli długo i szczęśliwie" , ale chyba zapomniano, że życie, to niestety życie i nie zawsze wszystko kończy s...